VAS chce wydać 3,4 mld zł

Austriacki koncern hutniczy Voest Alpine Stahl planuje rozpocząć w Polsce produkcję blach walcowanych na gorąco. Na budowę potrzebnej do tego linii może wyłożyć 720 mln USD (3,4 mld zł). Jeśli uda im się zrealizować plany, zagrożą polskim hutom.

Austriacki koncern hutniczy Voest Alpine Stahl planuje rozpocząć w Polsce produkcję blach walcowanych na gorąco. Na budowę potrzebnej do tego linii może wyłożyć 720 mln USD (3,4 mld zł). Jeśli uda im się zrealizować plany, zagrożą polskim hutom.

Nieoficjalnie mówi się, że Voest Alpine Stahl czeka tylko na decyzję Ministerstwa Gospodarki, która umożliwi otworzenie w Polsce spółki produkującej blachy walcowane na gorąco. Przedstawiciele resortu nie chcą się na ten temat wypowiadać. Natomiast biuro prasowe austriackiej centrali ujawnia jedynie, że poszukuje lokalizacji, by rozwinąć stalową produkcję, a decyzji w tej sprawie należy spodziewać się w grudniu. Terenem, na którym Voest Alpine Stahl chce rozpocząć produkcję blach walcowanych na gorąco, są okolice Szczecina. Mówi się również, że Austriacy nie wykluczają ulokowania nowej spółki nieopodal Gdańska.

Reklama



Stalowa deska ratunku



W produkcję blach walcowanych na gorąco Voest Alpine Stahl może zainwestować 720 mln USD (3,4 md zł). Koncern zakłada, że po pierwszym etapie inwestycji może wytwarzać 1,2 mln ton blachy. Nie wyklucza także ewentualnego podwojenia produkcji.

- Voest Alpine Stahl przetwarza rocznie około 5 mln ton stali. Tymczasem tacy potentaci, jak Thyssen Krupp Stahl wytwarzają jej dwa razy więcej. Mogą ponadto umocnić swoje siły, jeśli zrealizują planowaną fuzję z Usinorem. Połączyły też się British Steel i Hoogovens.

Konsolidacja hutniczej branży stawia Voest Alpine Stahl na straconej pozycji w konkurowaniu o europejski rynek stalowy. Jedyną szansą dla Austriaków jest rozwój produkcyjnych mocy i zdobycie nowych rynków zbytu - uważa jeden z anonimowych informatorów.



Austriackie gadanie



Realizacja planów Voest Alpine Stahl jest jednak równoznaczna z tym, że coraz trudniej będzie znaleźć inwestora dla państwowych polskich hut. Część przedstawicieli branży uważa nawet, że ewentualna zgoda Ministerstwa Gospodarki na inwestycję Austriaków może zagrozić funkcjonowaniu Huty Sendzimira, a także podważyć sens inwestycji koncernu Danieli w gorącowalcowane blachy w Hucie Katowice. Gdyby tak się stało, dziś trudno przewidzieć, co wówczas postanowi Voest Alpine Stahl.

Wcześniej koncern złożył ofertę przejęcia akcji Huty Florian. Był również potencjalnym inwestorem dla HTS. Wycofał się jednak z tych planów, a przedstawiciele firmy podkreślali, że nie interesuje ich już prywatyzacja polskiego hutnictwa.

Czy zdecyduje się zmienić zdanie - nie wiadomo. Przedstawiciele sektora raczej w to wątpią, argumentując, że Austriaków interesuje lokalizacja, głównie nadmorska. Obawiają się więc, że Austriacy - nie wpuszczeni do Polski - zainwestują na przykład na Łotwie czy Litwie, co i tak w konsekwencji znacznie zaostrzy konkurencję.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: gorąco | koncern | dolar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »