Wyborcze obietnice pod lupą ekonomisty. Kto zyska, a kto zapłaci za 800 plus?
Waloryzacja świadczenia 500 plus w pełni rekompensująca dotychczasową inflację powinna wynieść 239 zł, zwiększając świadczenie do 739 zł. Zakładając, że w przyszłym roku liczba otrzymujących świadczenia pozostanie bez zmian, koszt realizacji programu po podniesieniu świadczenia do 800 plus będzie wyższy o 24,1 mld zł i wzrośnie do 64,3 mld zł. Biorąc pod uwagę wyłącznie rodziny z dziećmi do 18. roku życia, jest ok. 9,1 mln rodziców, na których wspólne lub wyłączne konto trafia 500+ - wylicza Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich w komentarzu przesłanym Interii Biznes.
Pierwsza po 8 latach waloryzacja wypłat w ramach programu Rodzina 500+ jest niewątpliwie budzącą największe emocje i największą jak dotąd w wymiarze skali potencjalnego finansowego zaangażowania budżetu państwa obietnicą wyborczą przedstawioną w czasie toczącej się obecnie kampanii.
Najbardziej oczywistym argumentem stojącym za zapowiadaną zmianą wartości świadczenia 500+ jest inflacja. Od kwietnia 2016 r., kiedy ruszył program Rodzina 500+, do kwietnia 2023 r. ogólny poziom cen, mierzony publikowanym przez GUS wskaźnikiem CPI, podniósł się o 47,8 proc. Oznacza to, że waloryzacja świadczenia w pełni rekompensująca dotychczasową inflację powinna wynieść 239 zł, zwiększając nominalną wartość miesięcznej wypłaty do 739 zł. Oczywiście w kolejnych miesiącach bieżącego roku spodziewany jest dalszy wzrost cen, który wpływa na stopniowe podnoszenie się tej kwoty.
Tak znaczna skala zwiększenia wartości świadczenia wiąże się w naturalny sposób z istotnymi kosztami. Jak wynika z zapisów ustawy budżetowej na 2023 r., oczekiwany koszt programu Rodzina 500+ w bieżącym roku wynosi 40,2 mld zł. Takie środki zabezpieczają wypłaty 500+ dla 6,7 mln dzieci. Zakładając, że w przyszłym roku liczba otrzymujących świadczenia pozostanie bez zmian, koszt realizacji programu wzrośnie do 64,3 mld zł, a więc będzie wyższy o 24,1 mld zł niż do tej pory.
Łatwo policzyć, ile pieniędzy ze zwaloryzowanego świadczenia przypadnie na jedno dziecko, ale sytuacja staje się bardziej skomplikowana, gdy chcemy określić, jaka kwota będzie średnio przypadać na jednego rodzica. Zgodnie z danymi z najnowszego spisu powszechnego mamy 4,5 mln małżeństw i związków nieformalnych żyjących z dziećmi oraz 2,3 mln rodziców samotnie mieszkających z dziećmi, co daje łącznie ponad 11,3 mln dorosłych żyjących ze swoimi dziećmi. Liczba ta obejmuje jednak również przypadki gospodarstw, gdzie rodzice mieszkają wspólnie ze swoimi pełnoletnimi już dziećmi. Biorąc pod uwagę wyłącznie rodziny z dziećmi do 18. roku życia, pozostaje nam ok. 9,1 mln rodziców, na których wspólne lub wyłączne konto trafia 500+. Przeliczając na jednego rodzica, dodatkowy transfer wynikający z zapowiadanej waloryzacji świadczenia wyniesie zatem średnio 221,24 zł miesięcznie.
Tyle o tym, ile dostaniemy dzięki podwyższeniu świadczenia 500+. Jednak kiedy państwo daje obywatelom dodatkowe transfery pieniężne, musi też je w taki lub inny sposób sfinansować. Załóżmy, że źródłem tego finansowania będzie podatek dochodowy od osób fizycznych, czyli PIT. Jeśli koszty waloryzacji rozłożymy na każdego z 22,2 mln podatników, którzy wykazują dochód na skali podatkowej, jedna osoba musiałaby (średnio) dołożyć po 90,41 zł miesięcznie, aby pokryć dodatkowe wydatki budżetu państwa na 800+.
Wiele z tych osób to jednocześnie rodzice niepełnoletnich dzieci, pobierający te świadczenia. Występują zatem w podwójnej roli - beneficjentów i płatników. Do jednej kieszeni wpłynie do nich średnio 221,24 zł, a z drugiej na pokrycie kosztów programu wypłynie 90,31 zł, pozostawiając netto 130,83 zł miesięcznie na plusie.
Jest to oczywiście uproszczone ujęcie tej sprawy. Zarówno kwota korzyści, jak i kosztów zależy od indywidualnej sytuacji danej osoby - liczby posiadanych dzieci, jak też i wielkości dochodu, w proporcji do którego obliczany jest podatek. Wydatki na zwiększone świadczenia również mogą zostać sfinansowane z różnych źródeł - nie tylko zwiększonych danin, ale również ograniczenia innych wydatków, jak też i powiększenia deficytu budżetowego, a w konsekwencji zwiększenia zadłużenia Skarbu Państwa.
Niektóre skutki mogą pojawić się dopiero po kilku latach - gdy z uwagi na wyższy poziom wydatków na świadczenia społeczne nie podjęta zostanie realizacja programów w innych obszarach. Jeden element pozostaje jednak niezmienny - każdy nowy wydatek trzeba jakoś sfinansować. Ważąc korzyści i koszty, w każdym przypadku to ostatecznie na nas jako wyborców spada konieczność dokonania oceny czy względy społeczne przemawiają za potrzebą wdrożenia nowego programu w życie, czy też przeznaczone na jego realizację środki mogą znaleźć lepsze zastosowanie.
Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich