Wódka z przestrogą
Politycy chcieliby zmusić producentów alkoholi do umieszczania na opakowaniach ostrzeżenia przed szkodliwością trunków. - To absurdalny pomysł - oceniają przedstawiciele branży.
Zmian w Ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi chcą posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Powód? Są zaniepokojeni rosnącą liczbą pijanych kierowców oraz kobiet w ciąży nadużywających alkohol. Politycy zaproponowali nawet osiem różnych haseł - wzorem tych, które widnieją na paczkach papierosów - które miałyby trafić na butelki wódki; na przykład: "Każda dawka alkoholu spożywanego w ciąży szkodzi dziecku" i "Picie alkoholu w młodym wieku niszczy".
Branża ocenia ten pomysł bardzo negatywnie. - To rozwiązanie nie przyniesie żadnego pożytku - przekonuje Andrzej Szumowski, prezes Stowarzyszenia Polska Wódka, a zarazem dyrektor ds. komunikacji w Wyborowej. - Proszę zauważyć, że społeczne przyzwolenie na spożywanie alkoholu jest znacznie wyższe niż na palenie tytoniu. Mimo wprowadzenia haseł na opakowania papierosów, ich sprzedaż nie spada - dodaje Szumowski. Nie wiadomo też, w jaki sposób miałyby być uregulowane zasady umieszczania ostrzeżenia, jego wielkość, miejsce na butelce etc. - Każda butelka ma swoją specyfikę, jest niepowtarzalna. Jak procentowo wyznaczyć powierzchnię do umieszczenia takiego hasła? - zastanawia się w rozmowie z Brief.pl Paweł Królikowski, brand manager w Bols. - Nie wyobrażam sobie tego - dodaje i przywołuje rozwiązanie z innych krajów. W Wielkiej Brytanii informacja o szkodliwości spożywania alkoholu umieszczona jest na tylnej etykiecie. Nie ma jednak mowy o umieszczaniu hasła, które burzyłoby design produktu. - Nie znam takiego kraju, gdzie podobne pomysły zostały wprowadzone w życie - przyznaje Andrzej Szumowski. Przedstawiciele branży zgodnie podkreślają, że opakowanie wódki - butelki często porównuje się z kosmetykami. Design butelki czy kształt flakon ma równie ważne znaczenie marketingowe i estetyczne w obu rodzajach produktów.
Producenci też nie mają wątpliwości, że wprowadzenie w życie tych przepisów nie wpłynie w żaden sposób na rynek alkoholi w Polsce. O pomyśle mówią też z nadzieją, że nowelizacja - jako absurdalna - nigdy nie trafi pod obrady sejmu. - Myślę, że większe środki można by przeznaczyć na edukację młodych ludzi, ostrzegającą przed nadużywaniem wszelkich szkodliwych produktów - ocenia Paweł Królikowski. (KR)