Walka o 1,3 mld zł dotacji z UE
Przedsiębiorcy zasypali Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości wnioskami o dotacje na szkolenia. Po jednym dniu naboru agencja musiała podjąć decyzję o jego zakończeniu.
Przedsiębiorcy zasypali Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości wnioskami o dotacje na szkolenia. Po jednym dniu naboru agencja musiała podjąć decyzję o jego zakończeniu.
Wczoraj Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości policzyła, ile wniosków wpłynęło do niej w ciągu pierwszego dnia konkursu na unijne dotacje na szkolenia i studia podyplomowe dla pracowników firm. Wynik przeszedł najśmielsze oczekiwania. Tylko w ciągu jednego dnia w agencji złożono 473 wnioski o wsparcie. Łącznie firmy aplikują o ponad 1,3 mld zł. Tymczasem do podziału jest zaledwie 400 mln zł.
- Tego można było się spodziewać - twierdzi Piotr Piasecki, prezes Polskiej Izby Firm Szkoleniowych.
- Decydujący wpływ na tak duże zainteresowanie unijnymi dotacjami na szkolenia pracowników ma to, że ostatnie umowy o przyznanie pieniędzy z UE były podpisywane w 2006 roku - dodaje.
Gdyby w ubiegły piątek pod naporem kolejki chętnych na dotacje PARP nie zmienił zasad zamykania konkursu, to musiałby to zrobić albo wczoraj, albo dziś. A tak nabór projektów szkoleniowych potrwa jeszcze do przyszłego poniedziałku. O tym, że większość chętnych złożyła już wnioski, świadczy to, że wczoraj wpłynęło ich do agencji zaledwie 40.
- Teraz mamy dwa tygodnie na ocenę formalną złożonych projektów. Gdyby doszło do przesunięcia tego terminu, to poinformujemy o tym z wyprzedzeniem - mówi Monika Karwat-Bury, rzecznik PARP.
Podkreśla, że dużym sukcesem konkursu jest to, że wielu przedsiębiorców zdecydowało się samodzielnie złożyć wnioski o dotacje dla swoich firm. To nowość, bo w przypadku funduszy unijnych na lata 2004-2006 mogły to robić tylko firmy szkoleniowe.
Piotr Piasecki ma nadzieję, że olbrzymie zainteresowanie konkursem spowoduje, że PARP zrobi wszystko, by ocena projektów była transparentna i by unijne pieniądze dostały najlepsze projekty.
- Lista firm, które nie dostaną dotacji, będzie bardzo długa - mówi prezes PIFS.
Według niego, jednym z głównych powodów tak dużego zainteresowania dotacjami z PARP jest niechęć do starania się o podobne wsparcie z funduszy z UE, które do swojej dyspozycji dostały regiony.
- Urzędy marszałkowskie lub inne regionalne instytucje, które zajmują się dzieleniem tych pieniędzy, dopiero się uczą. Dlatego większość beneficjentów wolała nie ryzykować i iść do urzędu, który się zna i którego pracownicy razem z firmami szkoleniowymi uczyli się dystrybucji środków - mówi Piotr Piasecki.
Jak informowaliśmy w poniedziałek, chętni na unijne dotacje ustawili się w kolejce pod agencją już w ubiegłym tygodniu. Jednak wbrew pozorom pod agencją nie doszło do dantejskich scen. Większość oczekujących złożyła swoje projekty do południa.
1,6 mld zł będzie miał do 2013 roku PARP na szkolenia dla firm
Mariusz Gawrychowski