Uwaga, chińskie żarcie!

Amerykanie są zatrwożeni jakością chińskiej żywności, która może być serwowana olimpijczykom w Pekinie. Komitet Olimpijski USA (USOC) postanowił uchronić swą ekipę przed niebezpieczeństwem zjedzenia kurczaka "po chińsku", czyli faszerowanego... sterydami.

Gdy w ubiegłym roku pracownik kateringu USOC wszedł do supermarketu w Chinach, zauważył pół piersi z kurczaka wielkości 14 cali (ok 35 cm). "Wystarczyłaby do wykarmienia ośmioosobowej rodziny" - powiedział po powrocie do USA Frank Puleo, który podróżował do Chin, by zająć się sprawami żywnościowymi. "Zbadaliśmy to mięso i okazało się, że było tak pełne sterydów, że nie powinno się go podawać sportowcom. Wszyscy mieliby pozytywny wynik testu antydopingowego".

Sprawy żywienia 600-oosobowej ekipy USA podczas igrzysk zajmują poczesne miejsce w przygotowaniach do sierpniowej imprezy w Pekinie. Nie bez powodu. W ostatnich latach, w niektórych produktach żywnościowych w Chinach znajdowano takie zanieczyszczenia jak środki owadobójcze, ślady nielegalnych leków weterynaryjnych i inne. Standard tej żywności bardzo odbiegał od norm amerykańskich, co wzmogło obawy o stan zdrowia amerykańskich olimpijczyków, którzy mogliby być narażeni na tzw. choroby odzwierzęce.

Reklama

Od dwóch lat USOC pracuje nad tym, jak uniknąć tego niebezpieczeństwa w czasie igrzysk. Zaangażowano sponsorów, m.in. firmy Kellogg's i Tyson Foods, które na dwa miesiące przed igrzyskami wyślą do Chin (statkami) 25 000 funtów chudych protein. USOC wynajmie też amerykańskich kupców i importerów, którzy zapewnią inne produkty żywnościowe oraz ekipę kucharska dla Amerykanów.

Amerykanie będą żywili się w Pekinie głównie w ośrodku treningowym Pekińskiego Normal University położonego blisko Olympic Green (centrum tenisowego), gdzie Amerykanie będą mogli jadać trzy posiłki dziennie. Dania będą spełniały normy programu dietetycznego USOC.

Ten program dietetyczny jest już wprowadzany w życie w trzech ośrodkach przygotowań olimpijskich w USA; w Colorado Springs, w Chula Vista (w Kalifornii) i w Lake Placid. Ma utrwalać nawyki żywieniowe przyszłych olimpijczyków. Zgodnie z kodeksem antydopingowym Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) sami sportowcy muszą dbać o to, co "wprowadzają do organizmu", bez względu na źródło pochodzenia żywności.

Nad wdrażaniem strategii żywieniowej sportowców USA czuwa pani Jacque Hamilton, która po licznych konsultacjach z dietetykami i szefami kuchni, zmodyfikowała ponad 1500 przepisów kulinarnych i przygotowała ok 700 dań dla centrum w Pekinie.

W potrawach dla sportowców pani Hamilton obniżyła poziom sodu, tłuszczów i innych substancji nie służących sportowej sprawności. Większość receptur pani Hamilton "przetestowała" w swojej kuchni, zanim pozwoliła skosztować je sportowcom. W Colorado Springs mają oni na stolikach plakietki informujące o walorach dań, gramaturze, zawartości kalorii, tłuszczu i węglowodanów. Pani Hamilton jest dobrze przygotowana do swej misji olimpijskiej, która ma sprawić, że równie dobrze spiszą się ci, którzy konsumują jej smaczne i zdrowe dania.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Amerykanie | chińskie | USA | Uwaga! | komitet olimpijski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »