Wybory dadzą kopa prywatyzacji

19 czerwca mają odbyć się wybory. Czy czeka nas wstrzymanie prywatyzacji i roszady personalne w spółkach skarbu państwa?

19 czerwca mają odbyć się wybory. Czy czeka nas wstrzymanie prywatyzacji i roszady personalne w spółkach skarbu państwa?

Wybory parlamentarne miałby być w czerwcu i... będą. Kierownictwo Sojuszu Lewicy Demokratycznej (SLD), największej partii obecnego Sejmu, uzgodniło z prezydentem, że do urn pójdziemy 19 czerwca. Aby tak się stało, potrzeba jeszcze decyzji posłów o wcześniejszym samorozwiązaniu Sejmu.

- Za czerwcowym terminem wyborów przemawia przede wszystkim realizacja obietnic przedwyborczych, złożonych przez SLD w 2001 r. - tłumaczy Marek Dyduch, jeden z szefów SLD.

Z gospodarczego punktu widzenia taki termin wyborów oznacza przede wszystkim, że ustawę budżetową na kolejny, 2006 r., będzie konstruowała i realizowała nowa ekipa. Do tej pory odchodzący rząd zostawiał ją niejako w spadku, co powodowało dużą nerwowość na rynkach finansowych. To jedna strona medalu. Druga nie jest już tak optymistyczna.

Reklama

- Ekipa, zajmująca się gospodarką, jest oceniana bardzo pozytywnie przez rynek. Można się spodziewać, że im dłużej ten rząd będzie u władzy, tym większe szanse choćby na zachowanie wysokiego tempa prywatyzacji - komentuje dla agencji Reuters Radosław Bodys, ekonomista Merrill Lynch.

Sprzedawać czy nie?

A plany rządu Marka Belki są rzeczywiście imponujące. Prywatyzacja ma dotyczyć 150 przedsiębiorstw. Wiele z nich ma zadebiutować na giełdzie, co po udanej sprzedaży banku PKO BP i WSiP cieszy inwestorów. Do określonego wczoraj terminu wyborów upubliczniony ma zostać Zelmer, Ciech, Polmos Białystok, grupa dystrybutorów prądu Enea, Elektrownia Kozienice, kopalnia Bogdanka, Zakłady Azotowe Puławy i ewentualnie PZU. Na drugie półrocze zaś, już po wyborach, obecne szefostwo ministerstwa skarbu planuje sprzedaż akcji Giełdy Papierów Wartościowych, Grupy Lotos, Zakładów Chemicznych Police, Fabryki Sklejki Pisz, części udziałów w Polskim Górnictwie Naftowym i Gazownictwie oraz reszty udziałów w Ciechu i Pekaesu.

Sejmowa opozycja, która według wszystkich sondaży po wyborach przejmie władzę, już dziś kręci nosem.

- Plany prywatyzacji na 2005 r. idą bardzo daleko. W tym czasie wyborów parlamentarnych i zmiany rządu wszyscy ministrowie powinni wstrzymywać się od daleko idących decyzji ? mówił Kazimierz Macinkiewicz, szef sejmowej komisji skarbu, polityk Prawa i Sprawiedliwości.

W lutym-marcu posłowie chcą przeprowadzić debatę prywatyzacyjną. Atmosfera więc się jeszcze zaostrzy. Nici z prywatyzacji? Nie wszyscy są tak radykalni.

- Jeśli prywatyzacja jest prowadzona właściwie, to nie powinna być wstrzymywana. To moje zdanie, nie Platformy Obywatelskiej (PO). W klubie jeszcze na ten temat nie rozmawialiśmy. Proces prywatyzacji zabiera też sporo czasu. Resort skarbu może więc zostawić rozpoczęte projekty następcom - mówi Rafał Zagórny, wiceszef komisji skarbu, polityk PO.

Odwoływać czy nie?

Znany już termin wyborów może oznaczać także personalną karuzelę. Bohdan Wyżnikiewicz, ekonomista Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, przypomina, że do końca czerwca w spółkach akcyjnych muszą odbyć się walne zgromadzenia, kwitujące ubiegły rok. Okazja do zmian więc będzie.

- Wydaje mi się jednak, że minister Socha, który jest apolitycznym, wynajętym fachowcem, nie będzie tolerował zmian pod dyktando partii - uważa Bohdan Wyżnikiewicz.

Podobnego zdania są inni eksperci, którzy zastrzegają jednak, że wiosenny termin wyborów jest bardzo mało realny.

- Przyjmując mimo to ten scenariusz, wydaje się, że sterowana z partyjnych dołów presja na zmiany we władzach spółek skarbu państwa będzie rosła. Nie sądzę jednak, aby premier Marek Belka czy minister Jacek Socha pochwalali inicjatywy towarzyszy z SLD - uważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista BRE Banku.

- Trudno odczytywać intencje polityków. Deklaracja Marka Dyducha niczego, moim zdaniem, nie oznacza. Ale zakładając nawet wiosenny termin wyborów, nie sądzę, aby minister Socha chciał szargać swoje dobre imię. Zwłaszcza że po sprawie z Energą na jego wizerunku pojawiły się pierwsze rysy. Nie chce mi się więc wierzyć, żeby minister podejmował decyzje właścicielskie pod dyktando kalendarza politycznego - dodaje Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adam Smitha.

Bohdan Wyżnikiewicz nie wyklucza, że po aferze z Energą zmiany mogą odbywać się po cichu, w -białych rękawiczkach?.

- Może jest też tak, że pozycje w spółkach już dawno są obstawione, a przykład Energi jest tylko wierzchołkiem góry lodowej - sugeruje ekonomista IBnGR.

Marcin Goralewski, Kamil Zatoński

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: deta | wybory | ekonomista | SLD | 19+ | Dana | danie | kopa | skarbu | minister
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »