Uwaga: Kilka tysięcy zakładów w Polsce pójdzie do kontroli

Główny Lekarz Weterynarii zarządził kontrolę we wszystkich zakładach przetwórstwa spożywczego, będących pod nadzorem inspektorów weterynaryjnych - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Powodem są ostatnie przypadki nieprawidłowości w produkcji i handlu mięsem.

Inspektorzy podczas tej pilnej kontroli mają się skupić przede wszystkim na działaniu firm przetwórczych w związku z przeterminowaną żywnością, a także na reklamacjach. Badana będzie też sprawa handlu towarami.

Kontrolerzy chcą też uzyskać pełną informację na temat nadzoru weterynarzy nad ubojem zwierząt i produkcją mięsa. Jak usłyszał nasz reporter w Inspekcji Weterynaryjnej, cześć z firm - a chodzi między innymi o ubojnie - jest pod stałą kontrolą. W części przedsiębiorstw przetwórczych takie kontrole odbyły się już w ostatnim czasie. Teraz do skontrolowania zostało jeszcze kilka tysięcy zakładów.

Reklama

Wyniki kontroli zakładów przetwórstwa mięsnego lekarze weterynarii mają przesłać do Warszawy do jutra.

Zarządzona kontrola ma związek między innymi z wykryciem nielegalnego magazynu z mięsem w Łódzkiem, czy doniesieniami o dodawaniu mięsa padłych zwierząt do przetworów.

Służby weterynaryjne i ministerstwo rolnictwa chcą na podstawie otrzymanych raportów zmienić przepisy, tak, by weterynarze mieli większą kontrolę nad jakością żywności.

Chodzi też o maksymalne wyeliminowanie nielegalnego obrotu. Pod lupą kontrolerów jest teraz w szczególności przeterminowana żywność, a także reklamacje w handlu między firmami przetwórstwa spożywczego. Polska

Krzysztof Zasada RMF FM

_ _ _ _ _

Główny Lekarz Weterynarii zlecił kontrolę wszystkich ubojni w kraju. Stało się tak w konsekwencji nieprawidłowości w ubojni k. Białej Rawskiej, gdzie znaleziono mięso niewiadomego pochodzenia.

- To kontrola profilaktyczna - powiedział PAP we wtorek szef Inspekcji Weterynaryjnej Janusz Związek. Dodał, że wstępne wyniki mogą być znane w czwartek. Zaznaczył, że sprawdzenie wszystkich ubojni, których jest ponad tysiąc, a także ponad 3 tys. podmiotów zajmujących się transportem i skupem zwierząt, potrwa nie mniej niż dwa tygodnie.

Jak zaznaczył, Inspekcja chce m.in. sprawdzić, czy nie dochodziło do uboju chorych zwierząt i wprowadzenia ich mięsa na rynek.

Według Głównego Lekarza Weterynarii działalność, która zagraża zdrowiu ludzi, musi być surowo karana, a kary są niewspółmierne niskie do w stosunku do czynów popełnianych przez przedsiębiorców.

Kary za wprowadzenie nielegalnego mięsa od obrotu wymierza Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Za wprowadzanie do obrotu artykułów rolno-spożywczych zafałszowanych kara wynosi od 1000 zł aż do 10 proc. przychodu osiągniętego przez przedsiębiorcę w roku rozliczeniowym poprzedzającym rok nałożenia kary.

Obecna kontrola to efekt m.in. nieprawidłowości wykrytych w ubojni k. Białej Rawskiej, gdzie znaleziono mięso niewiadomego pochodzenia, a także ukryte magazyny.

Związek poinformował, że służby weterynaryjne już sprawdziły zakłady przetwórcze, do których miała być dostarczana wołowina z ubojni z Białej Rawskiej. Śledczy badający spraw tej ubojni ustalili, że mięso z niej trafiło do co najmniej 16 zakładów w woj. łódzkim, wielkopolskim, mazowieckim, śląskim i dolnośląskim.

Jak mówił Związek, zarówno służby surowcowe, jak i nadzorujący te zakłady weterynarze nie stwierdzili, by mięso przeznaczone do przetwórstwa było np. nasączone krwią, co mogłoby sugerować, że pochodzi od zwierzęcia, które było ubijane w agonii.

Jego zdaniem najtrudniejsza do wyjaśnienia jest sprawa ustalenia źródeł pochodzenia mięsa znalezionego w ukrytych magazynach w Białej Rawskiej. Według Związku mogło w nich znajdować się nawet 100 ton mięsa niewiadomego pochodzenia.

Prokuratura ustala, czy weterynarze, którzy nadzorowali ten zakład, wiedzieli o sprawie, czy nie - zaznaczył Związek.

Kilka dni temu przy wjeździe do jednej z ubojni w okolicach Białej Rawskiej policja skontrolowała transport bydła, które miało trafić do zakładu. Z 24 sztuk aż dziewięć zwierząt było martwych. Pozostałe znajdowały się stanie krytycznym. Sekcje wykazały, że krowy były chore.

Według ustaleń prokuratury właściciel ubojni Piotr M., prowadząc tzw. działalność nadzorowaną w postaci ubojni, nie spełniał wymogów weterynaryjnych i tym samym produkował żywność o złej jakości, która nie spełniała parametrów zdrowotnych, a być może stanowiła zagrożenie dla zdrowia konsumentów. Z zeznań części świadków wynika, że proceder trwał w zakładzie od dłuższego czasu. Śledczy odkryli też 18 ton mięsa w samochodzie - chłodni zaparkowanej w pobliżu stacji diagnostycznej, która również należy do właściciela ubojni. Mięso było w różnej formie przetworzenia, ale nie nadawało się do wprowadzenia do obrotu, nie miało żadnych oznaczeń weterynaryjnych czy dokumentacji.

W ubiegłym tygodniu śledczy znaleźli ponadto ukryte magazyny, a w nich ok. 30 ton mięsa niewiadomego pochodzenia. W piątek Powiatowy Inspektorat Weterynarii (PIW) w Rawie Mazowieckiej wycofał zgodę na działanie ubojni.

RMF/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »