Włoska bomba nad budżetem
Jeśli Polska nie poprawi złych przepisów, grozi nam włoski scenariusz, czyli konieczność wypłaty miliardów złotych - ostrzegają eksperci.
Kilka dni temu Europejski Trybunał Sprawiedliwości (ETS) orzekł, że Włochy bezprawnie utrzymują ograniczenia w odliczaniu podatku VAT od zakupu samochodów osobowych i paliw. Dlatego tamtejszy rząd musi oddać przedsiębiorcom gigantyczną kwotę - 10 mld EUR. Ten wyrok co prawda nie ma bezpośredniego przełożenia na nasz kraj, lecz u nas sytuacja jest podobna - polskie firmy mogą "samochodowy" VAT odliczać w minimalnym stopniu.
Wiedzą, ale co z tego
Mimo to kolejny polski rząd chowa głowę w piasek, bagatelizując zagrożenie. Zdaniem prawników, to nieodpowiedzialna polityka.
- Niezgodność naszych regulacji w tym zakresie z prawem UE jest oczywista. Jeżeli sprawa dotrze do ETS, możemy mieć wielki problem. Podobnie jak we Włoszech, VAT-owska bomba u nas także wybuchnie, a wtedy z budżetu trzeba będzie wypłacić przedsiębiorcom duże pieniądze - mówi Tomasz Michalik, doradca podatkowy z kancelarii Michalik, Dziedzic, Dłuska i Partnerzy.
Szacuje się, że może to być co najmniej kilka miliardów złotych.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że w Ministerstwie Finansów zdają sobie sprawę z powagi sytuacji, lecz brakuje decyzji politycznej do zmiany regulacji prawnych. Fiskus sporo zarabia na tych niekorzystnych dla firm przepisach i liczy, że jakoś to będzie. Ot tak, po polsku.
Kto mieczem wojuje...
Prawo unijne stanowi, że kraje członkowskie mogą utrzymywać pewne ograniczenia w odliczaniu VAT od aut i paliw kupowanych przez firmy, lecz niedopuszczalne jest ich zwiększanie. Polscy prawnicy wskazują, że w naszym kraju ewidentnie doszło do złamania tych zasad.
- Polska co najmniej dwa razy naruszyła dyrektywę unijną w zakresie odliczania VAT od zakupu pojazdów i paliw. Najpierw 1 maja 2004 r., kiedy w chwili wejścia Polski do UE zaczęła obowiązywać nowa ustawa o VAT, która wprowadziła tzw. wzór Lisaka. Regulacja pogorszyła odliczanie "samochodowego" VAT w stosunku do stanu sprzed naszego wejścia do Unii. Drugi raz zwiększono ograniczenia 22 sierpnia 2005 r. Wtedy weszła w życie nowelizacja ustawy, jeszcze bardziej pogarszająca sytuację podatników - mniej modeli samochodów kwalifikuje się do odliczenia podatku. Istnieje naprawdę duże zagrożenie, że polski rząd przegra ewentualną sprawę przed ETS. Wówczas sytuacja budżetu może się skomplikować - twierdzi Mirosław Barszcz, doradca prawny z Baker & McKenzie i do niedawna wiceminister finansów.
Jego opinię potwierdza prof. Witold Modzelewski, prezes Instytutu Studiów Podatkowych, także były wiceminister finansów.
- Faktycznie, zarówno 1 maja 2004 r., jak i 22 sierpnia 2005 r. zwiększono liczbę modeli samochodów, które nie mają prawa do odliczania VAT od paliw oraz prawa do pełnego odliczania VAT od zakupu pojazdów. Rząd powinien zmienić przepisy, a nie czekać na proces przed ETS. Co zrobić? Powrócić do rozwiązań sprzed 1 maja 2004 r.- mówi prof. Modzelewski.
Ile Polskę kosztowałaby przegrana przed ETS? W ocenie Mirosława Barszcza, licząc tylko lata 2004, 2005 i 2006, może to być nawet 6 mld zł.
- Byłoby to ogromne obciążenie dla budżetu państwa. Rząd miałby naprawdę niewielkie szanse na sukces - dodaje Mirosław Barszcz.
Trzeba zaskarżyć
Co trzeba zrobić, aby sprawa trafiła do ETS? Są dwie drogi. Pierwsza to skarga na polski rząd do Komisji Europejskiej (KE). Taką skargę na omawiane przepisy złożyła w lipcu 2005 r. Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan. Jednak jeszcze w tym samym miesiącu wycofała ją. Oficjalna wersja Lewiatana jest taka, że skarga nie została formalnie zaaprobowana przez zarząd. Skarga na nowo miała być wniesiona pod koniec 2005 r., jednak z uwagi na to, że w resorcie finansów rozpoczęto prace nad przepisami umożliwiającymi firmom pełne odliczanie VAT, jej wysyłanie wstrzymano. Lewiatan podkreśla, że obecnie, kiedy już wiadomo, że rząd wycofał się z projektu zmian w odliczaniu podatku, temat powrotu do skargi stał się znowu aktualny. Z nieoficjalnych informacji wynika, że KE otrzymała skargę innego polskiego podmiotu i wkrótce może ją rozpatrzyć. Komisja może zażądać od naszego rządu zmiany wadliwych regulacji. W przeciwnym razie skieruje sprawę do ETS.
Drugą metodą jest odwołanie się polskiego podatnika do naszego sądu administracyjnego, który może wystąpić do ETS z pytaniem prawnym.
Jarosław Królak