W Polsce brakuje 50 przyspieszaczy
Do 122 zwiększyła się w Polsce liczba akceleratorów liniowych stosowanych w leczeniu nowotworów. Do średniej europejskiej brakuje nam jeszcze co najmniej 50. tych aparatów - powiedział PAP prof. Sergiusz Nawrocki, radioterapeuta.
Polska od wielu lat próbuje nadrobić zaległości w radioterapii, będącej podstawową metodą leczenia wielu chorób nowotworowych, takich jak rak piersi, jelita grubego oraz płuc. Sytuacja poprawia się niemal co roku. W 2012 r. na 1 mln mieszkańców przypadało w naszym kraju 2,8 akceleratorów liniowych. Teraz wskaźnik ten zwiększył się do 3,2 takich aparatów.
Prof. Nawrocki, szef kliniki onkologii i radioterapii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, podkreśla jednak, że nadal odstajemy od innych krajów. Średnia europejska to 5,3 przyśpieszacze liniowe na 1 mln mieszkańców.
Z jego wyliczeń wynika, że do osiągnięcia tego poziomu potrzebnych jest co najmniej 50 takich urządzeń. "Do tej liczby musimy jeszcze doliczyć 20 przyspieszaczy, które trzeba będzie wymienić w najbliższych latach. Po 10 latach użytkowania zwykle są one tak wysłużone, że nie nadają się do dalszej eksploatacji. Trzeba je zastąpić nowymi aparatami" - dodaje specjalista. Aby osiągnąć poziom europejski, w najbliższej dekadzie należałoby wyposażyć ośrodki radioterapeutyczne na terenie całego kraju w 70 akceleratorów. Ten poziom wyposażenia udało się już osiągnąć naszym sąsiadom. Na Słowacji przypada już prawie 5 takich aparatów na 1 mln mieszkańców, w Czechach - 5,6 (w Wielkiej Brytanii wskaźnik ten wynosi 5,3, a we Francji - 6,5). Zapotrzebowanie na radioterapię w Polsce jest większe niż obecne możliwości. Z wyliczeń Polskie Towarzystwa Onkologicznego wynika, że pokrywane jest ono jedynie w 73 proc.
Najlepsza sytuacja jest woj. warmińsko-mazurskim oraz zachodniopomorskim, gdzie na jeden akcelerator przypada nieco ponad 240 tys. mieszkańców tych regionów. Najgorzej jest w woj. podkarpackim i łódzkim, gdzie na jeden aparat przypada ponad 420 tys. ludności. Koszty rozwoju tej metody leczenia są ogromne. "Wybudowanie jednego ośrodka radioterapeutycznego wyposażonego w trzy przyśpieszacze liniowe sięga około 70 mln zł. Tyle trzeba wyłożyć zarówno na sprzęt jak i budynek" - podkreślił w rozmowie z dziennikarzem PAP Michał Rusiecki z funduszu Enterprise Investors. Jego zdaniem, osiągnięcie w radioterapii średniego poziomu europejskiego nie będzie możliwe bez dopuszczenia inwestorów prywatnych. Z tą opinią zgadza się prof. Nawrocki. Uważa, że rozwijanie współpracujących ze sobą ośrodków publicznych i niepublicznych może sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu w naszym kraju na kompleksowe leczenie onkologicznego, w którym ważna rolę pełni radioterapia. Specjalista jako przykład podaje woj. warmińsko-mazurskie. Choć przed kilku laty powstał w Olsztynie ośrodek wyposażony w trzy akceleratory liniowe, jeszcze niedawno czas oczekiwania na radioterapię w tym regionie średnio wynosił 6-8 tygodni i był najdłuższy w kraju.
Sytuacja zmieniła się w styczniu 2013 r., gdy w Elblągu powstał kolejny, tym razem prywatny ośrodek radioterapeutyczny, również wyposażony w trzy przyspieszacze (ma umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia). Teraz woj. warmińsko-mazurskie ma jeden z najlepszych dostępów do radioterapii w kraju.
W podobny sposób ma być poprawiony dostęp do radioterapii w woj. podkarpackim. Wojewódzki Szpital im. Św. Ojca Pio w Przemyślu podpisał w tym roku umowę w tej sprawie ze spółką Radiology Therapeutic Center Poland (RTCP). Wybuduje ona w tym mieście nowoczesne centrum radioterapii, które rozpocznie działalność w trzecim kwartale 2014 r. Będzie to trzeci ośrodek radioterapii na Podkarpaciu (dwa pozostałe działają w Rzeszowie i Brzozowie).
Radioterapia jest jedną z najskuteczniejszych metod leczenie nowotworów. Dzięki niej uzyskuje się 40 proc. pięcioletnich wyleczeń, czyli prawie czterokrotnie więcej niż w przypadku chemioterapii (11 proc. wyleczeń). Najskuteczniejszą metodą nadal jest chirurgia. Dzięki niej pięcioletnie przeżycia uzyskuje się u 49 proc. chorych.