Wybory w USA. Duża niepewność na rynkach finansowych
Wszystkie oczy inwestorów zwrócone są dzisiaj na Stany Zjednoczone, gdzie trwa liczenie głosów w wyborach prezydenckich. Wynik wciąż nie jest jednoznaczny, a różnica pomiędzy kandydatami niewielka.
Rynki finansowe pozostają w niepewności. Wczoraj zyskiwały praktycznie wszystkie główne indeksy. W Polsce WIG20 wzrósł w najlepszej sesji od marca o ponad 5 proc. W Stanach Zjednoczonych indeksy S&P, DJIA, NASDAQ rosły nawet o 2 proc.
"Dolar tracił lekko względem euro, mocno zyskiwały akcje, również europejskie, w oczekiwaniu na wygraną J. Bidena, który proponuje większy stymulus fiskalny oraz może być bardziej liberalny jeżeli chodzi o relacje handlowe USA-Europa" - wyjaśniają analitycy PKO Banku Polskiego.
W środę drożeje ropa, tanieje złoto i umacnia się dolar. Giełda radzi sobie o wiele gorzej niż wczoraj. WIG20 spada o blisko 2 proc., DAX oscyluje wokół 0 proc., podobnie FTSE100.
Obaj kandydaci w wyborach prezydenckich są pewni swojego zwycięstwa, a obecny etap liczenia głosów nie pozwala jednoznacznie stwierdzić, który z nich jest bliżej prawdy. W niektórych stanach, w tym też tych kluczowych, wyniki będą znane dopiero najwcześniej pod koniec tygodnia (ze względu na głosy korespondencyjne). Wątpliwości dodatkowo zwiększają zapowiedzi pozwów o unieważnienie części głosów oddanych zdalnie.
Pod względem skutków gospodarczy wygrana Joe Bidena (obecnie ma 238 głosów elektorskich) - jak podkreślają analitycy mBanku - oznaczałaby w pierwszej kolejności duży pakiet fiskalny, skierowany w większym stopniu do biednej części społeczeństwa (czyli tej, która wydaje), przy wyższym opodatkowaniu bogatszych. W efekcie poprawiłyby się globalne nastroje inwestorów. Potencjalnie doszłoby też do złagodzenia kursu na linii USA-Chiny.
W sytuacji, gdy wygrywa Donald Trump - pakiet fiskalny byłby mniejszy, możliwe byłyby dalsze tarcia z Kongresem, co jednak nie zmienia faktu, że kolejne wsparcie fiskalne w końcu zostałoby uruchomione, a same wybory niejako odblokowałyby obecną sytuację - piszą analitycy mBanku. I podkreślają, że wynik bliski remisu będzie potęgować rynkową niepewność.
Analitycy Banku Pekao oceniają, że "znacząco spada prawdopodobieństwo dużej stymulacji fiskalnej w Stanach Zjednoczonych. Zarówno w scenariuszu status quo (Republikanin w Białym domu i podzielony Kongres), jak w scenariuszu z prezydentem Bidenem i podzielonym Kongresem szanse na uchwalenie dużych, kompleksowych pakietów fiskalnych będą bliskie zeru. W takich warunkach cały ciężar stymulacji gospodarki w warunkach kolejnych fal wirusa i restrukturyzacji sektorów niedostosowanych do nowej, postpandemicznej rzeczywistości będzie spoczywał na polityce pieniężnej".
To będzie mieć swoje konsekwencje. Po pierwsze - odsuwa się w czasie perspektywa podwyżki stóp procentowych. Po drugie - to Fed będzie musiał wziąć na siebie ciężar walki z gospodarczymi skutkami pandemii COVID-19. "Z punktu widzenia rynków obligacji skarbowych i korporacyjnych w USA to bardzo dobra wiadomość. Ścieżki oczekiwanych stóp procentowych przesuną się w dół, spadnie również premia za ryzyko w wycenach papierów korporacyjnych w niektórych sektorach (np. w branży łupkowej) - tłumaczą analitycy Peako.
Globalna poprawa nastrojów sprzyjała walutom krajów Europy Środkowej i Wschodniej, Zyskiwał złoty. Od początku tygodnia umocnił się o ponad 5 groszy w stosunku do euro, za które trzeba obecnie płacić niecałe 4,55 zł.
Zaskoczeniem dla inwestorów była informacja o przełożeniu posiedzenia RPP ze środy na piątek.
"Wzbudziło to spekulacje, że decyzja RPP może być uzależniona od ewentualnej decyzji rządu o wprowadzeniu kwarantanny narodowej (lockdown), ale nie wywołało to większych reakcji rynkowych. Rajd złotego z początku tego tygodnia robi wrażenie, jednak ewentualna decyzja o wprowadzeniu lockdownu może bardzo szybko spowodować powrót notowań do przedziału 4,60- 4,64 złotego za euro, z ryzykiem testowania ostatnich szczytów" - piszą anlitycy Pekao.
bed