Wilki atakują owce. WWF rozdało 360 elektrycznych pastuchów
Nie jest lubiany, chociaż wyrządzane przez niego szkody są 10-krotnie mniejsze niż te, których dokonują bobry. Mowa o wilku, którego nikt nie chce mieć za sąsiada. Najbardziej obawiają się go hodowcy owiec. Aby zmniejszyć ponoszone przez nich straty, Światowy Fundusz na Rzecz Przyrody (WWF) przekazał hodowcom 360 elektrycznych pastuchów i ponad 40 psów pasterskich.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Dobrosąsiedzkie relacje z wilkiem są trudne, choć - zdaniem ekspertów WWF - możliwe. Ich podstawą jest wyraźnie wyznaczenie przez człowieka linii demarkacyjnej.
- Sąsiedztwo należy rozumieć w taki sposób, że wysyłamy wilkom sygnały: “To nie jest już wasz obszar". Ale musimy zagwarantować im miejsce w naturalnym środowisku aby mogły polować na zwierzęta - wyjaśnia w rozmowie z Interią Stefan Jakimiuk, starszy ekspert w zakresie ochrony gatunków WWF. Człowiek zajmuje jednak coraz większą część habitatu wilków i między nim a zwierzęciem dochodzi do konfliktu interesów.
- Wilk jest gatunkiem oportunistycznym. Jeśli znajduje na swojej drodze gatunki, które nie mają instynktu ucieczki czy obrony, skorzysta z okazji stworzonej przez człowieka - wyjaśnia S.Jakimiuk.
Najczęściej są to napady na stada owiec. Aby im zapobiec, WWF rozdaje wśród hodowców elektryczne pastuchy zasilane bateriami słonecznymi. Członkowie Światowego Funduszu na Rzecz Przyrody rozdali już 360 pastuchów.
- Przekazujemy za darmo standardowy zestaw na powierzchnię jednego hektara. Jest lekki i podczas zmiany pastwisk bez problemu można go transportować. Słupki są z tworzywa poliwęglanowego, tylko na rogach ma drewniane, solidne kołki - informuje S.Jakimiuk. Hodowcy dostają pastuchy albo bezpośrednio od WWF albo poprzez Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska.
Korzystanie z pastuchów jest dla nich nie tylko zaporą przed wilkami ale też gwarancją do otrzymania odszkodowania w wypadku ataku na stado. Podstawą do wypłaty pieniędzy jest udowodnienie, że zwierzęta były trzymane za ogrodzeniem. - Przyjeżdżają inspektorzy terenowi i oceniają sytuację. Zwierzęta nie mogą być pozostawione na noc bez dozoru. Albo muszą być bliżej człowieka, albo w przypadku wypasu na halach, w tzw. koszarach, ogrodzonym terenie, gdzie zwykle pilnują je psy - wyjaśnia starszy ekspert w zakresie ochrony gatunków WWF.
Dlatego oprócz pastuchów, WWF rozdaje wśród hodowców owczarki podhalańskie. - Rolą psa nie jest walka z wilkami, bo to się może dla niego źle skończyć, ale odstraszanie wilków, powiadomienie o niebezpieczeństwie i zagrożeniu. Psy nie oddalają się od owiec i nie biegną na oślep do wilka. Czują się członkami stada, są odpowiedzialne - zapewnia S.Jakimiuk. W sumie hodowcy otrzymali od WWF 45 owczarków. Psy zostały przekazane m.in. w Bieszczadach, w Beskidzie Niskim, na Podlasiu, Warmii i Mazurach.
W Polsce żyje około dwóch tysięcy wilków. Szkody, jakie w ciągu roku wyrządzają wynoszą ponad milion złotych (wg danych za 2018 rok). Dla porównania, odszkodowania wypłacone przez Skarb Państwa za zniszczenia dokonane przez bobry, wyniosły przed trzema laty ponad 25 milionów złotych. A na ochronę lasów przed zwierzętami roślinożernymi leśnicy wydają rocznie od 100 do 150 milionów złotych.
Eksperci zwracają też uwagę, że wilki są strażnikami równowagi w przyrodzie. - Polskie wilki są w stanie upolować nawet do 80 tys. dzików rocznie, co szacunkowo daje leśnikom kilkaset milionów złotych oszczędności - wyjaśnia Stefan Jakimiuk. Zwraca też uwagę, że od II wojny światowej nie odnotowano w Polsce śmiertelnego ataku na człowieka przez tego drapieżnika. - W latach 2002 - 2020 doszło do dwóch incydentów, w których wilk pogryzł człowieka. W obu przypadkach dopuściły się tego osobniki dokarmiane i wabione przez ludzi, m.in. resztkami z grilla - wyjaśnia Stefan Jakimiuk. - Hodowcy, generalnie nie są wrogo nastawieni do wilków ale nie chcą mieć szkód, to jest zrozumiałe - zapewnia rozmówca Interii.
Ewa Wysocka
***