USA i Chiny. Administracja Joe Bidena powinna wydostać się z pułapki

Jastrzębie z Waszyngtonu radzą administracji prezydenta Joe Bidena, żeby butami amerykańskich marines mocniej przycisnęła do ziemi kark chińskiego smoka. Odmienne i odosobnione zdanie na ten temat ma Stephen Roach, profesor w Instytucie Stosunków Międzynarodowych na Uniwersytecie Yale. Z Chinami trzeba budować płaszczyzny wzajemnego zaufania i porzucić "wojny handlowe" Donalda Trumpa - uważa. Dlaczego?

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

19 marca wysocy przedstawiciele administracji USA i rządu Chin spotkali się po raz pierwszy od zwycięstwa Joe Bidena na dwustronne rozmowy. Wszyscy komentatorzy stosunków międzynarodowych mieli po nim taką samą refleksję - wzajemne oskarżenia, ani kroku ku deeskalacji napięcia, atmosfera równie lodowata jak pogoda w Anchorage na Alasce, gdzie odbyło się spotkanie.

"Uwięziony w fali nastrojów antychińskich zespół prezydenta USA Joe Bidena wydaje się trzymać kurs wyznaczony przez poprzednią administrację. Lepszym sposobem byłoby dla obu stron powrót do podstaw - ekonomii i kwestii handlowych, które od dawna są fundamentem stosunków USA-Chiny" - napisał na stronach Project Syndicate Stephen Roach, profesor w Instytucie Stosunków Międzynarodowych na Uniwersytecie Yale, a wcześniej główny ekonomista globalnego banku inwestycyjnego Morgan Stanley i prezes tej instytucji na Azję.

Reklama


Taryfy Trumpa

Przypomnijmy, że na początku 2018 roku ówczesny prezydent Donald Trump zaczął podnosić cła na kolejne kategorie towarów sprowadzanych do USA z Chin, zarzucając im "nieuczciwe praktyki handlowe" i kradzież własności intelektualnej. W ciągu niespełna dwóch lat średnia stawka celna w amerykańskim imporcie towarów z Chin wzrosła z 3 proc. do 21 proc. na początku 2020 roku.

Taryfy wpłynęły na zmniejszenie dwustronnych obrotów handlowych. Spowodowały też spadek deficytu handlowego USA z Chinami. W 2019 roku zmniejszył się on do 308 mld dolarów z 380 mld dolarów rok wcześniej i dalej do 288 mld dolarów w 2020 roku.

W styczniu 2020 roku, tuż przed wybuchem pandemii, USA zawarły z Chinami umowę handlową, która dla dużej części importu towarów z Chin utrzymała 25-procentowe cło. Natomiast Chiny zobowiązały się m.in. do zakupu w latach 2020- 2021 amerykańskich towarów i usług o wartości 200 mld dolarów. Umowa nie została zrealizowana w pierwszej, przypadającej na 2020 rok fazie nie tylko z powodu wybuchu pandemii. Wprawdzie chiński import z USA wzrósł o 13 proc., ale był i tak ponad 40 proc. mniejszy niż przewidywało to porozumienie.

"Nie zmniejszyło to deficytu handlowego USA, a nałożyło nowe koszty na amerykańskie firmy i konsumentów" - podsumowuje skutki trzyletniej wymiany ciosów pomiędzy potęgami Stephen Roach.

Źródła problemów

Choć badania pokazują, że amerykańska opinia publiczna popiera kontynuację polityki celnej i jest zainteresowana zaostrzeniem warunków handlowych z Chinami, ekonomista uważa, że za deficyt handlowy USA z Chinami wcale nie są odpowiedzialne Chiny.  

"Deficytowi handlowemu USA z Japonią 30 lat temu nie była winna Japonia, podobnie jak dziś deficytowi USA nie są winne Chiny. W obu przypadkach największą część deficytu handlowego USA miały ze swoim największym partnerem handlowym, wówczas z Japonią, a obecnie z Chinami. Jest to jednak bardziej odzwierciedleniem przewagi komparatywnej (kupowanie towarów, które można wyprodukować taniej za granicą niż w kraju) i wydajności łańcucha dostaw (montaż komponentów i części wyprodukowanych w innych krajach) niż nieuczciwych praktyk handlowych" - napisał Stephen Roach.

Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz!

Deficyt handlowy USA jest skutkiem głębszego problemu - niedoboru oszczędności krajowych. Nie mając oszczędności krajowych, Stany Zjednoczone pożyczają nadwyżki oszczędności z zagranicy, aby inwestować i rozwijać się. To z kolei utrzymuje nadmierny deficyt bilansu płatniczego, który w II i III kwartale ubiegłego roku wynosił średnio minus 3,3 proc. PKB i był największy od końca 2008 roku. W zamian za pożyczony zagraniczny kapitał Amerykanie kupują towary zza oceanu.

"Deficyt bilansu płatniczego, a nie tak zwany problem Chin, jest makroekonomicznym źródłem ogólnego deficytu handlowego Ameryki" - napisał Stephen Roach.

Zmniejszenie deficytu w handlu z Chinami w wyniku "wojen handlowych" nie uleczyło w najmniejszym stopniu słabości amerykańskiej wymiany handlowej. W 2020 roku deficyt w obrotach handlowych USA ze światem wzrósł do 682 mld dolarów z 577 mld dolarów rok wcześniej, czyli o 3,3 proc. Same obroty towarami w 2020 roku przyniosły 916 mld dolarów deficytu, co oznacza wzrost o 7 proc. rok do roku.

"(...) utrzymujący się niedobór oszczędności krajowych oznacza, że luka handlowa USA została skierowana na innych zagranicznych producentów - i właśnie tak się stało. Co więcej, to przekierowanie handlu trafiło do droższych zagranicznych producentów, co jest funkcjonalnym odpowiednikiem podwyżki podatków dla amerykańskich firm i konsumentów" - napisał wybitny ekonomista.

Wyjść z pułapki

Nie oznacza to, że administracja Joe Bidena powinna poddać się Chinom. Musi jednak porzucić nierealistyczną i niewykonalną umowę ze stycznia 2020 roku oraz wcześniej wprowadzane taryfy. Zamiast tego potrzebny jest solidny program, który byłby w stanie się zmierzyć ze znacznie poważniejszymi problemami związanymi z prawami własności intelektualnej, polityką innowacji, transferem technologii, cyberbezpieczeństwem i kwestiami dotacji dla przedsiębiorstw państwowych.

"Najlepszym sposobem osiągnięcia tego celu byłaby dwustronna umowa inwestycyjna (BIT) (...), która stworzyłaby ramy dla rozwiązania napięć strukturalnych, jednocześnie pobudzając wzrost w obu gospodarkach poprzez rozszerzony dostęp do rynku" - napisał Stephen Roach.

Ekonomista przyznaje, że "czteroletnia jadowita retoryka" poprzedniego prezydenta odniosła skutek i przekonała wielu Amerykanów, że Chiny stanowią dla USA "egzystencjalne zagrożenie". Ale administracja Joe Bidena powinna wydostać się z pułapki, w którą została wepchnięta, gdyż "Chiny to wyzwanie dla USA, ale także szansa".

Jacek Ramotowski

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »