Wyższe podatki w Ukrainie dla firm działających w Rosji
Ukraina podniesie 1,5-krotnie podatki firmom działających w Rosji - zapowiedział w sieciach społecznościowych Danyło Hetmancew, szef Komitetu ds. Finansów, Polityki Podatkowej i Celnej Ukrainy.
Hetmancew poinformował, że decyzję o podniesieniu podatków zagranicznym firmom, które wciąż działają w Rosji, podjęto podczas spotkania z przedstawicielami Ministerstwa Finansów i Państwowej Służby Podatkowej (DSS). Zgodnie z przyjętymi założeniami, wobec spółek "zarabiających na krwi Ukraińców" będą stosowane stawki podatku bezpośredniego - od dochodu i majątku - pomnożone przez współczynnik 1,5. Ponadto firmy te nie będą mogły korzystać w Ukrainie z ulg podatkowych, z jakich korzystają inne, zagraniczne przedsiębiorstwa. "To zmniejsza prawdopodobieństwo uzyskania przez nie dochodów" - zwrócił uwagę w sieciach społecznościowych Hetmancew.
Projekt trafi do ukraińskiego parlamentu w najbliższym tygodniu. Jego autorzy liczą, że "ustawa o dodatkowym opodatkowaniu dla firm zarabiających na krwi Ukraińców" zmobilizuje przedsiębiorstwa, które nie zawiesiły swojej działalności w Rosji do przeanalizowania tej decyzji.
Jak obliczyły ukraińskie media, niemal 3 miliardy dolarów podatków - kwota, którą płaci w Rosji Philip Morris - wystarczy, aby kupić ponad 850 rakiet Iskander, albo 728 czołgów, albo 260 myśliwców Su-25. A za 392 miliony dolarów płaconych przez Nestle, rząd Władimira Putina może opłacić ponad 500 rakiet Kalibr, 120 tysięcy karabinów maszynowych albo 36 myśliwców. - Jesteśmy zmuszeni dodatkowo opodatkować firmy, które uzyskują dochody z terytorium państwa-agresora - argumentował Hetmancew.
W Rosji wciąż działa ponad 120 zagranicznych firm. Połowa z nich pozostała na rynku, ale przestała inwestować, 30 ograniczyło swoje działania, a 36 funkcjonuje tak samo jak przed agresją Moskwy na Ukrainę.
Ewa Wysocka