Zasada szuka metod przetrwania na rynku
Grupa Zasada rozpoczęła wdrażanie planu naprawczego. Poza zwolnieniami w Jelczu przewidziano likwidację lub konsolidację wybranych spółek, sprzedaż zbędnego majątku nieprodukcyjnego oraz promocję eksportu.
Grupa Zasada rozpoczęła wdrażanie planu naprawczego. Poza zwolnieniami w Jelczu przewidziano likwidację lub konsolidację wybranych spółek, sprzedaż zbędnego majątku nieprodukcyjnego oraz promocję eksportu. Firma chce również wydzierżawić potencjalnym inwestorom część swoich gruntów, znajdujących się na terenie SSE.
W związku z dramatycznym spadkiem sprzedaży na polskim rynku nowych autobusów i samochodów ciężarowych spółki motoryzacyjne wchodzące w skład Grupy Zasada (np. Jelcz) przeżywają poważne problemy. Sytuacja skłoniła władze spółki do opracowania nowego programu rozwoju spółki na lata 2001-2003.
Mniejsze - piękniejsze
W skład Grupy Zasada wchodzi obecnie ponad 20 spółek. Zdaniem Franciszka Gaika, prezesa firmy, jest ich zbyt wiele, aby można było mówić o efektywnej działalności w skali całej grupy.
- W najbliższych latach będziemy kontynuować proces wyprzedaży tych spółek, których charakter działalności nie przystaje do ogólnego profilu grupy. Likwidujemy spółki Narew Food i Zasada Noram. Chcemy w strukturze firmy pozostawić kilka dużych firm, szczególnie o charakterze produkcyjnym - twierdzi prezes Zasady.
Jego zdaniem, plany przewidują nie tylko likwidację spółek, ale również konsolidację niektórych z nich.
- Jeszcze w tym roku w silniejszy organizm zostaną połączone spółki Metal Plast, Star Plast i Uni Star, wchodzące w skład grupy InvestStar - mówi Franciszek Gaik.
W przypadku Jelcza do lipca ostatecznie mają rozpocząć działalność wydzielone ze struktur cztery spółki, zajmujące się produkcją autobusów, samochodów ciężarowych, komponentów oraz zarządzaniem nieruchomościami.
Firma planuje również sprzedaż tzw. nie pracujących aktywów - na przykład nieruchomości łącznej wartości około 30 mln zł. Dotyczy to m.in. terenów w Bytomiu i Wrocławiu. Dzięki ich sprzedaży firma ma pozyskać fundusze, które pozwolą na doinwestowanie spółek lub zmniejszenie zobowiązań, wynoszących obecnie "kilkadziesiąt milionów złotych w skali całej grupy".
Inwestorzy do stref
Zasada zamierza również pozyskać inwestorów do swoich nieruchomości, zlokalizowanych na terenie SSE, np. w Mielcu i Starachowicach.
- Kończymy rozmowy z firmą Łada Polska o dzierżawie terenu należącego do InvestStara, gdzie mają być produkowane Gazy i Gazele. Rozmawiamy również z innymi partnerami - twierdzi Franciszek Gaik.
Od kilku miesięcy - jak dotąd bez skutku - Zasada próbuje uzyskać zgodę Rady Ministrów na włączenie terenów przemysłowych ZS Jelcz pod administrację Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
- Jest to jeden z istotnych warunków przetrwania fabryki. Takie posunięcie pozwoli na podniesienie atrakcyjności tych terenów dla inwestorów, którzy chcą ulokować swoje przedsięwzięcia w gminie Jelcz Laskowice. Liczymy także, że dzięki nowym inwestycjom osoby zwalniane z naszych zakładów otrzymają propozycje pracy - twierdzi Franciszek Gaik.
Jednak wczoraj Rada Ministrów ostatecznie nie zaakceptowała tego wniosku, złożonego jeszcze w listopadzie 2000 r.
Szansa w eksporcie
Zdaniem Franciszka Gaika, firma - z powodu ograniczonej chłonności polskiego rynku - musi postawić na poszukiwanie zagranicznych rynków zbytu - przede wszystkim w krajach Wspólnoty Niepodległych Państw, na Bliskim Wschodzie, w Afryce oraz Ameryce Południowej. Zdaniem Franciszka Gaika, koordynacja eksportu w ramach całej grupy nieco dotąd szwankowała. W związku z tym jeszcze w 2001 r. ma zostać powołane Centralne Biuro Eksportu.
W przypadku Jelcza eksport praktycznie nie istnieje. Lepiej jest z pojazdami Autosanu. W tym roku firma ta ma sprzedać około 80 autobusów na rynkach wschodnich. Nadal na rozpoczęcie finansowania czeka wynegocjowany z Chinami kontrakt na dostawy 620 podwozi do produkcji autobusów.
Cięcia w zatrudnieniu
Grupa Zasada rozpoczęła również zwolnienia grupowe. W ubiegłym tygodniu plan zwolnień grupowych przedstawiła spółka Jelcz. Obejmie on 581 spośród 1643 osób zatrudnionych. Redukcje rozpoczną się od końca kwietnia.
- Jest powszechnie przyjęte, że 1,4 osoby powinno przypadać na jeden wyprodukowany autobus. Wniosek jest prosty. Fabryka, produkująca 500 autobusów, powinna zatrudniać maksymalnie 700 osób - mówi Franciszek Gaik.
Redukcje w Jelczu wiążą się oczywiście z kosztami, które prezes Zasady ocenia "na kilka milionów złotych".
Nadzieja w rządzie
Zdaniem Franciszka Gaika, import autobusów używanych dorównuje produkcji nowych pojazdów w Polsce.
- Sytuacja jest jeszcze gorsza w przypadku ciągników siodłowych. W kraju produkuje się ich około 3,4 tys. sztuk rocznie, a importuje prawie 10 tys. używanych - podkreśla Franciszek Gaik.
Na razie jednak wchodzące w życie rozporządzenia ograniczające import dotyczą wyłącznie używanych aut osobowych.
Dlatego też 12 marca skierowano do Ministerstwa Gospodarki, opracowany przez Jelcza i Autosany "Wniosek o wszczęcie postępowania ochronnego przed nadmiernym importem na polski obszar celny używanych autobusów". Import ten zagraża zarówno Jelczowi, jak i Autosanowi.
Ostatnia sprawa to powracająca sugestia nowelizacji ustawy o zamówieniach publicznych.
- Jesteśmy zdania, że zakupy środków transportu, w szczególności miejskiego, powinny być kierowane przede wszystkim do producenta polskiego. Ochrona rynku lokalnego jest rygorystycznie przestrzegana w krajach Unii Europejskiej. Dlatego też po niemieckich drogach jeżdżą niemieckie autobusy, a po francuskich - francuskie - konkluduje Franciszek Gaik.