Specjaliści od finansowania kampanii wyborczych nie od dziś wymieniają niezweryfikowane darowizny jako sposób obchodzenia limitów, które komitety wyborcze mogą przeznaczyć na pokrycie wydatków kandydatów. Jeden z takich sposobów próbowały zweryfikować - w trakcie kampanii prezydenckiej - organizacje monitorujące wydatki sztabów wyborczych.
Fundacja im. Batorego i Instytut Spraw Publicznych usiłowały sprawdzić krążące po Warszawie plotki o tym, że komitet jednego z kandydatów podkupił, po zaniżonych cenach, część billboardów od jednej z firm prowadzących własną kampanię reklamową.
W związku z obawami, że takie darowizny w postaci opłacenia części powierzchni reklamowej nie znajdą się w oficjalnych sprawozdaniach, organizacje postanowiły sprawdzić zasady rozliczeń - finansowanie zarówno kampanii, jak i partii politycznej jest bowiem jawne. Z tysiąca szczegółowo opisanych billboardów z całej Polski wybrały losowo 100 i poprosiły właścicieli tych powierzchni - firmy outdoorowe AMS, Clear Channel, Ströer i News Outdoor o informacje o tym, kto wykupił tablice we wskazanym miejscu i czasie.
Odmawiając podania danych, firmy zasłoniły się tajemnicą handlową i zdaniem prawników miały takie prawo. Specjaliści prawa gospodarczego wskazali bowiem, że nie zawsze za konkretnymi zleceniami stały partie polityczne czy sztaby wyborcze - umowy na usługi reklamowe, wizerunkowe czy PR-owskie zawierane są przez kolejnych pośredników i rzadko stoi za nimi bezpośrednio dane ugrupowanie polityczne. Często np. właściciel powierzchni reklamowej, zawierając umowę z agencją, nie wie, czyje plakaty ta agencja zamierza wywieszać.
Tej samej agencji promocję zleciła nie partia, ale np. powiązana z nią fundacja czy powołana na potrzeby kampanii spółka. - Jeśli na początku lub końcu łańcuszka nie pojawia się partia, to w sposobie finansowania tworzy się wyłom - w grę nie wchodzą już ani publiczne pieniądze, ani sfera publiczna, i trudno domagać się jawności. W sferze pomiędzy podmiotami-przedsiębiorcami, umowy między nimi, a także ceny są objęte tajemnicą handlową - wyjaśnia mec. Jan Stefanowicz, współautor przepisów o dostępie do informacji publicznej.
Wskazuje przy tym na działalność podmiotów, które wcale nie mają w przedmiocie działania reklamy i PR, a powstają jako organizacje wsparcia, często działające non profit, zajmujące się wizerunkiem różnych środowisk jako przybudówki ugrupowań politycznych. Często to one uzyskują od komitetów partyjnych zlecenia na opracowanie kampanii i dopiero po wsparciu ich "nieformalnym zastrzykiem" w postaci darowizny przekazują zlecenie dalej - dokładając do partyjnego zlecenia.
Magdalena Wojtuch
Opinie
mec. Jan Stefanowicz, współtwórca przepisów o dostępie do informacji publicznej
Ale np. darowizny muszą być identyfikowalne imiennie do celów podatkowych i teoretycznie, Państwowa Komisja Wyborcza, jako element władz publicznych, powinna mieć możliwość uzyskiwania pewnych informacji, ale np. fiskus zasłania się tajemnicą skarbową.
Mirosława Ekiert, dyrektor Zespołu Kontroli Finansowania Partii Politycznych i Kampanii Wyborczych Krajowego Biura Wyborczego









