W kryzysie prostytucja ratuje budżet
Recesja uderza mocno w coraz więcej niemieckich miast. Skoro wpływy podatkowe spadają ze zniżkującą aktywnością gospodarczą przedsiębiorstw, samorządy szukają pieniędzy u ludzi prowadzących... inną działalność. Na przykład trudniących się prostytucją.
Inspiracja przyszła z Kolonii. Daninę od seksu wprowadzono tam z sukcesem już pięć lat temu. Kasa miasta w ubiegłym roku wzbogaciła się z tego tytułu o 800 tys. euro.
W 2008 r. było tego aż milion euro. Podatek ściągany jest w postaci ryczałtu w wysokości 150 euro miesięcznie od prostytutki.
Właściciele lupanarów płacą 3 euro za 10 m kw. powierzchni swojego przybytku.
Zachęcone tym inne miasta Nadrenii Północnej-Westfalii (Dortmund, Duisburg, Essen) też chcą wprowadzić tego rodzaju podatek.
Nic dziwnego, skoro dziura budżetowa niemieckich miast w 2009 r. wynosiła w miastach 4 mld euro, w 2010 r. sięgnie już 12 mld euro. Jak reagują samorządy?
Zamykają swoje kąpieliska, teatry, muzea, zawieszają inwestycje w infrastrukturę. Teraz czas na podatek od pieszczot?
Krzysztof Mrówka