Z jakich usług bankowych będziemy korzystać?
21 października 2015 roku tysiące fanów "Powrotu do przyszłości" porównywało swoją rzeczywistość z tą, która przewidziano w nakręconym trzydzieści lat wcześniej filmie. Na ogół jest tak, że pisarze, scenarzyści, futuryści "wyżywają" się, przewidując przyszłość.
Dotyczy to również gadżetów. Ale twórcom "Powrotu..." przewidywania do końca się nie udały: pojawiły się w filmie wprawdzie czytniki biometryczne oraz urządzenia nieco podobne do tabletów, ale komórek, a tym bardziej smartfonów i aplikacji na nie ani śladu. Zatem zabawa w "co będzie za kilkanaście lat" w przypadku bankowości mobilnej dużo nie kosztuje, a może dać wiele satysfakcji - i natchnąć jej twórców do dalszej, wytężonej pracy.
Cóż zatem widzielibyśmy za, powiedzmy, 20 lat? Zamiast coraz większych smartfonów czy ogromniastych tabletów, które - umówmy się - łatwe do noszenia nie są, przydałyby się maleńkie gadżety, mogące jednak zaprezentować - np. jako hologram - duży, czytelny ekran. Na nim dobrze byłoby zobaczyć swojego opiekuna bankowego (może być to android), który bez problemu przyjmie każde zlecenie: uruchomienia kredytu, założenia lokaty czy też dokonania innej inwestycji - bez konieczności podpisywania jakichkolwiek dokumentów. Do ich akceptacji wystarczy biometria: głosowa czy też siatkówkowa, do wyboru. Przy płatnościach nie należy zawracać sobie głowy nawet jednym kliknięciem - to ma być pełny automat (no, chyba że stan konta nie pozwoli...). Klient nie będzie już musiał się zastanawiać, czy ma telefon we właściwej sieci (NFC - Near Field Communication), czy wgrał odpowiednią aplikację (HCE - Host Card Emulation), czy może potrzebny jest mu BLIK. O wszystkim zadecyduje jego urządzenie, dostosowane do każdej z tych możliwości.
Zakupy online? To oczywistość. Nowoczesny gadżet - w formie zegarka, pierścionka, bransoletki czy (w ostateczności) czipa pod skórą zaprezentuje na dobrze widocznym hologramie ofertę, pomoże wybrać, zapłacić i połączy się z lodówką, żeby ułożyła zakupy, garderobą - żeby je powiesiła itp.
Czego najbardziej potrzeba klientom? Bank nie musi być gadżeciarski, wprowadzać natychmiast wszelkie nowinki techniczne czy produktowe. Jeżeli odpowiednio dba o swego klienta, istnieje duże prawdopodobieństwo, że trudno będzie go podkupić. Dlatego potrzebne są nie tylko produkty dedykowane jego aplikacji mobilnej i do niej dostosowane, ale też "szyte na miarę". Może nie tak dokładnie, jak w bankowości prywatnej, ale przynajmniej sprawiające takie wrażenie. I oczywiście produkty ułatwiające życie. Do takich należy wprowadzona w tym roku przez ING BSK metoda wykonywania przelewów przez wysłanie ich na numer telefonu. Od teraz aplikacja umożliwia wysłanie pieniędzy do dowolnego banku w Polsce bez znajomości numeru rachunku odbiorcy. Wśród aktualizacji INGBankMobile znalazły się tez narzędzia pozwalające archiwizować paragony w chmurze i rozliczać wydatki wspólnie ze znajomymi.
Co powinno być tez standardem? Możliwość kupowania biletów - każdej komunikacji - biletów na spektakle, filmy i mecze. rezerwowania miejsc parkingowych. Czyli właściwie w tym nowym gadżecie bankowo-elektronicznym powinna się zawierać cała oferta banku plus większość propozycji różnych instytucji (z możliwością tworzenia własnej listy oferentów). Zatem piłeczka jest teraz po stronie po pierwsze - konstruktorów smatrtfonów, po drugie - informatyków, po trzecie - decydentów w firmach, zwłaszcza w bankach.
A czego nadal chyba nie ma się co spodziewać? Twórcy "Powrotu do przyszłości" zaprezentowali poduszkodeskorolki, samosznurujące się buty oraz dopasowującą się do kształtu właściciela kurtkę. Przez trzydzieści lat nie udało się tych gadżetów stworzyć. Może kiedyś...
Przemysław Szubański
BZ WBK jest partnerem raportu "Mobilna bankowość"