Wracamy do Unii z Litwą

W Wilnie trwają negocjacje Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) ze spółką Lietuvos Energija w sprawie tzw. mostu energetycznego - poinformowała kancelaria prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Jak zapewnia biuro prasowe kancelarii, prezydent pojedzie na Litwę, żeby uczestniczyć w podpisaniu umowy, jednak wbrew wcześniejszym doniesieniom mediów nie nastąpi to w sobotę.

"Termin nie jest jeszcze określony" - tłumaczyła przedstawicielka kancelarii. O sobotnim terminie mówił w czwartek minister gospodarki Litwy Vytas Navickas. Poinformował wtedy, iż nie wyklucza, że polsko- litewskie porozumienie o utworzeniu przedsiębiorstwa ds. budowy mostu energetycznego zostanie podpisane w sobotę.

W czasie zeszłotygodniowego szczytu energetycznego w Wilnie, podczas którego nie doszło do podpisania umowy, zarówno prezydent Kaczyński, jak i prezydent Litwy Valdas Adamkus zapewniali, że nastąpi to w "najbliższych dniach". Budowa połączenia systemów energetycznych polskiego i litewskiego, czyli tzw. most energetyczny, ma połączyć litewskie miasto Alitus (Olita) i polski Ełk. Zakończenie wartej ok. 250 mln euro inwestycji przewidziane jest do 2012 roku.

Reklama

Most energetyczny będzie stanowić brakujące ogniwo

w "pierścieniu bałtyckim", łączącym systemy elektroenergetyczne Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii i Szwecji. Projekt jest jednym z priorytetów UE. Do 2013 r. w UE zainwestuje się 6 mld euro w infrastrukturę elektroenergetyczną.

Osiągnięcie porozumienia na temat budowy mostu napotykało przeszkody. W czasie wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Wilnie w ubiegłym tygodniu, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nie doszło do ostatecznego podpisania dokumentów. Oficjalnie na przeszkodzie stanęły "względy techniczne". Nieoficjalnie obserwatorzy zwracali uwagę na twarde stanowisko strony polskiej, która uzależniała tę inwestycję od innego wielkiego projektu energetycznego - udziału Polski w odbudowie mocy litewskiej elektrowni w Ignalinie.

W połowie grudnia br. cztery kraje: Polska, Litwa, Łotwa i Estonia zawarły porozumienie o powołaniu konsorcjum firm, które pracują nad projektem odbudowania mocy ignalińskiej elektrowni. W projekcie uczestniczą spółki energetyczne: Lietuvos Energija (Litwa), Latvenergo (Łotwa), Eesti Energia (Estonia) i Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE).

Pod koniec czerwca parlament Litwy przyjął ustawę o elektrowni atomowej, która umożliwia budowę nowej siłowni na terenie likwidowanej Ignalińskiej Elektrowni Atomowej. Ustawa przewiduje, że Litwa w tym projekcie będzie miała 34 proc. akcji. Pozostali partnerzy: Polska, Łotwa i Estonia - po 22 proc.

Szef polskiego resortu gospodarki Piotr Woźniak na początku października powiedział, że o ile Polska nie otrzyma 1000-1200 megawatów z nowej elektrowni atomowej w Ignalinie, to projekt polsko-litewskiego mostu energetycznego opóźni się. Woźniak precyzował, że Polska jest gotowa zapłacić ogromne pieniądze za 1200 megawatów mocy jądrowej na Litwie i że jest zainteresowana uczestnictwem w całym łańcuchu energetycznym, od produkcji prądu do jego dystrybucji.

Równie mocno nt. powiązania obu inwestycji, czyli "mostu energetycznego" i udziału w Ignalinie, wypowiadał się wiceszef resortu gospodarki Piotr Naimski. Jego zdaniem, most powinien służyć m.in. przesyłaniu prądu do południowo-wschodniej Polski. 1000 czy 1200 MW mocy dla Polski oznacza, że w odbudowywanej Ignalinie musiałaby powstać siłownia o mocy ok. 3000 MW, a nie - jak planowano pierwotnie - 800 - 1600 MW. Prawdopodobnie trzeba więc będzie zamontować dwa reaktory. Jednak to, jaka będzie moc siłowni, zależy od wyników badań wpływu inwestycji na środowisko naturalne. Przed kojarzeniem obu inwestycji przestrzegał niedawno unijny komisarz ds. polityki energetycznej Andris Piebalgs. Jego zdaniem, most energetyczny ma przede wszystkim duże znaczenie polityczne. Bez niego kraje bałtyckie nie zostaną przyłączone do wspólnego systemu energetycznego Unii Europejskiej. Jednocześnie Piebalgs nie pozostawił wątpliwości, że UE nie zgodzi się na prolongowanie Litwie terminu, w jakim powinna ona zamknąć tzw. drugi blok elektrowni w Ignalinie, do czego zobowiązała się w traktacie akcesyjnym. Według jego zapisów, Litwa musi zamknąć drugi blok elektrowni z reaktorem typu czernobylskiego w 2009 r. Litwini obawiają się, że zamknięcie siłowni spowoduje wzrost cen energii o 40 proc. i zwiększenie do 75 proc. uzależnienia sektora energetycznego od rosyjskiego gazu.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »