Wyspa prawie bezludna. Mieszka tam tylko córka latarnika

Wyspa Wilków - Islote de Lobos - należy do archipelagu Wysp Kanaryjskich. Ma piękne plaże, cenione przez surferów fale i tylko jedną oficjalnie zameldowaną osobę. Jest nią córka ostatniego latarnika, która wraz z pomocnikami z innych wysp, prowadzi tam jedyną restaurację.

Islote de Lobos (Wysepka Wilków) położona na północ od Fuerteventury, w archipelagu Wysp Kanaryjskich. Jej obszar obejmuje około 5 km². Aby ją obejść wystarczą 2,5 godziny. Wyspa wyróżnia się naturalnym pięknem - plażami z krystalicznie czystą wodą, stożkiem wulkanu, parkiem przyrody z chronioną różnorodnością biologiczną i niemal nienaruszonym od stuleci otoczeniem. 

Opustoszała w połowie XX wieku

Przez wieki Lobos była schronieniem dla rybaków i żeglarzy. Ponieważ często zawijali do jej wybrzeży, w XIX wieku zbudowano tam latarnię morską Punta Martiño. Dzięki niej na wyspie osiedliło się kilka rodzin. Mieszkały na niej do połowy XX wieku, kiedy to zautomatyzowano latarnię. Wkrótce potem Lobos, o której mówiło się, że jest w stanie półwyludnienia, opuścił ostatni latarnik. 

Reklama

Według aktualnych danych, na wysepce mieszka i jest zarejestrowana tylko jedna osoba. Jest nią María Jesús Hernández Armas zwana Marucą - córka znanego na archipelagu latarnika, Antonio Hernándeza Páeza - informuje gazeta z Wysp Kanaryjskich, La Provincia. Z opublikowanego artykułu wynika, że jest jedynym oficjalnym mieszkańcem wyspy od lat, “utrzymującym żywy związek z przeszłością tej enklawy”.

Zobacz także: Grecja rozdaje darmowe domy. Płaci też miesięczną pensję, problem może być jeden

Miejsce bez najazdu turystów

Nawet w środku sezonu turystycznego niewiele osób zakłóca spokój jedynej mieszkanki Islote de Lobos. Od sześciu lat obowiązuje tam tzw. system ograniczonego dostępu. Aby dopłynąć na wyspę, turyści potrzebują specjalnego zezwolenia wydanego przez lokalna administrację - Cabildo de Fuerteventura - co ogranicza liczbę odwiedzających. 

Przez cały rok swoje kutry cumują tam rybacy. Często też nurkowie i surferzy, którzy ślizgają się po wyjątkowych - jak twierdzą - falach prawostronnych. Dla nich wszystkich wydzielono miejsce na pole namiotowe. Żywność jest dowożona do Lobos promami, które transportują turystów. Potomkini ostatniego latarnika prowadzi w porcie restaurację - jedyną, jaka jest na wyspie. Nosi imię ojca właścicielki - “Chiringuito Lobos Antoñito El Farero”. Serwuje ryby i ryż.

Przeczytaj: "Wyspa pirata" wystawiona na sprzedaż. Choć to jedyna w swoim rodzaju oferta, to cena zwala z nóg

Wysepka Wilków pochodzi od lwów morskich

Administracyjnie wyspa należy do gminy La Oliva na Fuerteventurze. Aby tam dotrzeć, trzeba przepłynąć 20 minut statkiem. Swoją nazwę zawdzięcza mniszce śródziemnomorskiej, inaczej zwanej lwem morskim (w Hiszpanii zwierzę nosi nazwę wilk morski - lobo marino). Jest zagrożonym gatunkiem objętym ochroną.

Do jego wyginięcia przyczynili się lokalni rybacy. Twierdzili, że żarłoczność mniszek zmniejsza zasoby morskie tego obszaru. Każde z tych zwierząt potrzebuje dziennie od 30 do 40 kg ryb. Od lat trwają wysiłki, których celem jest ponowne wprowadzenie ich do ekosystemu wyspy. Dla upamiętnienia ich bytności, Wyspę Wilków zdobi posąg przedstawiający morskie lwy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wyspy Kanaryjskie | mieszkańcy | latarnik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »