USA już nie najbardziej konkurencyjną gospodarką świata

Indeks Konkurencyjności 4.0 ogłaszany jest od zeszłego roku i obejmuje 141 gospodarek wytwarzających 99 proc. światowego PKB. Wcześniej, od 1979 roku WEF ogłaszało Raport Konkurencyjności oparty na nieco odmiennie liczonym indeksie. Od zeszłego roku raport skupia się bardziej na tych czynnikach, które mogą przesądzić o przewagach konkurencyjnych w czasach czwartej rewolucji przemysłowej.

Indeks Konkurencyjności 4.0 to efekt gigantycznych i precyzyjnych obliczeń, bo składa się ze 110 zmiennych. Generalnie jednak chodzi o to, żeby oceniane instytucje, przepisy prawa oraz wszystkie inne czynniki społeczne wpływały korzystnie na poziom produktywności.

Bardziej konkretnie - ocenianych jest aż 12 obszarów oraz ich wpływ na produktywność. Są to instytucje, infrastruktura, stabilność makroekonomiczna, rynek pracy, ochrona zdrowia, wykształcenie, rozwój rynku finansowego, wykorzystywanie dostępnych technologii, wielkość rynku wewnętrznego i skala ekspansji zagranicznej, innowacyjność wytwarzanych produktów oraz procesów produkcji, a także wprowadzanie innowacji w gospodarce i życiu społecznym.

"Raport (...) pokazuje, że budowanie konkurencyjności, tworzenie bardziej sprawiedliwych społeczeństw, które dają możliwości dla wszystkich i przejście na zrównoważony ekologicznie rozwój są ze sobą nierozłączne" - napisało WEF.

W tym roku USA, największa gospodarka świata, straciły pozycję światowego lidera konkurencyjności na rzecz maleńkiego azjatyckiego państwa-miasta Singapuru, który uzyskał 84,8 pkt w skali od 0 do 100, poprawiając swój ubiegłoroczny wynik o 1,3 pkt. Trzecie miejsce zajął Hong Kong, czwarte Holandia, piąte - Szwajcaria. Na kolejnych znalazły Japonia, Niemcy, Szwecja i Wielka Brytania.

W czołówce różnice są niewielkie - dziesiątą Danię od światowego lidera dzieli zaledwie 3,6 pkt. W pierwszej dziesiątce jest sześć gospodarek ze "starej" Europy. Warto dodać, że druga największa gospodarka świata, Chiny, pod względem konkurencyjności zajęły 28. pozycję, a globalnego challengera od USA dzieli wciąż bez mała 10 pkt.

Polska - pod względem konkurencyjności - zajmuje pozycję odległą od czołówki. Podobnie jak w ubiegłorocznym rankingu zajęliśmy 37. miejsce, uzyskując 68,9 pkt. To pozycja zaraz za Arabią Saudyjską, która nas w tym roku przeskoczyła, a przed Maltą, która za nas spadła.

Faktem jest jednak, że w porównaniu z ubiegłorocznym rankingiem zrobiliśmy pewien postęp. Uzyskaliśmy 0,7 pkt więcej. Niemniej w samej Europie bardziej konkurencyjnych od naszej jest 21 gospodarek, a od dwudziestego na świecie Izraela dzieli nas prawie 8 pkt. To spory dystans, trudny do nadrobienia jakimś tygrysim skokiem. Dla porównania podajmy, że w tym roku największego skoku dokonał Wietnam - o 10 pozycji - zyskując 3,5 pkt.

Przypomnijmy, że ogłoszony niedawno "Eight Competitiveness Report 2019" stwierdzał, iż silny wzrost gospodarczy w Polsce nie przekłada się na wzrost konkurencyjności polskiej gospodarki.

Raport WEF wskazuje, że 10 lat po kryzysie finansowym, po okresie, w którym banki centralne wpompowały do globalnej gospodarki prawie 10 bilionów dolarów, produktywność, inwestycje w nową infrastrukturę, w badania i rozwój oraz w rozwój umiejętności obecnych i przyszłych pracowników są wciąż dalekie od potrzeb.

Gdy polityce pieniężnej brakuje pary kluczowe jest, by gospodarkę wspierała polityka fiskalna, reformy strukturalne i zachęty publiczne do alokacji zasobów tam, gdzie możliwe jest osiągnięcie większej wydajności pozwalającej na wykorzystanie nowych możliwości dostarczanych przez czwartą rewolucję przemysłową. "Sukces zależy od wyborów politycznych" - napisało WEF.

j.r.