"Wojna podkreśla zasadność fuzji Orlenu i Lotosu"

Połączenie Orlenu i Lotosu da koncernowi lepszą pozycję negocjacyjną jeśli chodzi o zakup ropy, pozwoli mu rozwijać na dużą skalę petrochemię i z powodzeniem przejść przez transformację - oceniają przedstawiciele spółki. Ale w przestrzeni publicznej opinie dotyczące fuzji są podzielone, części obserwatorów rynku nie podoba się ingerencja państwa w tego typu procesy oraz monopolizowanie rynku.

Grupa Polsat Plus i Fundacja Polsat razem dla dzieci z Ukrainy

Fuzja Orlenu z Lotosem to monopolizacja rynku?

- W interesie każdego konsumenta jest to, by polskie firmy, w dodatku posiadające tego samego właściciela, konkurowały z podmiotami zagranicznymi, a nie między sobą. Połączenie w przypadku takich podmiotów jak Orlen i Lotos da wiele synergii i pozwoli połączonej grupie z sukcesem przejść przez transformację energetyczną - mówił podczas debaty dotyczącej fuzji firm Marek Garniewski z PKN Orlen.

Reklama

Dodał, że wojna, która wybuchła za wschodnią granicą Polski, jeszcze bardziej wskazuje na zasadność połączenia firm. Gdy wprowadzone zostanie embargo na rosyjską ropę i trzeba będzie pozyskiwać ją w całości z innych źródeł, duży koncern będzie miał większą siłę przetargową w procesie zakupowym. Garniewski podkreślał przy okazji, że prace nad dywersyfikacją dostaw trwają w Orlenie od czterech lat. Dzięki inwestycjom rafineria w Płocku, która historycznie była dostosowana do przerobu ropy rosyjskiej, jest w stanie przerabiać w tej chwili różne gatunki surowca.

- Gdy wieje wiatr zmian, mając duży żagiel szybciej się płynie, trzeba tylko właściwie trzymać ster. Dziś wiatr zmian jest mocny, w energetyce mówimy o rewolucji. Do tego dochodzi trudne otoczenie makroekonomiczne i geopolityczne. Małą łupiną w takich warunkach trudno byłoby dopłynąć do portu i pokonać fale - mówił Krzysztof Nowicki, wiceprezes Lotosu.

Ingerencja państwa może się nie podobać

Leszek Juchniewicz, doradca prezesa Pracodawców RP, podkreślał jednak, że w przestrzeni publicznej zdania na temat fuzji są podzielone. - Mnie się nasuwa tu odwołanie do Konstytucji RP. Społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności gospodarczej i własności prywatnej stanowi podstawę ustroju gospodarczego RP. W tym artykule Konstytucji nie ma nic o ingerencji państwa w funkcjonowanie gospodarki - mówił.

Dodał, że fuzja jest odbierana jako postępująca monopolizacja. - Nie mam sentymentu do podmiotów, które powstaną w wyniku takiej fuzji. Rozumiem jednak dążenia przedstawicieli tych firm, by się scalić, bo nie ma lepszej sytuacji dla prowadzenia działalności gospodarczej niż monopol, pod warunkiem jednak, że to ja jestem monopolistą - zaznaczył.

Dodał, że każdy monopol narusza swobody obywatelskie.

Organy antymonopolowe oceniły fuzję

Krzysztof Nowicki zapewnił, że nie dojdzie do monopolizacji, co potwierdziła Komisja Europejska, która rozpatrywała fuzję pod kątem konkurencyjności lokalnego rynku. Dała zgodę na połączenie, o ile zrealizowane zostaną tzw. środki zaradcze. Wśród nich znalazła się sprzedaż 30 proc. udziałów w gdańskiej rafinerii oraz 80 proc. stacji Lotosu, a także zbycie spółki Lotos Terminale i Lotos Biopaliwa.

- Całość komunikacji wokół transakcji jest jawna. Trudno nie zauważyć, że ten projekt odbywa się w formule dialogu z wszystkimi interesariuszami, czy patrzymy na organy rządowe, antymonopolowe, na społeczności lokalne, czy na stronę społeczną. Dialog na wszystkich tych poziomach jest prowadzony od wielu miesięcy, od lat - mówił Nowicki.

Maciej Szozda, były wiceprezes Lotosu, ekspert rynku paliw, podkreślał, że w obecnej sytuacji korzystne jest pozyskanie jako partnera Saudi Aramco. Ma on przejąć 30 proc. rafinerii w Gdańsku, ale też zapewnić do koncernu dostawy ropy na poziomie 20 mln ton rocznie. To dużo, biorąc pod uwagę, że przerób krajowych rafinerii wynosi 27 mln ton rocznie.

Stacje trafią do nowego gracza. MOL przejmie 400 stacji Lotosu

Szozda pozytywnie odnosi się też do planu zaoferowania czterystu stacji Lotosu węgierskiemu koncernowi MOL. - Sprzedano stacje podmiotowi, którego na krajowym rynku nie było. To bardzo dobra decyzja. Gdyby stacje trafiły do któregoś z liczących się graczy działających na terenie kraju, jego pozycja by się umocniła, co być może byłoby niekomfortowe dla Orlenu - mówił.

Przedstawiciele spółek podkreślali, że przekazanie stacji odbędzie się w ramach wymiany aktywów. Orlen że kupi w zamian za to 144 stacje na Węgrzech i 41 na Słowacji. Do tej pory PKN nie był obecny na detalicznym rynku węgierskim, a na Słowacji miał około 20 stacji.

- Transakcja oceniona jest jako atrakcyjna. Nie pieniądz jest tu kluczem, dostaliśmy szansę, by wejść na kolejny rynek. Będziemy tam budować wartość kultury organizacji w oparciu o swoje wartości. Wytyczone zostały nowe kierunki rozwoju - mówił Nowicki.

Przyszłość w petrochemii. Po wojnie wróci też temat transformacji energetycznej

Garniewski z kolei zaznaczał, że po fuzji zwiększy się potencjał grupy jeśli chodzi o realizację dużych projektów petrochemicznych. Zaznaczał, że wojna odwróciła na chwilę uwagę od transformacji, ale to przejściowy stan. Gdy tylko sytuacja geopolityczna się uspokoi, wrócą kwestie związane z ograniczaniem emisji i transformacja wręcz przyspieszy. Uwolnienie się od węglowodorów stanie się priorytetem. A to oznacza, że coraz bliższy będzie także kres paliw kopalnych. - Musimy sprostać wyzwaniom, jakie niosą nowe czasy - informował przedstawiciel Orlenu.

Wyjaśniał, że obecnie około 20 proc. ropy kierowanej jest na produkcję petrochemiczną. - Tymczasem petrochemia to inne marże, inne rynki. Jedna ósma sprzedaży tonażowej odpowiadała za jedną czwartą sprzedaży grupy. To pokazuje możliwości, jakie wiążą się z rozwojem tego obszaru - mówił. - Saudi Aramco mierzy się z tym samym problemem. Musi korzystać z technologii, która pozwoli koncernowi uzyskać jak największe korzyści z ropy również w przyszłości - dodał.

Prace nad fuzją Orlenu i Lotosu są na ostatniej prostej. Firmy podpisały już plan połączenia, ustalając parytet wymiany akcji. Teraz zgodę na warunki muszą dać akcjonariusze spółek. Walne zgromadzenia mają zostać przeprowadzone w lipcu. Wcześniej, w czerwcu, spodziewana jest zgoda Komisji Europejskiej. Po fuzji wzrośnie udział Skarbu Państwa w połączonej grupie. Wyniesie on ok. 35 proc. Dziś Skarb Państwa kontroluje 27,51 proc. akcji Orlenu i 53,19 proc. Lotosu.

Monika Borkowska

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: fuzje spółek | fuzja Orlenu i Lotosu | koncerny paliwowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »