W Polsce każdy może sobie postrzelać...
W Polsce każdy dorosły obywatel może bez żadnych zezwoleń kupić wiatrówkę oraz bez problemu postrzelać z broni zabytkowej - informuje "Dziennik Polski".
Obowiązująca od ponad sześciu lat ustawa o broni mówi, że jeśli energia kinetyczna pocisku opuszczającego lufę wiatrówki nie przekracza 17 J (dżuli), to nie jest to broń pneumatyczna i zalicza się do zabawek typu proca.
Tymczasem rozporządzenie Rady Ministrów, które weszło w życie wraz z ustawą, wymienia wśród broni, na których wytwarzanie lub sprzedaż potrzeba koncesji, wszystkie wiatrówki z lufą gwintowaną.
Przez całe lata 90. obowiązywała w Polsce ustawa o broni z 1961 r., która uznawała wszelkie wiatrówki za broń sportową wymagającą zezwolenia. W marcu 2000 roku weszła w życie nowa ustawa, z kontrowersyjnym zapisem, iż bronią pneumatyczną jest tylko ta, która ma gwintowaną lufę. Specjaliści wyśmiali to, dowodząc, że gwintowanie nie ma większego znaczenia dla siły rażenia broni. Zanim jednak zmieniono definicję, polski rynek zalały chińskie wiatrówki z gładką lufą, będące poza wszelką kontrolą.
Czy powinniśmy mieć szeroki dostęp do broni palnej?
W ustawie, która weszła w życie w styczniu 2004 roku, wiatrówki podzielone zostały według siły rażenia - do i powyżej 17 dżuli. Słabsze w ogóle nie są bronią. Aby posiadać mocniejsze, trzeba mieć 18 lat, dowód zakupu, zaświadczenie od lekarza oraz o niekaralności. Broń taka wymaga rejestracji w komendzie powiatowej policji w ciągu 5 dni od zakupu. Na ogół jednak jej posiadacze tego obowiązku nie spełniają.
Niekonsekwencja ustawodawcy razi też w przypadku zabytkowych pistoletów i karabinów. W Polsce można legalnie, bez żadnych zezwoleń, posiadać broń wykonaną przed 1850 rokiem, a także współcześnie wykonane repliki takiej broni. I wolno z niej strzelać, zarówno z oryginałów, jak i replik.
Więcej w "Dzienniku Polskim".