Witold Orłowski: Nie mam wątpliwości. Polska gospodarka zmierza w stronę recesji

Niepewność co do rozwoju sytuacji na froncie wojennym w Ukrainie oraz dostaw gazu do Europy powoduje, że trudno dziś prognozować PKB Polski. Na pogorszenie sytuacji mogą wpłynąć dalsze zawirowania w dostawach gazu i węgla. W efekcie część przedsiębiorstw może być zmuszona do wstrzymania produkcji z powodu braku lub niewystarczających zapasów surowców energetycznych niezbędnych do prowadzenia działalności.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

- Jest wiele czynników bardzo niezwykłych, które wpływają na wysokość PKB czy produkcji. Na przykład w pierwszym i drugim kwartale mieliśmy do czynienia z ogromnym wzrostem zapasów energetycznych - dokonywanych głównie przez przedsiębiorstwa. To jest zjawisko jednorazowe, które zakłóca wyniki - powiedział serwisowi eNewsroom profesor Witold Orłowski, ekonomista, rektor Akademii Finansów i Biznesu VISTULA.

Reklama

- Wzrost PKB w pierwszym półroczu wyglądał całkiem nieźle, natomiast jest to iluzja statystyczna. Za to zapłacimy potem jeszcze znacznie gorszymi wynikami w przyszłości. Ja nie mam wątpliwości, że polska gospodarka idzie w stronę recesji. W końcu roku, a zwłaszcza na początku przyszłego roku będzie to już poważna recesja. To będzie recesja, która może być stosunkowo płytka i krótkotrwała, jeśli nic się złego nie zdarzy. Niestety, może się zmienić w recesję naprawdę ciężką, jeśli zrealizują się czarniejsze scenariusze - prognozuje Orłowski.

eNewsroom
Dowiedz się więcej na temat: recesja | polska gospodarka | Witold Orłowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »