W. Ziółkowska, członek RPP o sporze RPP z rządem i stopach procentowych
Poszczególni członkowie Rady nie powinni dawać sprzecznych sygnałów rynkowi finansowemu, a już broń boże zapowiadać jakichś zmian stóp procentowych, bo to prowadzi do zamieszania na rynku.
Bogdan Rymanowski: Jak pani wytłumaczy milczenie pani kolegów, którzy wczoraj wyszli ze spotkania z rządem i "milczą jak grób"? Co się stało?
Wiesława Ziółkowska: Nie umiem tego wytłumaczyć. Jedno jest pewne, że poszczególni członkowie Rady nie powinni dawać sprzecznych sygnałów rynkowi finansowemu, a już broń boże zapowiadać jakichś zmian stóp procentowych, bo to prowadzi do zamieszania na rynku. Natomiast na pewno powinni wyjaśniać przyczyny podjętych decyzji, a także uwarunkowania polityki pieniężnej - nie tylko rządowi, ale szerokiej opinii publicznej, aby ta rozumiała, dlaczego takie, a nie inne decyzje są przez Radę Polityki Pieniężnej podejmowane.
Bogdan Rymanowski: Jak można interpretować to milczenie? Czy doszło do kompromisu, zbliżenia stanowisk, czy dalej mamy do czynienia z ostra konfrontacją?
Wiesława Ziółkowska: Z sygnałów, które pojawiły się w dzisiejszej prasie, w wypowiedziach pana wicepremiera Belki wynika, że raczej nastąpiło zbliżenie stanowisk.
Bogdan Rymanowski: Czyli konflikt z rządem został zażegnany, czy ciągle jeszcze się tli?
Wiesława Ziółkowska: Trudno jest mi powiedzieć ponieważ nie uczestniczyłam w spotkaniu, więc nie mogę, w sposób jednoznaczny, tego rozstrzygnąć. Chciałabym żeby to było jedno z wielu spotkań, żeby były kolejne spotkania.
Bogdan Rymanowski: Czyli tych spotkań było za mało do tej pory?
Wiesława Ziółkowska: Za mało, również w kontaktach z poprzednim rządem i z tym rządem także. Im bardziej niezależne są instytucje publiczne, które odpowiadają za gospodarkę państwa, tym częściej powinny się z sobą bezpośrednio kontaktować i tym częściej wyjaśniać sobie powody takich, a nie innych decyzji gospodarczych.
Bogdan Rymanowski: Jeśli chodzi o rozmowy z rządem to Rada jest podzielona, bo na przykład pani kolega - Marek Dąbrowski mówi, że w ogóle nie powinno dochodzić do takich rozmów bo te rozmowy "wpisują się w logikę szantażu ze strony rządu".
Wiesława Ziółkowska: Nie podzielam tego poglądu. Uważam, że nie dochodziłoby do takiego szantażu, gdybyśmy prowadzili bardziej otwartą politykę.
Bogdan Rymanowski: A jest taki szantaż?
Wiesława Ziółkowska: Te sygnały, które rząd przekazuje do prasy, że żądają natychmiastowej obniżki stóp o 4, 5 punktów procentowych, nie są dobre dla prowadzenia dialogu. To stwarza taką atmosferę przymuszania, natomiast nie można być nadwrażliwym. Trzeba podejść do tego spokojnie - róbmy swoje. Jeżeli mówimy, że nie ulegamy naciskom politycznym a opieramy się na głębokiej analizie wielu materiałów: polityki pieniężnej, sfery realnej w Polsce, tego co się dzieje na rynkach zagranicznych - to bądźmy konsekwentni i nie przypisujmy nadmiernej wagi do wypowiedzi przedstawicieli rządu czy polityków.
Bogdan Rymanowski: Jednak taka wypowiedź była. Chodzi o wypowiedź wicepremiera Pola, który chce obniżki o 4, 5 punktów procentowych. Czy tak duża obniżka jest w ogóle możliwa do końca stycznia, czy w ciągu miesiąca?
Wiesława Ziółkowska: Moim zdaniem mówienie o procentach ze strony rządu jest niedobre. Tak wysoka obniżka byłaby niebezpieczna, bo nie ma jeszcze w całości efektów poprzednich obniżek i nie ma jeszcze efektów wprowadzenia podatku od oszczędności. W związku z tym, mogłoby to doprowadzić do zwiększenia akcji kredytowej, ale także do zmniejszenia skłonności do oszczędzania, a gospodarka bez oszczędności krajowych nie może się rozwijać.
Bogdan Rymanowski: Czyli 4, 5 procent to jest za głęboka obniżka. A jaka jest realna możliwa obniżka pod koniec stycznia?
Wiesława Ziółkowska: Na takie pytanie nie ma odpowiedzi ze strony członka Rady i nie powinno jej być, ponieważ to musi być poprzedzone głęboką analizą tego, co się dzieje w całej gospodarce na różnych płaszczyznach i jest to wynik głosowania dziesięciu członków Rady.
Bogdan Rymanowski: Zapytam inaczej. Czy Rada, po tym spotkaniu, jest bliżej obniżenia stóp procentowych?
Wiesława Ziółkowska: Nie wiem ponieważ nie uczestniczyłam bezpośrednio w spotkaniu.
Bogdan Rymanowski: Czy to prawda, że w samej Radzie dochodzi do napięć między członkami Rady a jej szefem, prezesem Leszkiem Balcerowiczem? Mówił o tym wczoraj szef klubu Unii Pracy, Janusz Lisak.
Wiesława Ziółkowska: Nie zawsze ta współpraca jest współpracą przyjemną, łatwą.
Bogdan Rymanowski: Czy to prawda, że chodzi o pani udział we wczorajszym spotkani z rządem?
Wiesława Ziółkowska: Nie wiem co miał na myśli pan Lisak, ale ja ten fakt upubliczniłam, bo nie widziałem powodu żeby milczeć. Nie wylewam łez z tego powodu, ale ja tego po prostu nie rozumiem, ponieważ nie jestem, tak samo jak każdy członek Rady, podwładną pana Balcerowicza. Jestem równorzędnym członkiem Rady tak, jak pan Balcerowicz. Skoro więc było zaproszenie dla całej Rady i chciałam w nim uczestniczyć, to miałam moim zdaniem prawo uczestnictwa, a ten zakaz niestety nie sprzyja dobrej współpracy i nie mieści się w żadnych normach.
Bogdan Rymanowski: jak pan prezes Balcerowicz tłumaczył, że nie chce by pani uczestniczyła w spotkaniu?
Wiesława Ziółkowska: Właściwie nie było żadnego logicznego wytłumaczenia. Ustalono, że pójdzie "ten, ten i tamten". Na moje pytanie czym zaszkodzę jeśli pójdę, także nie było odpowiedzi. Zachowanie było, moim zdaniem, nie mieszczące się w jakichkolwiek normach współdziałania.