Uwaga: Od lipca nowe zasady segregacji śmieci!

Szkło do zielonego pojemnika, papier do niebieskiego, metale i plastik do żółtego, a resztki kuchenne do brązowego - tak od 1 lipca będą wyglądać minimalne standardy segregacji odpadów w gminach. MŚ argumentuje, że zmiany spowodowane są niskim poziomem recyklingu śmieci w Polsce.

- Odpady to nie śmieci, lecz cenne surowce. Dlatego w interesie nas wszystkich jest, aby jak najwięcej było ich odzyskiwanych i poddawanych recyklingowi - podkreślił na konferencji wiceminister środowiska Sławomir Mazurek.

Dodał, że nowe rozwiązania to "wzmocnienie dobrej praktyki", która już funkcjonuje w 1,4 tys. gmin w Polsce, które segregują odpady na cztery frakcje, bądź więcej. Według danych resortu (ankiety z ponad 2 tys. gmin) - w blisko 440 samorządach odpady zbierane są w oparciu o trzy frakcje - szkło i papier, odpady zmieszane, pozostałe suche, a na terenie ponad 180, śmieci zbierane są w podziale na dwie frakcje (suche i mokre).

Reklama

Wiceminister zwrócił uwagę, że zmobilizowanie samorządów jest niezbędne w związku z wymogami, jakie stawia UE. W 2020 r. musimy uzyskać 50-proc. poziom recyklingu i przygotowania do ponownego użycia: papieru, metali, tworzyw sztucznych i szkła. Obecnie jest to 26 proc., a roczna zmiana to zaledwie 0,7 proc - wskazał Mazurek.

- To jest bardzo niski poziom - zaznaczył wiceminister.

Ministerstwo wskazuje ponadto, że w projektowanej przez wspólnotę gospodarce cyrkularnej, czyli takiej, gdzie odpady nie trafiają na składowiska, a są ponownie przetwarzane, poziom recyklingu odpadów komunalnych w perspektywie 2030 r. wzrosnąć może do 65 proc. Z kolei składowanie odpadów miałoby być ograniczone do 10 proc.

Zgodnie z rozporządzeniem ws. szczegółowego sposobu selektywnego zbierania wybranych frakcji odpadów, które wejdzie w życie od 1 lipca br., odpady będą selektywnie zbierane u źródła - czyli bezpośrednio w budynkach wielorodzinnych, domach jednorodzinnych, czy miejscach gdzie powstają odpady komunalne - w podziale na cztery frakcje. Do czterech kontenerów trafiać będą zatem: szkło (zielony pojemnik), papier, w tym tektura (niebeski), odpady ulegające biodegradacji ze szczególnym uwzględnieniem bioodpadów, np. resztek kuchennych (pojemnik brązowy) oraz łącznie metale i tworzywa sztuczne (żółty).

Wiceminister Mazurek powiedział na konferencji, że po wejściu w życie przepisów samorządy będą miały pół roku "na dostosowanie i opisanie pojemników", tak by mieszkańcom ułatwić segregację. Na wymianę pojemników na te we właściwych kolorach, gminy będą miały jednak pięć lat (maksymalnie do 30 czerwca 2022 r.). MŚ wprowadziło też okres przejściowy ze względu na konieczność wygaszania już obowiązujących umów z firmami odbierającymi śmieci. Resort tłumaczy, że oznacza to, że wprowadzenie nowych zasad segregacji odpadów w poszczególnych gminach będzie odbywało się w terminach uzależnionych od czasu zakończenia tych umów, lecz nie dłużej niż do 30 czerwca 2021 r.

Przedstawiciel MŚ przestrzegł, że jeśli nie wprowadzimy nowych zasad, nie będziemy mogli sięgnąć po o 1,3 mld zł z UE na gospodarkę odpadową. Wysokie kary będą nam też groziły, jeśli w 2020 r. nie osiągniemy odpowiednich poziomów recyklingu.

Część przedsiębiorców nie jest jednak zadowolona ze zmian. Wskazuje, że może to wpłynąć na zwiększenie kosztów funkcjonowania. Mazurek, odnosząc się do tej kwestii podkreślił, że surowce wtórne to wartość. - Jeśli dostarczamy surowiec dobrej jakości, to ten surowiec ma swoją wartość, a jeśli ma swoją wartość, to obniża to koszt dla całego systemu - zaznaczył.

Wiceminister przekonywał, że rozporządzenie było szeroko konsultowane, a wiele firm, którym zależy na dobrej jakości surowca, wspierało w tym resort. Mazurek "pewną ociężałością systemu" nazwał instalacje przetwarzające odpady komunalne, które chcą przyjmować śmieci w podziale na suche i mokre. Podkreślił, że efektywność takich instalacji jest bardzo niska, a odzysk surowców wtórnych wynosi w nich średnio zaledwie 10 proc.

Przedstawiciel MŚ pytany był też o plany resortu dot. noweli tzw. ustawy śmieciowej, która gratyfikowałaby mieszkańców za dobrą segregację odpadów, np. przez obniżenie opłaty śmieciowej.

Mazurek przyznał, że demotywująca jest sytuacja, kiedy w domu segreguje się odpady, a następnie trafiają one razem ze zmieszanymi do jednej śmieciarki. - Jest to sprzeczne z prawem i powinny być kontrole gmin i kary finansowe za tego typu działania. Chodzi o to, by na nowo zachęcić obywateli. Najlepszą formą zachęty, poza pokazaniem tego jak wygląda taki proces, jest zachęta finansowa. Skoro dostarczamy surowce wysokiej jakości, to należy nam się swego rodzaju gratyfikacja - ocenił.

Wiceminister dodał też, że część samorządów postuluje, by nie było wyboru, czy segregujemy odpady, czy nie. Zgodnie z obowiązującymi przepisami taki wybór mieszkaniec ma, jeśli posegreguje śmieci - płaci mniejszą opłatę, jeśli wrzuci wszystkie odpady do jednego worka - opłata jest wyższa.

Poinformował, że m.in. na ten temat będzie w tym roku rozmawiał z samorządami, przedsiębiorcami i organizacjami ekologicznymi.

Wiceminister zapowiedział ponadto konkurs dla uczniów, w którym będą oni mogli zaprojektować plakat nowej kampanii edukacyjnej dot. segregacji odpadów.

Polecamy: PIT 2016

PAP
Dowiedz się więcej na temat: zasady | uwaga
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »