Wkroczyliśmy w nową erę kapitalizmu!

Marzy nam się społeczeństwo geniuszy i doliny krzemowe, ale nadal jesteśmy daleko od zrealizowania tego celu. Dowodem jest matura 2011 w Polsce, czarna matura. Czy młode pokolenie zatraciło się w porażającym rozwoju technologicznym i przeżywa wsteczny analfabetyzm, czy jesteśmy świadkami dramatu oświaty, która nie jest w stanie stworzyć systemu nauczania skrojonego na miarę XXI wieku, a może geniusz ma niewiele do powiedzenia, bo reformy w edukacji to odwiecznie żmudny proces?

Klika. Czeka aż maszyna rozwiąże zadanie. Kopiuj, wklej, można drukować. Współczesne dziecko nie ma czasu na myślenie, a co dopiero na przepisywanie do zeszytu. Czas pędzi nieubłaganie. Zadania muszą być wykonane błyskawicznie. Mamy kapitalizm. Priorytety są jasne, a wolne gigabajty obligują. Najprościej jest wysłać sześciolatków do szkoły, ale co z tego, że ukrócimy ich dzieciństwo? Iloraz inteligencji raczej im nie wzrośnie, a być może sentyment do piaskownicy będzie miał bolesny posmak. Czy nauka pójdzie w las, czy przyczyni się do tego, że młodzi ludzie osiągną wymarzony szczyt szczytów?

Reklama

Cenne sztuczki

W skrócie historia edukacji wygląda na dość skomplikowaną. Człowiek pojawił się na Ziemi miliony lat temu. Pojawił się pośród ogromu dzikiej gęstwiny i groźnych zwierząt, malutki wobec tajemniczych i okrutnych zjawisk natury. Był nikim. Nic nie rozumiał. Wiedział, że jest jednym z najsłabszych gatunków i musi przetrwać. Przez kilkadziesiąt tysięcy lat biegał półnagi po lesie, polował za pomocą dzidy oraz kamienia, spał w jaskiniach.

Na szczęście był bystry. Obserwował, zapamiętywał. Próbował powtarzać, zawzięcie kombinował, aż w końcu miał sztuczkę prawie na wszystko. Powoli, ale skutecznie zdobywał wiedzę i umiejętności jej praktycznego wykorzystania. Z pożytkiem w pierwszej kolejności dla siebie, dla swojego stada, rodziny. Metoda była orężem, tajemnicą klanu. Pierwszym nauczycielem w historii był ojciec, na nim spoczywał obowiązek przekazania wiedzy koniecznej do przetrwania. Z czasem, gdy człowiek osiadł na dobre, stworzył własne, cywilizowane państwo, zauważył jak istotna jest dla jego rozwoju oświata.

W starożytności przywilej kształcenia miały wyłącznie dzieci z rodów królewskich oraz zamożnych domów. Celem edukacji było przede wszystkim wyrobienie właściwej mentalności, postawy moralnej wobec państwa przez rozwijanie cech takich, jak bezwzględne męstwo oraz patriotyzm. Dzieci nabywały umiejętności głównie o charakterze bojowym - jazda konna, posługiwanie się bronią.

W Sparcie istniały wyłącznie szkoły wojskowe. Słabych fizycznie, czyli niezdolnych do nauki zrzucano ze skały, albo eliminowano w inny równie skuteczny sposób. Priorytetem ówczesnej pedagogiki była samodzielność i hart ciała. Ćwiczenie umysłu było na drugim planie. Nauka języka, elementarnej matematyki, tudzież historii własnego rodu miało miejsce w domowym zaciszu i dotyczyło nielicznych.

Dopiero około V wieku p.n.e. w Atenach nastąpiła wyraźna ewolucja w dziedzinie rozwoju intelektualnego. Początkowo dzieci pełnoprawnych obywateli ateńskiej republiki kształcone były pod okiem doświadczonych niewolników. Uczniami byli wyłącznie chłopcy. Dziewczynki pozostawały w domu i dzięki matce zdobywały doświadczenie w pracach przy gospodarstwie domowym. Wzorowy chłopiec kończył po pierwsze palestrę - dawną podstawówkę, następnie gimnazjon, który był odpowiednikiem szkoły średniej, i wreszcie dwuletnią efebię, której ukończenie honorowane było tytułem pełnoprawnego obywatela. Wszechstronnie wykształcony obywatel Aten umiał pisać, czytać, liczyć, a do tego filozofował, muzykował, potrafił pływać, biegać, a na wypadek wojny skutecznie władać wszelkim zbrojnym orężem. Ateński ideał wychowawczy - Paideia, czyli harmonijne wychowanie, gwarantujące kulturę osobistą, stało się wzorem dla rozwijającej się w starożytnym świecie pedagogiki. Już wówczas funkcjonowały uczelnie wyższe jak choćby Akademia Platońska, Szkoła Stoików, czy też Szkoła Epikurejczyków. Poza tym, popularni byli wędrowni mędrcy, jak słynny Sokrates, który wygłaszał mowy na Agorze, przekonując młodych do rozwoju własnego umysłu, a nie tylko siły swoich mięśni.

Mrok historii

Po upadku Cesarstwa Rzymskiego, które w dziedzinie oświaty kontynuowało hellenistyczne tradycje, nastąpił mroczny okres średniowiecza, gdzie edukacja ściśle podlegała wyznaniu wiary danej społeczności, a co za tym idzie instytucji religijnej. Chrześcijaństwo kreowało oświatę pod kątem prostego rozróżnienia społecznego - byli rycerze, rzemieślnicy i duchowni. Edukacja rycerska była domeną dworu. Chłopiec przechodził poszczególne stopnie od pazia, przez giermka, kiedy czuwał nad nim rycerz-opiekun, aby wreszcie stać się rycerzem. Z kolei symbolem mieszczaństwa był rzemieślnik. Długa droga praktyki zawodowej wiodła od terminatora, czeladnika, aż do tytułu mistrza danego cechu. Szkoły o charakterze ogólnokształcącym powstawały przy katedrach oraz klasztorach.

Panował w nich ascetyczny rygor i teologiczna tendencja oświaty podlegającej autorytatywnej cenzurze kościoła. Jedynymi wolnymi przedmiotami na pierwszych, średniowiecznych uniwersytetach w Bolonii, Paryżu, czy Oxfordzie, było prawo, medycyna i filozofia.

Niektórzy twierdzą, że pomijając wynalezienie druku - wieki średnie w dużym stopniu należy uznać za czas marny dla oświaty. Jest to ogólna i dość powierzchowna ocena średniowiecza, stereotypowo kojarzonego z zacofaniem, ale prawdą jest, że nie wszędzie na świecie edukacja kwitła. Szczególnie w poniewieranej wojnami Polsce, która nawet w dobie XVIII wieku, kiedy reszta Europy przeżywała Oświecenie, nie mogła wyzwolić się ze scholastycznych więzów. Przełom nastąpił dopiero w 1773 roku wraz z powołaniem Komisji Edukacji Narodowej z Hugonem Kołłątajem na czele. Dzięki reformom KEN-u udało się uruchomić trzystopniowy system nauczania - podstawowego (w tym również dla dziewcząt), szkół średnich i wyższych (uniwersytet Krakowski i Wileński), gdzie uczelnie wyższe stanowiły jednocześnie funkcję kuratoriów oświaty, a jej absolwenci stanowili kadrę nauczycieli wymieniając dzierżących do tej pory nieprzerwaną władzę Jezuitów. Niestety, obiecujący rozwój szkolnictwa drastycznie zakończyła konfederacja targowicka, po której nastąpił konflikt polsko-rosyjski, a w konsekwencji długi i ciężki okres zaborów.

Edukacyjny chaos

Po II Wojnie Światowej w naszej części Europy wciąż panował chaos. Programy edukacyjne powstawały na szybko i nie sprawdzały się w praktyce, bądź służyły jedynie celom politycznym. Dodatkowo komplikowała sytuację przepaść ewolucyjna pomiędzy wsią, a miastem. Wieś była na marginesie. Chłop orał pole i podpisywał się krzyżykiem. Poza tym, szwankował system finansowania oświaty, a ambitni intelektualiści, którzy próbowali oświecić ciemną część polskiego społeczeństwa byli dyskryminowani.

Po przemianach w 1989 roku sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała. System oświaty przeżywał bolesne zmiany. Najpierw był odpolityczniony, a następnie w jak najszybszym tempie modernizowany - czym się dało, za pomocą kawałka drewna i znalezionego drucika. Kolejne reformy w niepodległej Polsce miały za zadanie upowszechnić edukację na poziomie szkół średnich, zamienić szkołę w drugi dom - skupić się na jej wychowawczych aspektach, a w szczególności na kształceniu wyspecjalizowanych grup zawodowych.

Obecnie publiczny system kształcenia zbudowany jest z sześcioletniej szkoły podstawowej, trzyletniego gimnazjum, trzyletniego liceum, a dla chętnych dwustopniowych studiów wyższych. Za niedługo szkolną kartę mobilizacyjną dostaną sześciolatkowie - w imię idei, że im wcześniej zaczną, tym więcej się nauczą.

Teoretycznie wszystko idzie do przodu. Wkroczyliśmy w nową erę. Kapitalizm, globalizacja, internet - oto najważniejsze przyczyny zmian, które powodują akcelerację wiecznie brakującego nam czasu. Żyjemy w globalnym społeczeństwie informacyjnym. Gwałtowny rozwój technologiczny, szczególnie w informatyce oraz telekomunikacji spowodował nieodwracalne zmiany w gospodarce, organizacji pracy, stylu życia. Jeśli ktoś za tym nie nadąża zostaje outsiderem. Koniecznością jest ustawiczna edukacja, czyli rozszerzanie i aktualizowanie swoich kompetencji zawodowych przez całe życie. Nie wszyscy to rozumieją, a dla młodych ludzi świat tysiąca perspektyw często zamiast rajem bywa straszliwym koszmarem.

Presja społeczna wymusza od najmłodszych lat jak najwcześniejsze samookreślenie się w kontekście pracy zawodowej. Coraz częściej zdarza się, że szumne hasło: Możesz wszystko, wystarczy wybrać okazuje się nieodwracalną w swoich skutkach traumą. Z drugiej strony, młode pokolenie zanurzone jest po uszy w wirtualnej przestrzeni, gdzie niemal każda informacja dostępna jest na kliknięcie. W telematycznym otoczeniu pamięć pracuje w krótkotrwałym trybie, często bagatelizując proces myślenia. Przyjemniej jest otrzymać gotowy wynik, szybciej i prościej. Istnieje duże ryzyko, że osłabia to motywację młodych ludzi do nauki. W 2011 roku co czwarty Polak nie zdał matury. Jak wskazują statystyki na całym świecie żyje około miliarda analfabetów, a ich liczba zamiast zmniejszać się stale rośnie.

Jak twierdzą eksperci przyszłością edukacji są nowe media oraz rzeczywistość wirtualna, oświata korzystająca z dobrodziejstw epoki hi - tech, a przede wszystkim właściwie rozumiejąca owe dobrodziejstwa. Edukacja medialna (Media literacy) to uczenie się świadomego korzystania ze współczesnych środków przekazu, co bezpośrednio przekłada się na w pełni racjonalne posługiwanie się mediami jako narzędziami pracy oraz sprawną i zdrową komunikację. Od lat siedemdziesiątych do dzisiaj edukacja medialna stała się nieodłącznym elementem szkolnictwa w większości krajów Unii Europejskiej, Skandynawii, czy też w USA i wielu innych krajach. Zakładając, że wiemy już jak i z czego korzystać, powinniśmy to robić najlepiej, czyli online.

Prognozy

Futurolodzy przewidują, że wirtualna szkoła to nieunikniona przyszłość - za dwadzieścia, może trzydzieści lat. World Future Society w raporcie - Going Virtual (zmierzając do wirtualności) z 2010 roku wykazało, że ponad osiemdziesiąt procent ankietowanych (badania przeprowadzono w Stanach Zjednoczonych) preferuje wirtualny system kształcenia, a w drugiej kolejności edukację warsztatową. Na razie, wciąż jesteśmy na etapie szkolenia wykwalifikowanych kadr nauczycielskich, które zgłębiają tajniki e-dydaktyki, zarządzania platformami e-learningowymi, technologii informacyjno-komunikacyjnych, cyfrowej etyki, zachowania w sieci i oceny uczących się. Ciężko przewidzieć rezultaty wirtualnej szkoły, miejmy nadzieję, że nauczyciel ukryty w sieci będzie umiał przekazać cenną wiedzę bez uszczerbku dla historii ludzkości, a wirtualni uczniowie nie będą zbyt dużo wagarować.

Jeśli jednak z perspektywy czasu ocenimy wirtualną szkołę na niedostateczny, pozostaje nam uwierzyć w siłę geniuszu ludzkiego umysłu, który uratuje nas przed katastrofą wtórnego analfabetyzmu. Kontrowersyjny, amerykański filozof i historyk Thomas Kuhn - twierdził, że wszelki postęp w nauce zawdzięczamy genialnym jednostkom. Biorąc pod uwagę osiągnięcia współczesnych genetyków, być może już wkrótce będzie możliwe tworzenie genialnych zarodków w warunkach laboratoryjnych. W końcu, człowiek zawsze pomagał naturze, a teraz najwyższy czas pomóc samemu sobie.

Michał Mądracki

Private Banking
Dowiedz się więcej na temat: młode pokolenie | Ero
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »