W dzisiejszym wydaniu "Bloomberg Businessweek Polska"
Polska z 380 zamkniętymi zawodami - czyli takimi, do których potrzebne są różnego rodzaju uprawnienia, zezwolenia, wpisy na stosowne listy etc. - jest rekordzistą na skalę europejską.
Jeszcze w lutym poznamy listę 40 profesji, które w pierwszej kolejności zostaną otwarte dla wszystkich chętnych. Docelowo zniesiona ma zostać reglamentacja nawet 280 zawodów - zapowiada rząd. Można spodziewać się ostrych protestów ze strony środowisk, którym obecne utrudnienia w dostępie do zawodów przynoszą profity.
Polska z 380 zamkniętymi zawodami - czyli takimi, do których wykonywania nie wystarczą weryfikowane rynkowo kompetencje, lecz potrzebne są różnego rodzaju uprawnienia, zezwolenia, wpisy na stosowne listy, przynależność do korporacji zawodowych etc. - jest rekordzistą na skalę europejską. Rząd już pod koniec zeszłego roku zapowiedział reformę, po której zamkniętych profesji ma zostać już "tylko" około 100.
Jak dowiedział się "Bloomberg Businessweek Polska", te zapowiedzi zaczynają wchodzić w fazę realizacji. Jeszcze w lutym do konsultacji społecznych ma trafić lista 40 zawodów, do których dostęp zostanie ułatwiony wszystkim chętnym. Potem ruszą prace nad uwolnieniem kolejnych 80. Docelowo zdereglamentowanych ma być aż 200-280 profesji.
Ułatwiając dostęp do wielu zawodów, rząd Donalda Tuska chce walczyć m.in. z bezrobociem wśród młodzieży. Ograniczenia doskwierają zresztą nie tylko szukającym pracy. Problemy ze znalezieniem kadr mają niektórzy pracodawcy, którzy są skazani na zatrudnianie pracowników ze specjalnymi uprawnieniami (a przez to droższych). - Chcemy ułatwić dostęp do zawodów, znieść pewne bariery i obniżyć wymagania, tak żeby łatwiej było zdobyć daną pracę, np. zamiast zdawać egzamin, trzeba będzie tylko okazać zaświadczenie - tłumaczy Patrycja Loose, rzecznik ministra sprawiedliwości.
Opór korporacji zawodowych przed zmianami jest jednak ogromny i wygląda na to, że nawet premier spodziewa się protestów. - Bolesne reformy zawsze na tym polegają. Przykładem może być coś, co niektórym wydaje się reformą aksamitną, która nikomu nie szkodzi, czyli deregulacja zawodów. Zobaczycie wtedy, co to znaczy protest społeczny - mówił w wywiadzie dla tygodnika "Wprost" Donald Tusk.
- Trzeba to zrobić jak najszybciej, bo korporacje zawodowe w obronie swoich interesów wspięły się na wyżyny absurdu - podkreśla poseł opozycyjnego PiS Przemysław Wipler, współautor raportu o zamkniętych zawodach w Polsce przygotowanego przez Fundację Republikańską.
Jakie są najbardziej absurdalne zamknięte zawody w Polsce? Jakich argumentów używają przeciwnicy deregulacji? Szerszy materiał na ten temat publikujemy w aktualnym (4/2012) numerze "Bloomberg Businessweek Polska".