Wzrosną opłaty za wywóz śmieci

Jeszcze w czerwcu Sejm ma przyjąć ustawę wprowadzającą tzw. podatek śmieciowy. Bez niego opłaty za wywóz za śmieci i tak by rosły, ale podwyżki byłyby mniejsze. Podatek śmieciowy będzie zaś głównym elementem wprowadzanego nowego systemu gospodarki odpadami w Polsce prowadzącego do monopolizacji lokalnych rynków.

Dotąd w Polsce było tak, że władze spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych oraz właściciele domków jednorodzinnych sami decydowali, komu powierzyć wywóz śmieci. Nowelizacja ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, która jeszcze w tym miesiącu trafi po poprawkach senackich do drugiego czytania w sejmie wywróci jednak dotychczasowy system do góry nogami. Właściciele domków jednorodzinnych, zarządy spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych i inne instytucje stracą prawo do decydowania, komu zlecić wywóz śmieci. Organizacją wywozu odpadów zajmą się samorządy gminne i to one zdecydują, kto na ich terenie będzie odbierał śmieci. By samorządy miały środki na zlecanie tej usługi będą pobierały od mieszkańców podatek śmieciowy. W takiej samej wysokości od każdego. Firmy do wywozu odpadów z danej gminy będą wyłaniane przez samorządy w przetargach.

Reklama

Wielu ekspertów, przedstawicieli branży "śmieciowej" oraz Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów podchodzą do tych zmian bardzo krytycznie. Uważają, że nowe rozwiązania doprowadzą do zanikania konkurencji na lokalnych rynkach, do ich monopolizacji lub oligopolizacji. W jaki sposób? Gmina będzie mogła ogłosić jeden przetarg na wywóz odpadów z całego miasta i wyłonić tylko jedną firmę do realizacji tej usługi. Będzie mogła też podzielić swój teren na kilka części i ogłosić kilka osobnych przetargów na obsługę każdej z nich z osobna. Sęk w tym, że takie dzielenie będzie dotyczyło zapewne tylko dużych miast (w mniejszych za bardzo podnosiłoby to koszty obsługi całego systemu).

Może jednak zdarzyć się i tak, że nawet w dużym mieście samorząd będzie chciał powierzyć to zadanie tylko jednej firmie. Między innymi dlatego, że jeszcze setki polskich gmin mają własne firmy "śmieciowe", a w przeszłości wiele samorządów robiło wszystko, by to ich firma miała najsilniejszą pozycję na lokalnym rynku.

- Przekazanie władztwa nad odpadami gminom wzmocni tę tendencję - twierdzi Dariusz Matlak, prezes Polskiej Izby Gospodarki Odpadami.

- Wielu samorządowców uważa, że wywożenie odpadów przynosi krocie i dlatego chce, by to samorządowe, a nie prywatne firmy tym się zajmowały. Dlatego będzie dążyć do tego, by to samorządowe spółki czy zakłady wygrywały przetargi na wywóz odpadów z ich terenu. Wiele gmin, które sprywatyzowały komunalne przedsiębiorstwa zajmujące się wywozem odpadów będzie tworzyć nowe firmy w tej branży.

UOKiK już wcześniej musiał wielokrotnie interweniować w sytuacjach, gdy samorządy bądź samorządowa firma "śmieciowa" dopuszczały się praktyk monopolistycznych, ograniczających konkurencję. Oto dwa przykłady. Po 1989 r. przekazano gminom państwowe przedsiębiorstwa, zajmujące się wywozem odpadów, które na ogół miały własne wysypiska śmieci. To dawało gminnym firmom przewagę konkurencyjną nad prywatnymi konkurentami, którzy wtedy byli jeszcze zbyt słabi, by budować własne wysypiska. Musieli więc korzystać z tych, które należały do gminnych firm. Te niejednokrotnie, jak wynika z interwencji UOKiK, wykorzystywały tę sytuację w taki sposób, że za przyjęcie odpadów na wysypisko liczyły prywatnej firmie dużo drożej niż własnej.

Przykład drugi. W marcu tego roku UOKiK nałożył na miasto Olsztyn ponad 400 tys. zł kary za praktyki monopolistyczne w dziedzinie gospodarki odpadami. Olsztyńska rada miejska przyjęła uchwałę, zgodnie z którą wszystkie śmieci z tego miasta miały obowiązkowo trafiać na wysypisko prowadzone przez Zakład Gospodarki Odpadami Komunalnymi (ZGOK), należący do miasta. Władze Olsztyna tłumaczyły to m.in. tak, że bez tej uchwały wysypisko ZGOK mogłoby mieć za mało klientów, stracić płynność finansową, a nawet upaść.

To niejedyny tego typu przypadek w kraju, a oba przykłady pokazują, że kluczowe po wprowadzeniu podatku śmieciowego będzie to, do kogo należą zakłady utylizacji odpadów (czyli wysypiska z towarzyszącymi im instalacjami do segregacji i recyklingu śmieci). Gminy będą mogły organizować osobne przetargi na budowę takich zakładów. By takie przetargi kończyły się powodzeniem trzeba będzie spełnić jeden warunek: firma (firmy) wybrane przez gminę do wywozu śmieci, będą musiały wozić je do zakładów utylizacji, wybudowanych przez firmy wskazane przez samorządy. To dodatkowo będzie monopolizować rynek. Tym bardziej, że gmina po trzech nieudanych przetargach będzie mogła sama wybudować wysypisko. Poza tym istnieje spore ryzyko, że do gminnych przetargów na budowę zakładów utylizacji odpadów będą przystępować tylko gminne firmy.

- Prywatne firmy będą bały się w to inwestować. Wiele z nich wybudowało w ostatnich latach składowiska, instalacje do przetwarzania odpadów, a dziś nie ma pewności, czy po wprowadzeniu podatku śmieciowego będzie mogło je dalej eksploatować - mówi Dariusz Matlak, szef Polskiej Izby Gospodarki Odpadami.

Wystarczy bowiem, że przetarg na wywóz odpadów z danej gminy wygra firma, która ma własny zakład utylizacji śmieci (albo postanowi go sobie wybudować) i nie będzie chciała ich wozić na inny, należący do konkurencyjnej firmy.

Kilkadziesiąt gmin w Polsce wprowadziło podatek śmieciowy z własnej inicjatywy, nie czekając na rząd. Starachowiczanie płacą tę taksę już od 2003 r.

Władze Starachowic najpierw podzieliły miasto na dwie części i ogłosiły dwa oddzielne przetargi na wywóz śmieci przez okres trzech lat. Obydwa jednak wygrała ta sama firma - Almax. Mieszkańcy miasta początkowo płacili za wywóz śmieci nieco mniej niż dotychczas. W 2006 r. ogłoszono kolejny przetarg, ale procedura przetargowa się opóźniała i z tego powodu Starachowice ostatecznie zleciły wywóz śmieci do 2009 r. tej samej firmie - Alpaksowi - w trybie zamówienia "z wolnej ręki".

Do przetargu w 2009 r. stanęła tylko jedna firma - ten sam Almax. Dostała kontrakt na wywóz śmieci aż przez siedem lat. Długi okres miał dać jej czas na zwrot z inwestycji budowy instalacji do przetwarzania odpadów. Łatwo jednak przewidzieć, że za siedem lat, jako właściciel takiej instalacji, znów będzie mieć duże szanse na wygraną w przetargu.

Co w tym czasie działo się z kosztami wywozu śmieci i wysokością podatku śmieciowego w Starachowicach? Po pierwszym przetargu Starachowice płaciły Almaksowi 1,67 zł brutto od każdego mieszkańca, a podatek śmieciowy wynosił 2,6 zł od osoby. Dzięki tej różnicy miasto zarabiało na podatku śmieciowym do pół miliona złotych rocznie. Po drugim przetargu Starachowice najpierw płaciły Almaksowi 2,76 zł od osoby, ale już w 2008 r. - 4,7 zł. Podatek śmieciowy początkowo nie wzrósł, ale już w 2008 r. prawie się podwoił. Po trzecim przetargu stawki znów mocno skoczyły, a potem dalej rosły. Dziś Starachowice płacą Almaksowi 6,42 zł od mieszkańca i tyle samo wynosi podatek śmieciowy od osoby (co oznacza, że miasto już na nim nie zarabia).

Od 2003 r. wynagrodzenie dla Almaksu wzrosło niemal czterokrotnie, a podatek śmieciowy prawie o 150 proc. Z czego wzięła się tak drastyczna podwyżka?

- Z bardzo dużego wzrostu tzw. opłaty marszałkowskiej, która jest pobierana od każdej tony odpadów składowanych na wysypisku - mówi Małgorzata Krukowska, kierownik referatu gospodarki odpadami i ochrony środowiska w Urzędzie Miasta Starachowic.

Ta opłata to jedna z opłat za zanieczyszczanie środowiska, coś w rodzaju podatku ekologicznego. Sęk w tym, że choć faktycznie wzrosła ona od 2008 r. siedmiokrotnie, to ciągle stanowi tylko 20 - 30 proc. kosztów wywozu odpadów. Przed tą drastyczną podwyżką jej udział w kosztach usługi był mniejszy. Tak czy owak, kiedy się to wszystko policzy, to sam wzrost opłaty marszałkowskiej nie usprawiedliwia 150-proc. zwyżki podatku śmieciowego. Potwierdzeniem tej tezy jest fakt, że opłatę marszałkowską podniesiono siedmiokrotnie w całej Polsce, ale w większości kraju podwyżki opłat za wywóz śmieci były zdecydowanie mniejsze od tych, które dotknęły Starachowiczan. Dla przykładu w Warszawie, gdzie panuje ostra konkurencja na rynku wywozu śmieci, te podwyżki nie przekroczyły 80 proc.

Wart prześledzenia jest też przypadek Końskich, gdzie podatek śmieciowy wprowadzono w 2009 r. Opłaty za wywóz śmieci zaczęły być naliczane w inny niż dotychczas sposób, ale ich wysokość była zbliżona do wcześniejszych stawek. Po wprowadzeniu podatku gmina zleciła wywóz śmieci swojej firmie - Przedsiębiorstwu Gospodarki Komunalnej. Problem w tym, że wpływy z podatku śmieciowego nie pokrywają tam kosztów wywozu odpadów i wynagrodzenia, jakie gmina musi wypłacać za tę usługę. Samorząd musi do tego dopłacać. W 2010 r. było to 1,2 mln zł, co w budżecie tego niewielkiego miasta jest znaczącą kwotą. Dlatego władze Końskich chcą ten podatek urealnić i podnieść go z 2,7 zł od osoby (taki podatek płacą te gospodarstwa domowe, które co najmniej 30 proc. odpadów odzyskują w postaci surowców wtórnych) do 5 zł. To będzie jednak oznaczać, że za wywóz śmieci w Końskich będzie się płacić dużo, dużo więcej.

Na koniec jeszcze jeden, trochę odmienny przykład. W Krakowie większość rynku wywozu śmieci należy do MPO, firmy samorządowej, w której cena za odebranie 120-litrowego worka z domku jednorodzinnego jest wyższa niż w Warszawie, gdzie odległość do domów klientów jest zwykle dużo większa, gdzie jest dalej na wysypisko, ale panuje tam za to w tej branży dużo większa konkurencja niż w Krakowie. Warszawskie MPO od dawna ma zdecydowanie mniej niż połowę stołecznego rynku śmieci. Co ciekawe, Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania w Krakowie ma oddział w Miechowie, który od mieszkańców tego miasta pobiera dwa razy mniejsze opłaty za wywóz śmieci niż od mieszkańców Krakowa. Mimo, że w Miechowie nie ma własnego składowiska i musi przewozić stamtąd odpady 50 km dalej, a tuż obok Krakowa dysponuje własnym wysypiskiem. Zapytałem w dziale obsługi klienta MPO Kraków, z czego to wynika.

- Z tego, że w Miechowie są inne maksymalne stawki za wywóz odpadów - ustalane przez gminy - a w Krakowie inne, a my do tych stawek się dostosowujemy - odpowiedział pracownik MPO.

Faktycznie jest tak, że dziś gminy mogą wyznaczać maksymalne stawki za wywóz odpadów ze swojego terenu. To prawo dostały wtedy, gdy zaczęły być prywatyzowane gminne firmy śmieciowe i powszechne były obawy, że nowi, prywatni właściciele będą śrubować ceny za wywóz odpadów. Życie pokazało, że w miastach, w których panowała duża konkurencja, gdzie na lokalnym rynku nie było dominacji jednej firmy, ceny nigdy nie osiągały maksymalnych stawek wyznaczonych przez gminę. Nowe przepisy, wprowadzające podatek śmieciowy, znoszą to rozwiązanie. Skoro to gminy będą zlecać wywóz śmieci, ustalanie maksymalnych stawek za tę usługę traci sens.

Minister środowiska, Andrzej Kraszewski, dla którego podatek śmieciowy jest oczkiem w głowie, przekonuje, że jego wprowadzenie obniży opłaty za wywóz śmieci. Tak może będzie w pierwszym momencie, gdy firmy będą bić się, żeby wygrać przetarg na odbiór odpadów z danej gminy. Potem, kiedy już przetarg wygrają, będą mieć zwykle kilka lat na okopanie się na swej pozycji. Przy kolejnym przetargu będą już tak okopane, że ciężko będzie z nimi komukolwiek wygrać. Wtedy będą mogły dyktować warunki - także swemu zleceniodawcy.

Jacek Krzemiński

Obserwator Finansowy
Dowiedz się więcej na temat: podatek | oplaty | Niemiec | wywóz | opłaty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »