Wiceminister Jerzy Kwieciński tłumaczy przyczyny spowolnienia polskiej gospodarki

To przede wszystkim efekt spadku liczby inwestycji publicznych finansowanych z funduszy europejskich. Tak wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński tłumaczy spowolnienie polskiej gospodarki w pierwszym półroczu i obniżenie przez jego resort prognozy wzrostu PKB.

Jerzy Kwieciński mówił w radiowej Jedynce, że są poważne, dochodzące nawet do roku opóźnienia w realizacji nowej unijnej perspektywy budżetowej.

- Jeszcze w zeszłym roku realizowaliśmy całą masę inwestycji ze starej perspektywy finansowej. Nowa perspektywa startuje z opóźnieniem i to niestety spowodowało, że w pierwszej połowie roku zrobiła nam się taka dziura w inwestycjach publicznych - wyjaśniał.

Według wiceministra, w drugim półroczu gospodarka przyspieszy, do czego przyczynią się m.in. program rządowy Rodzina 500 Plus oraz specjalny plan resortu, dzięki któremu pieniądze z funduszy unijnych mają być wydawane sprawniej.

Reklama

Zdaniem Jerzego Kwiecińskiego pierwsze efekty będą widoczne na przełomie trzeciego i czwartego kwartału.

- To się bardzo wyraźnie przełoży na gospodarkę i zobaczymy to również we wskaźnikach PKB - przekonywał.

Pierwotnie Ministerstwo Rozwoju przewidywało, że wzrost PKB wyniesie w tym roku 3,8 procent. Ostatnio analitycy resortu obniżyli tę prognozę do 3,5 procent.

- - - - -

Komentarz analityka

Dane o PKB sprawiają, że możemy mówić o delikatnym rozczarowaniu

To dopiero wstępne dane o wzroście PKB, także nie znamy jego struktury. Jest jednak jasne, że przy dynamice tylko minimalnie wyższej niż w pierwszym kwartale (3,1 do 3 proc.), wzrost w całym roku będzie znacznie niższy niż założono w ustawie budżetowej (3,8 proc.). Silny wzrost dochodów gospodarstw domowych i niezłe dane o sprzedaży sugerują, że podobnie ja na początku roku, o niższym od oczekiwań wzroście zdecydowała niższa dynamika inwestycji. Może to niepokoić, ponieważ niewykluczone, że do efektu przejścia na nową perspektywę finansową, która wpływa na wykorzystanie środków z Unii, dochodzi efekt obaw o stabilność instytucjonalną w Polsce, co może mieć niekorzystny wpływ na decyzje inwestycyjne przedsiębiorstw prywatnych. Tym niemniej perspektywy na kolejne kwartały są na ten moment dobre. Silny wzrost dochodów gospodarstw domowych, nie tylko ze względu na program 500+, ale także na mocny rynek pracy, powinien jeszcze wyraźniej ożywić konsumpcję i nieco bardziej zachęcić firmy do inwestycji. Perspektywy wzrostu w całym roku dryfują jednak w dół i na ten moment spodziewać należy się zwiększenia PKB o ok. 3,3 proc.

Zgodnie z oczekiwaniami ceny konsumenta w lipcu były o 0,9 proc. niższe niż rok wcześniej. To nieco więcej niż w czerwcu (-0,8 proc.), a ostatnia przecena ropy naftowej, której efekty już widać na stacjach paliw, ponownie oddali wyjście ponad kreskę. Spadki cen nie szkodzą jednak gospodarce, a wręcz, przy mocnym rynku pracy, zwiększają siłę nabywczą dochodów.

Deficyt na rachunku obrotów bieżących okazał się nieco większy niż zakładał konsensus (203 wobec 85 mln euro), ale dane należy uznać za dobre.

Przede wszystkim mamy odbicie w dynamice eksportu. Jest to bardzo pozytywny sygnał mając na uwadze słaby rok dla niemieckich eksporterów. W efekcie mamy sporą nadwyżkę handlową, zaś deficyt na rachunku to rezultat wyższych dochodów zagranicznych inwestorów w Polsce, co niekoniecznie jest złą wiadomością.

dr Przemysław Kwiecień CFA

Główny Ekonomista XTB

IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Kwieciński
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »