Więzienie za słowa?
Dzisiaj Trybunał Konstytucyjny zdecyduje, czy w kodeksie karnym powinien pozostać przepis, który pozwala na uwięzienie dziennikarza za pomawiającą publikację prasową.
Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie rozpozna dzisiaj pytanie prawne skierowane przez Sąd Rejonowy w Gdańsku. Ma ono związek z toczącym się w gdańskiej prokuraturze postępowaniem przygotowawczym w sprawie o zniesławienie, jakiego mieli się dopuścić dziennikarze: Polityki i Gazety Wyborczej, publikując serię artykułów opisujących niejasne strony funkcjonowania systemu Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych (SKOK) i ich powiązania z politykami. Prokuratura, badając sprawę, zwróciła się do sądu o zwolnienie dziennikarzy z tajemnicy zawodowej. Gdański sąd podał jednak w wątpliwość zgodność przepisów kodeksu karnego, które przewidują kary za zniesławienie, z konstytucyjnymi gwarancjami wolności słowa (art. 54 ust. 1 konstytucji), w tym wolności prasy (art. 14).
- Konstytucja w art. 54 pozwala na swobodne wyrażanie swoich myśli i poglądów, a jednocześnie za opublikowanie racji i przekonań prokuratura wszczyna śledztwo z art. 212 k.k., czyli o pomówienie publiczne - podkreśla Zdzisław Raczkowski, Stowarzyszenie Ochrony Praw Obywatelskich.
Narażenie na utratę zaufania
Art. 212 kodeksu karnego określa rodzaj zachowań człowieka, którym ustawodawca przypisuje znamiona czynów bezprawnych i karalnych. Zachowaniem uznanym za bezprawne jest pomówienie m.in. innej osoby, instytucji, osoby prawnej o takie postępowanie, które może w opinii publicznej poniżyć ją lub narazić na utratę zaufania. Przepis ten uznaje za bezprawne rozpowszechnianie takiego zarzutu także wtedy, gdy jest on prawdziwy.
Wynika to z art. 213 kodeksu karnego. Zdaniem Sądu Rejonowego w Gdańsku takie ograniczenie wolności wypowiedzi stanowi nadmierne ograniczenie wolności słowa, w tym ograniczenie wolności prasy, które nie jest konieczne w demokratycznym społeczeństwie.
- Wielu prawników wskazuje, że przepisy art. 212 powinny odnosić się do przestępstwa, które określić należy mianem oszczerstwa. - Nie trzeba chyba dowodzić, że zniesławienie oszczercze bardzo źle świadczy o osobowości jego sprawcy. I właśnie dlatego za taki czyn uzasadniona jest surowsza odpowiedzialność karna. Jednak k.k. całą tę kwestię pomija - twierdzi prof. Władysław Mącior z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
NAJGŁOŚNIEJSZE SPRAWY O ZNIESŁAWIENIE
Sprawa Andrzeja Marka
Andrzej Marek, redaktor czasopisma Wieści Polickie, został skazany za pomówienie w serii artykułów z lutego 2001 r. gminnego urzędnika. Sądy wszystkich instancji podtrzymały wyrok skazujący. Skazany zwrócił się do TK ze skargą konstytucyjną, która czeka na rozpatrzenie.
Sprawa Grzegorza B.
Grzegorz B. skierował jako pracownik Straży Granicznej trzy skargi do ministra obrony narodowej na przełożonego. Został za to oskarżony o popełnienie przestępstwa zniesławienia. Sąd Rejonowy w Kamiennej Górze skazał Grzegorza B. na 6 miesięcy pozbawienia wolności, zawieszoną warunkowo na okres 3 lat, oraz grzywnę. Sąd drugiej instancji wyrok utrzymał. W maju 2006 r. złożono skargę konstytucyjną na niezgodność art. 212 par. 1 k.k. z Konstytucją RP.
Sprawa Andrzeja Leppera
Rok i trzy miesiące więzienia z zawieszeniem na pięć lat i 20 tys. złotych grzywny - na taki wyrok w sierpniu 2005 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Andrzeja Leppera za pomówienie o korupcję i związki ze światem przestępczym z trybuny sejmowej pięciu polityków: Włodzimierza Cimoszewicza i Jerzego Szmajdzińskiego oraz Pawła Piskorskiego, Andrzeja Olechowskiego i Donalda Tuska. Sąd apelacyjny utrzymał wyrok w mocy.
Pomówienie w orzecznictwie
Wykładnia pomówienia zajmuje szczególne miejsce w orzecznictwie sądowym. Można mówić wręcz o ustalonej od lat linii orzecznictwa Sądu Najwyższego. Wskazuje się na kilka zasadniczych punktów dotyczących pomówienia:
? ocena wiarygodności pomówienia wymaga ze strony organu orzekającego ostrożności, gdyż pomówienie nie stanowi dowodu, chyba że jest jasne i konsekwentne, a ponadto znajduje potwierdzenie w innych dowodach bezpośrednich lub pośrednich, przy czym nie bez znaczenia jest też osobowość pomawiającego. Prawdziwość pomówienia może być kwestionowana także ze względu na osobiste zainteresowanie pomawiającego, zmierzające np. do przerzucenia winy na inną osobę lub nawet zmniejszenia winy własnej (wyrok SN z 11 października 1977 r., VI KRN 235/77);
? niezależnie od rodzaju pomówienia obowiązkiem organu orzekającego jest dowód oceniać z wnikliwością i rozważyć, czy istnieją dowody potwierdzające bezpośrednio lub choćby pośrednio owo pomówienie, a nadto, czy wyjaśnienia pomawianego są logiczne i nie wykazują chwiejności albo czy nie są wręcz nieprawdopodobne (patrz wyrok SN z 28 listopada 1978 r., VI KRN 246/78).
ZNIESŁAWIENIE
Art. 212 kodeksu karnego.
1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku.
2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w par. 1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Pomówienie dziennikarskie
Z badań przeprowadzonych przez Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP wynika, że spraw wiążących się z naruszeniem przez dziennikarza czy redaktora dóbr osobistych (a więc spraw o przestępstwa z art. 212 par. 2 k.k. i art. 46 prawa prasowego) jest stosunkowo dużo. Inna sprawa, że postępowania karne w tych sprawach rzadko kończą się skazaniem oskarżonego, a sądy orzekają łagodne kary, z reguły grzywnę albo karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania. Podkreślić trzeba także, że prokuratury bardzo niechętnie obejmują ściganiem publicznoprawnym czyny ścigane z oskarżenia publicznego.
Miłosz Marczuk
Michał Zaremba
Instytut Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego
Trybunał Europejski nie kwestionuje odpowiedzialności karnej za przestępstwa zniesławienia. Uważam zatem, że przestępstwo takie powinno pozostać w polskim kodeksie karnym. Jednym artykułem prasowym można przecież kogoś zniszczyć, zepsuć mu reputację, na którą pracuje się całe życie. Sankcja karna powinna jednak pozostać tylko w dwu przypadkach: za oszczerstwo lub w sytuacji rażącego niedopełnienia przez dziennikarza staranności zawodowej. Oszczerstwo nie jest co prawda zdefiniowane w polskim prawodawstwie, ale funkcjonuje w nauce prawa jako umyślne postawienie komuś nieprawdziwych zarzutów. Sankcja karna powinna występować jedynie w przypadku rażącego zaniedbania, na przykład kiedy dziennikarz nie skontaktuje się z osobą, o której pisze, i nie da jej możliwości wypowiedzenia własnej opinii.
Krystyna Mokrosińska
prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
Zapisy artykułu 212 kodeksu karnego dotyczące ścigania przez prokuraturę dziennikarzy powinny zostać uchylone. Odpowiedzialność dziennikarzy za podanie nieprawdziwych informacji powinna być regulowana w kodeksie cywilnym, nie karnym. Jeśli przeniesiemy te przepisy do kodeksu cywilnego, sprawimy, że oskarżanie w sprawach pomówienia dokonanego przez dziennikarza odbywać się będzie z oskarżenia prywatnego lub na wniosek, a nie z urzędu przez prokuratora. W wolnym kraju nie powinno być tak, że za słowo idzie się do więzienia. Są inne sposoby na karanie nierzetelnych dziennikarzy. W większym zakresie można przewidzieć stosowanie dotkliwych kar pieniężnych albo zawodowych, np. przez okresowy zakaz wykonywania zawodu. Uważam, że może to być bardziej dotkliwe i prostsze do wyegzekwowania.