W Chinach wciąż panują surowe restrykcje. To nie wróży dobrze rynkom

Chiny wciąż walczą z COVID-19. Bezwzględne kroki podejmowane przez tamtejsze władze w celu pokonania choroby wpłynęły na nastroje i działalność biznesową. Krajowy PKB ledwo wzrósł w drugim kwartale z powodu blokad w Szanghaju. Pod koniec trzeciego kwartału roczny wzrost był wyższy o zaledwie 3 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym - znacznie poniżej oficjalnego celu około 5,5 proc.

Chiny wciąż walczą z koronawirusem. Piątkowe dane wskazują na najwyższy bilans zakażeń koronawirusem od początku pandemii. Z ogniskami infekcji walczą wszystkie regiony Chin kontynentalnych. Lockdowny dotykają obecnie ponad 400 mln ludzi i 21,1 proc. chińskiego PKB.

Jest gorzej niż w kwietniu. Wówczas w zamieszkanym przez 25 mln osób Szanghaju obowiązywał surowy lockdown, który zniesiono dopiero po dwóch miesiącach. Obecnie infekcji jest więcej i są rozsiane po całym kraju.

Reklama

Państwowa komisja zdrowia zgłosiła w piątek łącznie ponad 32,6 tys. zakażeń lokalnych, przy czym 29,6 tys. z nich określono jako przypadki bezobjawowe. Infekcje wykrywane są w wysoko uprzemysłowionym Kantonie na południu Chin i w metropolii Chongqing w południowo-zachodniej części kraju. Choroba rozprzestrzenia się również w Pekinie, Chengdu, Jinanie, Lanzhou, Xianie i Wuhanie.

Chińskie społeczeństwo zmęczone walką z wirusem

Chińskie władze cały czas prowadzą politykę "zero covid", wprowadzając bardzo restrykcyjne ograniczenia. Osoby zakażone muszą być izolowane w rządowych ośrodkach kwarantanny. Jak podaje Nomura, lockdowny objęły już tereny odpowiadające za 21,1 proc. PKB Chin, podczas gdy miesiąc temu było to tylko 9,5 proc. PKB. Nomura zakłada, że za kilka tygodni lockdown obejmie już 30 proc. chińskiej gospodarki.

Tak restrykcyjna walka z chorobą przekłada się na gospodarkę, ale i na nastroje społeczne. Chińczycy są wymęczeni ciągłymi restrykcjami. W Kantonie doszło do protestów i starć między zamkniętymi w lockdownach napływowymi pracownikami a policją.

Zamieszki wybuchły też w zakładach firmy Foxconn, która jest  podwykonawcą Apple’a. Znajduje się ona w mieście Zhengzhou w środkowych Chinach. Do kwestii związanych z wirusem, doszły zarzuty ze strony pracowników, że firma nie chciała wywiązać się ze zobowiązań finansowych. Ale wybuch niezadowolenia był też efektem niedoborów żywności i drakońskich zasad kwarantanny.

W części miast zamykane są szkoły, ograniczony jest ruch między aglomeracjami. Restrykcje związane z pandemią ograniczają produkcję, wywołują zakłócenia w łańcuchach dostaw i zakłócają sprzedaż detaliczną.

Gospodarka spowalnia

Oczekuje się, że chińska gospodarka będzie miała problem z osiągnięciem 3-proc. wzrostu w tym roku. A to i tak byłby jeden z najsłabszych wzrostów od dekad. Krajowy PKB w trzecim kwartale wzrósł o 3,9 proc., podczas gdy kwartał wcześniej było to zaledwie 0,4 proc. Osłabienie gospodarki odbija się również na innych rynkach, które z Państwem Środka są powiązane.

Ekonomiści uważają, że skromne odbicie chińskiej gospodarki w trzecim kwartale nie daje nadziei na mocniejsze zakończenie roku. Zwracają oni uwagę, że znaczna część ostatniego wzrostu w kraju była napędzana przez sektor państwowy, a nie konsumpcję prywatną, którą osłabiła sytuacja pandemiczna.

Również wskaźniki za październik pokazują spowolnienie sprzedaży detalicznej, inwestycji w środki trwałe i inwestycji w nieruchomości. I choć kondycja części firm, w tym związanych z zieloną energią czy technologiami, była dobra, to jednak całościowy obraz gospodarki nie napawa optymizmem. Indeks cen producentów spadł w październiku po raz pierwszy od prawie dwóch lat, z kolei eksport spadł po raz pierwszy od maja 2020 r.

Mieszkaniówka ciągnie w dół

Poważny kryzys przeżywa chińska branża mieszkaniowa. Deweloperzy mają poważne problemy finansowe, niektórzy znaleźli się na skaju bankructwa. Tymczasem sektor nieruchomości w Chinach odpowiadał za 20-30 proc. PKB.

Rząd zapowiedział wprowadzanie środków stymulacyjnych, które wsparłyby gospodarkę, ale nie ma planów odchodzenia od polityki "zero covid".

Część lokalnych władz obniżyło swój plan przychodów na ten rok, uzasadniając to załamaniem na rynku nieruchomości, spadającymi wpływami podatkowymi i wybuchem epidemii. Analitycy wieszczą wzrost zadłużenia samorządów w nadchodzących miesiącach.

morb

Zobacz również:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Chiny | gospodarka | wzrost PKB | koronawirus | COVID-19 | lockdown
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »