W Polsce trzeba łatać ten garnek

Są tacy, którzy wbijają szpikulec w dno garnka, w którym trzymamy dochód narodowy i podstawiają swoje miseczki. Garnek można załatać, odbudowując polską gospodarkę. I taki jest cel programu gospodarczego Prawa i Sprawiedliwości - mówi ekonomista prof. Jerzy Żyżyński, poseł PiS, w rozmowie z Ewą Zarzycką.

- Program gospodarczy PiS nazywa się "Alternatywa". Alternatywa wobec...

- ...tego, co robi w polityce gospodarczej, społecznej rząd Donalda Tuska.

- To inne podejście do gospodarki?

- Inne priorytety. Dla tego rządu priorytetem jest spełnianie wymogów związanych z deficytem budżetowym i długiem publicznym oraz wolny rynek. Uważa, że jak zniknie państwo, to rynek wszystko załatwi i będzie dobrobyt.

- Rozumiem, że w programie Prawa i Sprawiedliwości państwo nie znika, a rynek sam z siebie dobrobytu nie zapewnia.

Reklama

- Nie chodzi o to, żeby państwo zastępowało rynek, tylko żeby pewne rzeczy uregulowało, stworzyło ochronę dla podmiotów na nim działających. Bez tego rynek okazuje się wadliwy. Nie ma np. regulacji, które nakładałaby na pracodawców obowiązek zatrudniania pracowników na umowach, które wiążą się z opłacaniem ich składki emerytalnej. Odwrotnie - tworzy się furtkę, która pozwala tego unikać, a pracodawcy chętnie z tego korzystają, bo to obniża ich koszty. Tak funkcjonujący rynek pozbawia ludzi zabezpieczenia swojej przyszłości emerytalnej. I skazuje ich w przyszłości na nędzę. Nie zbuduje się rozwoju gospodarczego na nędzy. Gospodarka potrzebuje popytu - pracowników, przedsiębiorców, emerytów.

Rząd Donalda Tuska chroni wady rynku. I wadliwe instytucje, które zostały stworzone. A że nic nie dzieje się bez przyczyny, jest to w czyimś interesie. Prawo i Sprawiedliwość proponuje likwidację tego, co jest szkodliwe dla Polski, dla zwykłego obywatela i pracownika.

- Co jest najważniejsze w programie Prawa i Sprawiedliwości?

- Postawienie akcentów na inne cele.

- Minister Rostowski wyliczył...

- Minister robi jakieś wyliczenia, nawet piramidę pokazał w telewizji, ale postawił ją na czubku. Piramida stała na głowie, jak cała argumentacja ministra Rostowskiego. Oczywiście, wszystko musi kosztować. Pytanie, kto ma za to płacić. Jak się tworzy cieplarniane warunki - nie korzystne, lecz wręcz cieplarniane - dla niektórych podmiotów gospodarczych po to, by nie płaciły podatków albo płaciły bardzo zaniżone, to uwalnia się je od obowiązków wobec państwa. Bo podmioty działające na rynku mają obowiązki wobec państwa, które z kolei ma obowiązki wobec obywateli. Państwo ma stworzyć taki system, w którym właściwy transfer pieniędzy zapewni, że obszar odpowiedzialności państwa będzie funkcjonował. I gospodarka też.

- A obywatel czuł się bezpiecznie?

- Właśnie

- A inne cele?

- Walka z bezrobociem. Recepta liberałów brzmi - uwolnijmy rynek, rozregulujmy go itd. I praca za nędzną płacę. Chcą nam wmówić, że po to, byśmy byli konkurencyjni, Polacy muszą być nędzarzami. Tego nie można akceptować.

- Jak zamierzacie walczyć z bezrobociem?

- Są np. projekty ustaw o wspieraniu przedsiębiorców w rejonach najbardziej zagrożonych. Jeśli się tego nie zrobi, będzie u nas tak, jak w Meksyku, którego stolica rozrosła się do niemal 10-milionowego miasta, bo tam ściągają ludzie w poszukiwaniu pracy. A przecież chodzi o to, żeby szanse rozwoju były w Polsce rozłożone mniej więcej równomiernie.

- A wesprzeć tych przedsiębiorców ma państwo?

- Oczywiście. Od tego między innymi jest.

- Co da połączenie w jeden podatków PIT i CIT?

- Przede wszystkim chodzi o to, by oczyścić ustawę podatkową z mnóstwa nawarstwień - kiedyś została uchwalona, potem były nowelizacje, dopisywania, dopisywania do dopisywań... W podatkowej części programu są też elementy, które sprzyjają m.in. tworzeniu miejsc pracy, wybieleniu gospodarki, bo jak wiadomo znaczna część działalności gospodarczej wchodzi w szarą strefę.

- Na czym to wybielanie polega?

- Najważniejsze są ulgi inwestycyjne. Dlaczego to jest takie ważne? Bo żeby odjąć wydatki na inwestycje, trzeba mieć na nie rachunek. A to już wychodzenie z szarej strefy. Gdy były ulgi z tytułu wydatków na zdrowie, na remont, budowę domu, wszyscy zbierali rachunki. Ponieważ w zarządzaniu finansami państwa za czasów Leszka Balcerowicza brakowało profesjonalizmu, ulgi stopniowo zostały zniesione. To oczywiście był błąd, bo natychmiast mnóstwo transakcji było zawieranych poza opodatkowaniem. Ulgi inwestycyjne dla przedsiębiorców sprawią też, że będą powstawać miejsca pracy.

- Co się zmieni dla zwykłego obywatela, nie przedsiębiorcy?

- W ustawie o podatku dochodowym wprowadza się rzeczywistą kategorię dochodu. To ważne, bo tak naprawdę to, czym dysponujemy, od czego możemy zapłacić podatek, to kwota, która zostaje z zarobków po poniesieniu podstawowych kosztów. Stawka podatkowa od tej reszty może nawet zostać troszeczkę zwiększona, ale człowiek płaci z tego, z czego może zapłacić, nie kosztem podstawowych potrzeb. Ponadto uwzględnienie kosztów podstawowych wyprowadza z szarej strefy.

Takie rozwiązania przede wszystkim ułatwiają życie klasie średniej, o którą trzeba dbać. Biedniejsi zaś mogą w ogóle nie płacić podatków. W wielu krajach tak jest - podatki płacą bogaci i klasa średnia.

- Na czym ma polegać zmiana ustawy o VAT?

- Ona przede wszystkim wymaga uporządkowania, bo umieszczono w niej cały szereg regulacji, jak mówi profesor Modzelewski "przyjaznych i korzystnych". Oczywiście dla wybranych, czasami dla jednego podmiotu. To trzeba wyczyścić. Być może po uporządkowaniu okaże się, że można VAT obniżyć.

- Podatek od sklepów wielkoprzemysłowych i banków jest zdecydowany?

- Oczywiście trzeba nad nim, jak nad innymi rozwiązaniami, popracować. W Polsce mamy do czynienia z efektem dziurawego garnka. Załóżmy, że trzymamy w nim dochód narodowy. Są tacy, którzy wbijają szpikulec w dno garnka i podstawiają swoje miseczki.

- Jak ten garnek załatać?

A ten brak zaproszenia przyjął pan jako oczywistą oczywistość?

- Przede wszystkim poprzez prawo. Trzeba też przywrócić Polsce przedsiębiorstwa, stworzyć warunki dla tworzenia nowej polskiej bankowości, bo sprzedać banki było łatwo, odkupić je, w dodatku z zyskiem, jest trudno. I, oczywiście, nie sprzedawać bezmyślnie firm. Program Prawa i Sprawiedliwości to tak naprawdę program odbudowy polskiej gospodarki.

Nieudolna, niekompetentna polityka transformacji i to, co robi teraz rząd Tuska wyniszczyły polską gospodarkę tak, jakby wojna dotknęła nasz kraj. Znaczna część młodego pokolenia zniknęła z Polski, przemysł został zniszczony. Podczas wojny bomby zniszczą fabrykę, ale ziemia zostaje, można zakład odbudować. A jak się niekompetentnie, nieudolnie sprywatyzowało, to już nawet tej ziemi nie ma.

Ten program to projekt, którego szczegóły można zmieniać, ale ważne, żeby wiedzieć, jakie są cele. Celem jest odbudowa polskiej gospodarki. Obecny rząd tego nie zrobi, on akceptuje to, że dziurawią garnek i podstawiają swoje miseczki.

Tygodnik Solidarność
Dowiedz się więcej na temat: gospodarka | makroekonomia | poseł PiS | Prawo i Sprawiedliwość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »