Zabraknie 15 tys. lekarzy?

Sejm uchwalił ustawę ograniczającą czas pracy lekarzy do 48 godzin tygodniowo. Od 2008 roku dyżury medyczne będą wynagradzane jak praca w nadgodzinach. Wprowadzenie nowych przepisów może spowodować, że w szpitalach zabraknie nawet 15 tys. lekarzy.

Wczoraj posłowie jednomyślnie zdecydowali o przyjęciu długo wyczekiwanych przez lekarzy przepisów dostosowujących ich czas pracy do wymogów unijnych. Od przyszłego roku medycy, podobnie jak ich koledzy z innych państw Unii Europejskiej, nie będą mogli w ciągu tygodnia pracować dłużej niż 48 godzin. Jedynie od dobrej woli lekarzy będzie zależało, czy zgodzą się na przedłużenie tego czasu do 78 godzin tygodniowo. Obecnie znaczna część lekarzy w szpitalach pracuje powyżej tego limitu. Wydłużenie czasu pracy do 78 godzin będzie możliwe tylko dzięki tzw. klauzuli opt-out zawartej w ustawie. Dla dyrektorów szpitali jest to jedyna szansa na zapewnienie normalnego funkcjonowania placówek. Dla lekarzy natomiast to dodatkowy atut w rozmowach z rządem o podwyżkach.

Reklama

Niechciane nadgodziny

Jeżeli lekarze nie zdecydują się na podpisywanie zgód na dłuższy czas pracy (i to tylko na cztery miesiące), to już w przyszłym roku w placówkach ochrony zdrowia zabraknąć może nawet 15 tys. specjalistów.

- Sądzę, że lekarze będą jednak korzystać z możliwości, jakie daje klauzula opt-out, bo praca ponad 48-tygodniowy limit będzie wynagradzana jak praca w godzinach nadliczbowych - uważa Paweł Trzciński, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.

Stawki za nadgodziny są wyższe niż za dyżury medyczne.

Sami lekarze nie są pewni, czy będą podpisywać takie zgody. Jak powiedział Ryszard Kijak, przewodniczący podlaskiego oddziału Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, lekarze woleliby uniknąć pracy w nadgodzinach, chcą godziwie zarabiać w ramach etatów.

- Nie chcemy się zgodzić na to, żeby klauzula opt-out, która jest dopuszczalnym wyjątkiem, stała się powszechną regułą wykorzystywaną przez dyrektorów placówek ochrony zdrowia - dodaje Ryszard Kijak.

As w rękawie lekarzy

Natomiast Czesław Miś, pełnomocnik zarządu krajowego OZZL ds. czasu pracy lekarzy, uważa, że błędem jest, że ustawa nie określa wyraźnie maksymalnego czasu pracy w ramach nadgodzin. Wprawdzie biorąc pod uwagę zawarty w dyrektywie obowiązek zapewnienia lekarzom określonych okresów odpoczynku czas ten nie będzie mógł przekraczać 78 godzin tygodniowo, ale brak konkretnego zapisu ustawowego może prowokować do nadużyć.

- Ta klauzula to knock- out dla systemu lecznictwa. Daje ona bowiem lekarzom bardzo duże możliwości nacisku na pracodawców - dodaje Czesław Miś.

Brak takiej zgody ze strony lekarzy nie pozwoli bowiem na całodobową pracę szpitali. To natomiast da specjalistom możliwość negocjacji z dyrekcjami placówek medycznych nowych warunków zatrudnienia i osiągnięcia zdecydowanie lepszych warunków płacowych.

Wzrosną koszty szpitali

Szpitale muszą również liczyć się ze zwiększeniem kosztów funkcjonowania. Resort zdrowia szacuje, że wprowadzenie 48-godzinnego limitu czasu pracy może spowodować ich wzrost nawet o 750 mln zł w ciągu roku.

Zdaniem Henryka Izdebskiego, dyrektora ekonomicznego Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Łukowie, dostosowanie się do unijnej normy czasu pracy oznacza dla szpitala przynajmniej kilkunastoprocentowy wzrost kosztów osobowych, bo placówka będzie musiała zatrudnić dodatkowych lekarzy kontraktowych.

Były minister zdrowia Marek Balicki, obecnie dyrektor Szpitala Wolskiego w Warszawie, uważa natomiast, że wzrost kosztów pracy lekarzy jest nieunikniony, i to niezależnie od prawa dotyczącego dyżurów medycznych. Prognozuje też, że lekarze coraz częściej będą rezygnować z umów o pracę na rzecz umów cywilnoprawnych - za to z wyższymi stawkami. To drugie rozwiązanie jest też - według Marka Balickiego - korzystne dla dyrektorów w kontekście nowych przepisów o czasie pracy.

- Mnie obowiązuje ustawa o zakładach opieki zdrowotnej, w której mowa jest o pracowniku. Osoba na kontrakcie nie jest zaś pracownikiem - dodaje.

Kontrakt czy umowa o pracę

Na kontraktach mamy bowiem do czynienia z umową cywilnoprawną zawartą pomiędzy dwoma niezależnymi podmiotami.

- Nie jest to więc stosunek pracy - mówi adwokat Lesław Świstuń z Kancelarii Gorazda Świstuń Wątroba z Krakowa.

Jego zdaniem może tu jednak dochodzić do nadużyć. Czym innym jest umowa pomiędzy szpitalem a niepublicznym zakładem opieki zdrowotnej, a czym innym sytuacja, w której lekarz do godz. 15 wykonuje pracę jako pracownik, a po tej godzinie przekształca się w firmę świadczącą usługi temu szpitalowi.

- To obejście przepisów - mówi Lesław Świstuń.

Dyrektorzy szpitali zastanawiają się też, jak poradzą sobie z już istniejącym niedoborem specjalistów, który może się pogłębić, gdy zaczną obowiązywać nowe przepisy.

Specjalistów brak

Od przystąpienia Polski do UE z kraju wyjechało ponad 6 tys. lekarzy. Do tego dochodzi zdecydowanie mniejsza liczba osób chcących studiować na akademiach medycznych. Tylko z danych warszawskiej izby lekarskiej wynika, że zaledwie 10 proc. lekarzy z Mazowsza ma poniżej 31 lat. Niemal tyle samo jest specjalistów, którzy przekroczyli 70 rok życia.

Zdaniem Jarosława Rosłona, dyrektora Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego w Warszawie, brak wystarczającej liczby lekarzy w połączeniu z ograniczeniem ich czasu pracy do 48 godzin tygodniowo może spowodować, że placówka będzie miała bardzo poważne problemy z zapewnieniem pełnienia dyżurów przez lekarzy.

W efekcie może to doprowadzić do sytuacji, że szpital, chcąc zapewnić odpowiednią liczbę lekarzy dyżurujących, będzie musiał ich odciążyć od pracy na oddziałach. To natomiast spowoduje, że w zakładach opieki zdrowotnej będzie wykonywana mniejsza ilość świadczeń medycznych.

SZERSZA PERSPEKTYWA - UE

W ostatnim wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu w sprawie czasu pracy ETS podkreślił, że celem Dyrektywy nr 2003/88/WE o niektórych aspektach organizacji czasu pracy jest ochrona bezpieczeństwa i zdrowia pracowników poprzez określenie minimalnych okresów odpoczynku, a państwa członkowskie są zobowiązane do wprowadzenia mechanizmów zapewniających rzeczywiste przestrzeganie tego prawa. W sprawie wytoczonej przez Komisję Europejską Wielkiej Brytanii Trybunał (C-484/04) orzekł, że państwo to złamało dyrektywę. W opublikowanych wytycznych dotyczących czasu pracy Wielka Brytania zobowiązała pracodawców do stworzenia możliwości pracownikom korzystania z określonych w dyrektywie okresów odpoczynku. Jednocześnie jednak nie nałożyła na nich obowiązku zapewnienia, aby pracownicy rzeczywiście z tego odpoczynku korzystali.

DOMINIKA SIKORA, JUSTYNA WOJTECZEK

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | dyżury | praca w nadgodzinach | czas pracy | lekarze | lekarza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »