Wiceminister finansów: Wyższy deficyt wynika z nadzwyczajnej sytuacji

Wiceminister finansów Piotr Patkowski powiedział, iż założony w Wieloletnim Planie Finansowym Państwa na lata 2023-2026 wyższy deficyt wynika z nadzwyczajnej sytuacji. - Jeśli chodzi o deficyt, to nasze prognozy na ten rok są zgodne z konsensusem rynkowym – to 4,7 proc. PKB. To rzeczywiście sporo, ale w kolejnych latach przedstawiony scenariusz zakłada, że będzie on spadać do 3,4 proc. w 2024 r. oraz po 2,9 proc. PKB w 2025 i 2026 r. - powiedział.

Wiceszef resortu finansów we wtorkowej "Rzeczpospolitej" został m.in. zapytany o to, dlaczego deficyt, który w tym roku przewidywany jest na ok. 150 mld złotych, nie zmierza do zera w kolejnych latach. - Bo byłoby to zbyt mocnym zacieśnieniem fiskalnym. Na upartego moglibyśmy prowadzić politykę zerowego deficytu, rezygnując przykładowo z programu wsparcia dla osób fizycznych czy przedsiębiorców związanego z wyższymi kosztami energii. Ale te koszty w gospodarce będą musiały być poniesione - zauważył Piotr Patkowski.

- Pytanie, czy lepiej, by ponosił je Skarb Państwa, bo on to może zrobić pełniej i taniej, czy lepiej, by brali je na siebie przedsiębiorcy i konsumenci? Deficyt finansów publicznych to zawsze pewna przestrzeń, by zdjąć pewne ciężary z sektora prywatnego. Stąd Komisja Europejska i inne instytucje międzynarodowe, agencje raitingowe itp. nie zalecają zerowego deficytu. Zalecają deficyt umiarkowany, niski, mieszczący się w pewnych ramach, też będąc świadome tego, że w niektórych elementach rola państwa i jego aktywność jest po prostu niezbędna - tłumaczył.

Reklama

"Gdyby nie wydatki na obronność, Polska nie notowałaby deficytu"

Wskazał przy tym, że prognozowana ścieżka deficytu jest schodząca. - Co więcej, prognozowane przekroczenie deficytu w 2024 r. wynika wyłącznie ze zwiększonych wydatków obronnych. Pamiętajmy, że gdyby nie konieczne wydatki na obronność, Polska nie notowałaby deficytu - podkreślił.

- Naszym zdaniem II kwartał będzie okresem, od którego sytuacja powinna zacząć się normalizować, to może być początek powrotu do "normalnego" wzrostu. Oczywiście jesteśmy świadomi różnych ryzyk, cała gospodarka zachodniego świata weszła w okres spowolnienia, ale mamy nadzieję na ożywienie w drugiej połowie tego roku. Ważne, że obecne wyhamowanie aktywności nie powinno przełożyć się na istotne pogorszenie na rynku pracy. Oczekujemy spadku stopy bezrobocia rejestrowanego do 4,9 proc. w 2026 r. z 5,5 w 2023 r." - zaznaczył wiceminister finansów.

Z kolei na pytanie jak będzie kształtować się inflacja, odpowiedział, że "zgodnie z konsensusem rynkowym i projekcją NBP, w tym roku przewidujemy średnioroczną inflację na poziomie 12 proc., w 2024 r. - 6,5 proc., 2025 r. - 3,9 oraz 3,1 proc. w 2026 r.". 

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Piotr Patkowski | dług publiczny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »