Wirus zakaził nasze finanse publiczne
Gdyby nie nadzwyczajne wpływy, które mają zasilić tegoroczny budżet i spowodować, że będzie on "zrównoważony", to deficyt sektora finansów publicznych wyniósłby w tym roku 2,2 proc. PKB. Rząd PiS zmarnował pięć lat dobrej koniunktury, a efekt jest taki, że polska system opieki zdrowotnej nie jest przygotowany na epidemię, a finanse publiczne na walkę z jej gospodarczymi skutkami.
"(...) polskie finanse publiczne oraz system opieki zdrowotnej nie są przygotowane na epidemię koronawirusa" - pisze główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju Aleksander Łaszek.
">Zrównoważony budżet< to sztuczka księgowa, służąca rządowej propagandzie - w rzeczywistości, planowany deficyt sektora finansów publicznych, po odliczeniu dochodów jednorazowych, miał w 2020 roku wynieść 2,2 proc. PKB, ponad 50 mld zł - dodaje.
Przypomnijmy, ze budżet mają zasilić w tym roku takie dodatkowe wpływy, jak "opłata przekształceniowa" OFE, sprzedaż częstotliwości dla infrastruktury telekomunikacyjnej 5G i praw do emisji CO2.
Tymczasem ekonomiści nie mają wątpliwości, że epidemia koronawirusa będzie miała dotkliwe skutki dla całej gospodarki. Wpłynie na obniżenie wzrostu gospodarczego, a także niewykluczone, ze znacząco obniży inflację. Przypomnijmy, że rząd zaplanował, iż gospodarka urośnie w tym roku o 3,7 proc. Teraz już nikt w taką prognozę nie wierzy.
Inflacja na przełomie roku wystrzeliła i było to dla budżetu bardzo korzystne. Dla dochodów budżetowych wzrost inflacji zrekompensowałby osłabienie gospodarki. Ale zachowania konsumentów w obliczu epidemii powodują, że prawdopodobnie i ona mocno spadnie. W tej sytuacji bardzo mało prawdopodobne jest, żeby zaplanowane dochody budżetu były osiągalne.
A do tego machina "ściągalności" VAT zacięła się i to już pod koniec zeszłego roku. Aleksander Łaszek wyliczył, że w okresie listopad 2019 - styczeń 2020 roku nastąpił spadek dochodów z podatku VAT o ponad 3 proc. w stosunku do analogicznego okresu w roku ubiegłym.
Wydatki na służbę zdrowia też nieznacznie tylko drgnęły. Zaplanowane 109 mld zł na zdrowie w tym roku to równowartość 4,59 proc. PKB prognozowanego przez rząd, czyli tylko minimalnie więcej niż 4,51 proc. PKB w 2015 roku - wylicza Aleksander Łaszek.
"Rządowy program wzrostu wydatków na służbę zdrowia nie wprowadzał istotnych reform zwiększających jej wydajność, a deklarowany wzrost wydatków jako odsetek PKB jest de facto sztuczką księgową" - napisał.
Ekonomiści zwracają uwagę, ze gospodarka krajów dotkniętych pandemią, w tym polska mogą bardzo ucierpieć. Załamuje się turystyka i transport, usługi i handel międzynarodowy. Wiele krajów dotkniętych już skutkami pandemii wprowadziło pakiety pomocy dla przedsiębiorstw i tracących pracę ludzi. Tak jest w Chinach, Korei Południowej, Wietnamie, a ostatnio we Włoszech i w Wielkiej Brytanii. Ekonomiści mówią, że polski rząd ma bardzo ograniczone pole manewru w tym zakresie z powodu wielkich wydatków na programy socjalne.
Szansą dla polskiej gospodarki są pieniądze z Unii. Komisja Europejska zdecydowała we wtorek o przeznaczeniu na walkę z koronawirusem 25 mld euro, z czego 7,5 mld ma zostać uruchomione w ciągu najbliższych tygodni. Wsparcie dla Polski może wynieść ponad miliard euro.
Aleksander Łaszek zwraca uwagę, że w sytuacji rosnącej niepewności związanej z możliwymi konsekwencjami epidemii najbardziej pilne jest ograniczenie niepewności powodowanej przez błyskawiczne zmiany legislacyjne, wprowadzane przez rząd. O to zresztą zaapelowali przedsiębiorcy pod hasłem "2020 rokiem regulacyjnego spokoju". Z tego wszystkie najważniejsze jest odroczenie wejścia w życie nowych obowiązków administracyjnych dla firm i niewprowadzanie nowych podatków i innych danin w 2020 roku. Pomoc trzeba zacząć od tego, by bardziej nie szkodzić.
ram