Więcej pieniędzy na koła gospodyń wiejskich niż na in vitro. Rząd zawalczy o poparcie wsi
Ponad 650 mln zł przewiduje projekt ustawy budżetowej autorstwa rządu Donalda Tuska na wsparcie działalności kół gospodyń wiejskich. Podstawowa pula, którą pierwotnie gwarantował też gabinet Mateusza Morawieckiego, wynosi 120 mln zł; pozostała kwota to "dodatkowe środki dla kół i orkiestr dętych w gminach do 20 tys. mieszkańców". To zdecydowanie więcej niż pula pieniędzy, jaka została zagwarantowana m.in. na refundację zapłodnienia metodą in vitro czy realizację Narodowej Strategii Onkologicznej.
W Sejmie trwa obecnie procedowanie projektu ustawy budżetowej na rok 2024. Posłowie mają głosować nad jej przyjęciem 12 stycznia; następnie Senat ma zakończyć rozpatrywanie projektu do 22 stycznia. Harmonogram zakłada, że do podpisu prezydenta trafi 29 stycznia. Zgodnie z założeniami przyszłoroczne dochody budżetu państwa wyniosą 684,4 mld zł, zaś wydatki - 866,4 mld zł. Deficyt budżetowy ma nie przekroczyć 184 mld zł.
Jedną z pozycji wydatkowych wyszczególnionych w projekcie budżetu jest "Pomoc finansowa dla kół gospodyń wiejskich". Na ten cel rząd Donalda Tuska chce przeznaczyć 120 mln zł - dokładnie tyle samo, ile przewidział w tym przypadku rząd Mateusza Morawieckiego w swojej propozycji ustawy.
Między tymi dokumentami w tej kwestii jest jednak różnica. Projekt obecnej władzy zakłada przeznaczenie drugiej puli środków pieniężnych w ramach "Dodatkowych środków na działalność kół gospodyń wiejskich oraz orkiestr dętych w gminach o wielkości do 20 tys. mieszkańców"; takiej pozycji nie znajdziemy w projekcie poprzedniego rządu. Dodatkowa pula pieniędzy ma wynieść dokładnie 532 mln 750 tys. zł. Razem daje to ponad 650 mln zł.
Kwota ta jest niebagatelna - to więcej niż ta zapewniona na przyszły rok m.in. na finansowanie leczenia niepłodności, w tym metodę in vitro (500 mln zł), wsparcie oddziałów psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży (75 mln zł z budżetu państwa), realizację Narodowej Strategii Onkologicznej (500 mln zł) czy programu "Posiłek w domu i w szkole" (550 mln zł).
Zgodnie z ostatnimi danymi Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej w połowie października br. w Polsce działało 12 883 kół gospodyń wiejskich. Bezpośredni nadzór sprawuje nad nimi Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wraz z Pełnomocnikiem Rządu do spraw lokalnych inicjatyw społecznych.
"Agencja, jako wykonawca polityki rolnej, ściśle współpracuje z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi. ARiMR podlega jednocześnie nadzorowi Ministerstwa Finansów w zakresie gospodarowania środkami publicznymi." - czytamy na stronach rządowych.
Organizacje te podlegają odrębnej ustawie - o kołach gospodyń wiejskich. Zgodnie z nią do zadań kół należą m.in. prowadzenie działalności społeczno-wychowawczej i oświatowo-kulturalnej w środowiskach wiejskich, rozwój kulury lokalnej i regionalej, ale również wsparcie rozwoju przedsiębiorczości kobiet czy reprezentowanie ich interesów wobec organów administacji publicznej.
Ostatni raz koła miały zapewnione środki w budżecie państwa w 2022 roku i było to 70 mln zł. Był to również jedyny w ciągu ostatnich 10 lat przypadek, gdy rząd zdecydował się przeznaczyć publiczne pieniądze na ten cel. W tym roku ustawa budżetowa tego nie zakładała, choć organizacje mogły ubiegać się o dofinasowanie od 8 do 10 tys. zł na działalność statutową, przyznawane przez ARiMR.
Pozycja mówiąca o "Dodatkowych środkach..." w kwocie ponad 532 mln zł pojawia się po raz pierwszy, przynajmniej w ciągu ostatnich lat. Ważna jest tu informacja o dofinansowaniu dla kół i orkiestr dętych działających w małych gminach - do 20 tys. mieszkańców. To bowiem największa liczebnie grupa miast w Polsce.
Przeznaczenie tak dużej puli publicznych pieniędzy na ten cel może z jednej strony wskazywać, jak ważna dla nowego rządu jest kwestia wspierania kobiet na terenach wiejskich. Jednakże nie bez znaczenia może mieć też fakt, że przyszły rok to czas, w którym Polacy wezmą udział w wyborach samorządowych - wybiorą zarówno prezydentów największych miast, jak i burmistrzów czy wójtów.
Jak tłumaczy w rozmowie z Interią dr hab. Rafał Chwedoruk, prof. UW z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych, mniejsze miejscowości mierzą się obecnie z problemem odpływu mieszkańców.
- Niezależnie od tego, kto rządzi i kto traci władzę, mamy do czynienia z bardzo poważnymi zjawiskami demograficznymi - z deficytem narodzin, ale także z depopulacją wielu mniejszych ośrodków. Grozi nam wymieranie całych wsi, pustoszenie małych miasteczek, więc wszelkie inwestycje, które opóźniałyby ten proces mają pewien sens. Wiąże się to z rywalizacją wyborcy w mniejszych miejscowościach; z rywalizacją PiS i PSL. PSL było na polskiej wsi bardzo potężną formacją. Struktury jeszcze Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego rzeczywiście były strukturami zakorzenionymi na polskiej wsi; PSL to przejął. To wiązało się z realnym funkcjonowaniem m.in. kół gospodyń wiejskich obok Ochotniczych Straży Pożarnych - mówi ekspert.
Prof. Chwedoruk zwraca uwagę, że PiS obecnie pozostaje największą formacją w Sejmie, jednak boryka się z poważnymi problemami.
- Kryzys PiS polega na tym, że struktura demograficzna niezbyt dobrze wróży na przyszłość, a także z tym, że dojdzie w tej partii do rywalizacji o władzę. To daje ludowcom nadzieję na odbicie przynajmniej części wiejskich aktywów. Zaś liberalni sojusznicy ludowców dostrzegli to, że nie da rady uprawiać polityki w stylu roku 2005, koncentrując się na wielkich miastach, na zamożnych ludziach w średnim wieku - podkreśla ekspert.
I dodaje, że problemem w wyborach samorządowych zarówno dla ludowców, jak i PiS było przyciągnięcie wyborców z mniejszych miejscowości do urn. Dlatego też przeznaczenie tak dużej puli środków właśnie dla terenów wiejskich wydaje się być nieprzypadkowe.
- W wielu wiejskich ośrodkach zawsze frekwencja nie była zbyt wysoka. Trudno stwierdzić, czy to samo w sobie przyciągnie ludzi, bo na motywacje wyborców składają się bardzo różne czynniki, ale z całą pewnością bez podejmowania takich działań jest to w ogóle niemożliwe. Dla tego typu wyborcy liczy się konkret - co realnie wpływa na życie, a nie same zapowiedzi. Jest to zrozumiałe w kontekście wyborów samorządowych - tego, że walka będzie toczyła się o władzę w mikroskali. To ostatni moment, w którym ludowcy mogą wykorzystać go dla swojego umocnienia - podsumowuje nasz rozmówca.
Zwróciliśmy się z zapytaniem o kwestię przeznaczenia środków z przyszłorocznego budżetu dla kół gospodyń wiejskich do Ministrerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Czekamy na odpowiedź.
Paulina Błaziak