"W ciągu roku ceny węgla się ustabilizują". Steinhoff o perspektywach dla górnictwa
Możliwa rewizja programu dla górnictwa, o której w trakcie weekendowego pobytu na Śląsku mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński, jest wyłącznie elementem przedwyborczej gry - ocenia w rozmowie z Interią Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki. Jego zdaniem w ciągu roku rynek węgla się ustabilizuje, a ceny surowca wrócą na dawne poziomy. Wówczas okaże się, że polski węgiel jest zbyt drogi i nie wytrzyma konkurencji z surowcem zagranicznym. To uderzy w sektor.
- Nie traktuję poważnie tej deklaracji. W ciągu kilku dni prezes Kaczyński wygłosił dwie sprzeczne opinie, w jednej mówił o potrzebie posiłkowania się rachunkiem ekonomicznym przy decyzjach o utrzymaniu bądź likwidacji kopalń, a w drugim mówił o jakimś przepracowaniu przyjętego programu dla górnictwa. Odnoszę wrażenie, że górnictwo jak zwykle poddawane jest manipulacjom wyborczym. To niepoważne - mówi Interii Janusz Steinhoff.
Zwrócił uwagę, że wciąż obowiązuje Polityka energetyczna Polski do 2040 r. Zakłada ona, że w 2040 r. ponad połowę mocy zainstalowanych będą stanowić źródła zeroemisyjne. Steinhoff zwraca uwagę, że dokument ten wymaga aktualizacji, "ale raczej w drugą stronę", czyli w kierunku szybszej transformacji.
- Trzeba mieć świadomość, że Polska, jeśli będzie musiała utrzymać trochę dłużej niektóre moce wytwórcze oparte na węglu kamiennym, będzie musiała ten węgiel w większej ilości importować. Część kopalń na Śląsku to kopalnie, które przy normalnym układzie cenowym niestety są nierentowne ze względu na warunki górniczo-geologiczne. Schodzimy z wydobyciem coraz niżej, występują tam zagrożenia metanowe, tąpnięcia. Opłacalność wydobycia w tych kopalniach jest wątpliwa - mówi Steinhoff.
Zaznacza, że gdy ceny węgla się unormują, wydobycie w krajowych kopalniach będzie zwyczajnie nieopłacane. A - zdaniem rozmówcy Interii - sytuacja cenowa powinna się unormować w ciągu roku. - Ceny wrócą do poziomu sprzed kryzysu, gdy uruchomione zostaną dodatkowe moce wydobywcze w tych krajach, gdzie wydobywa się węgiel dość tanio, metodą odkrywkową. Zmniejszą się też ceny frachtu, jako że odtworzone zostaną zapasy - mówi.
Podobnych trendów spodziewa się zresztą na rynku ropy. Gorzej będzie z gazem, który będzie wracał do dawnych cen nieco dłużej ze względu na deficyt gazu w Europie i na świecie. Ten stan się utrzyma, dopóki nie powstaną nowe moce przeładunkowe i wytwórcze w instalacjach skraplania gazu.
Do tego dalej rozwijać się będzie segment wytwarzania energii z OZE. - Odchodzimy konsekwentnie od paliw kopalnych. Taka jest polityka w UE i w wielu krajach na świecie. Paliwa stałe, węgiel kamienny i brunatny dają najwyższe poziomy emisji. Produkcja energii elektrycznej z węgla przy tak wysokich kosztach emisji dwutlenku węgla będzie coraz mniej opłacalna. Udział produkcji energii elektrycznej z paliw kopalnych w miksie energetycznym będzie spadał - uważa ekspert.
Steinhoff podkreślał, że Polskę, będącą częścią unijnej wspólnoty, obowiązują przepisy dotyczące pomocy publicznej. Gdy sytuacja rynkowa się unormuje, polskie zakłady będą musiały być dotowane. - UE nie nakazuje nam likwidacji kopalń, tylko przestrzegania prawa dotyczącego pomocy publicznej. Pomoc publiczna może być udzielana podmiotom, które przechodzą restrukturyzację. Nic nie świadczy o tym, byśmy mogli w kopalniach górnośląskich w dłuższym okresie wydobywać węgiel w sposób uzasadniony ekonomicznie, przy normalnych cenach rynkowych - podkreśla Steinhoff.
Zdaniem byłego wicepremiera, weekendowe wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego są częścią przedwyborczej gry. - To nic innego jak przedmiotowe traktowanie górników, Śląska, kolejny chwyt wyborczy - podsumował Steinhoff.
Jarosław Kaczyński podczas weekendowych wystąpień na Śląsku mówił, że termin likwidacji kopalń, które - zgodnie z umową społeczną dla górnictwa - na większą skalę miałyby być zamykane od 2034 roku, trzeba będzie jeszcze raz przeanalizować.
Zawarta w maju 2021 r. umowa społeczne między związkami górniczymi a rządem zakłada likwidację polskich kopalń do 2049 r., przy czym na szerszą skalę kopalnie miałyby być zamykane od 2034 r. - Dziś jest tutaj wielki znak zapytania (...), bo jest problem naszej suwerenności i bezpieczeństwa energetycznego w razie kryzysu - mówił Kaczyński.
- Do 2034 r. jeszcze trochę czasu zostało, nawet sporo. To trzeba będzie jeszcze raz przeanalizować. I trzeba będzie tutaj wykazywać wobec partnera europejskiego duże zdecydowanie. Musimy być zabezpieczeni, a czas, w którym będziemy zabezpieczeni przez energię atomową, z dzisiejszego punktu widzenia jest jeszcze odległy - dodał.
Jednocześnie zapewnił, że celem będzie uczynienie ze Śląska - już nie tylko w oparciu o węgiel - centrum przemysłowego Polski.
Monika Borkowska