Zaskakujący powód dużych nierówności w USA
Stany Zjednoczone redystrybuują do najbiedniejszych obywateli większą część PKB niż Europa - to jeden z ciekawszych wniosków z najnowszych badań naukowych ekonomistów na świecie.
Kolejny ciekawy wniosek - program państwowych dotacji dla sektora chemicznego i przemysłu ciężkiego prowadzony w latach 70. w Korei Południowej wpływa pozytywnie na rozwój firm nawet 30 lat po jego zakończeniu.
Thomas Blanchet, Lucas Chancel i Amory Gethin przygotowali pracę "Why Is Europe More Equal Than United States?"("Dlaczego w Europie jest mniej nierówności niż w Stanach Zjednoczonych?").
Według autorów, od 1980 do 2017 r. udział dochodu przed opodatkowaniem i transferami, przypadającego na 1 proc. najbogatszych Europejczyków, wzrósł z 8 do 11 proc. oraz z 7 do 9 proc. po podatkach i transferach. W USA w tym samym okresie były to wzrosty odpowiednio z 11 do 21 proc. przed transferami i podatkami oraz z 9 do 16 proc. po nich.
W Europie zwiększenie nierówności miało miejsce głównie w latach 80., natomiast w USA nie słabło w całym badanym okresie. W publikacji podane są bardzo ciekawe dane. Po uwzględnieniu wszystkich podatków i transferów Stany Zjednoczone redystrybuują większą część swojego PKB do 50 proc. najbiedniejszych obywateli. To więcej niż jakikolwiek kraj w Europie.
Dlaczego zatem w USA nierówności są większe niż na Starym Kontynencie? Europa oferuje swoim słabiej wykwalifikowanym obywatelom więcej lepiej płatnych miejsc pracy niż USA. Często są to takie same stanowiska, tylko z wyższą pensją.
W 2014 r. "The New York Times" opublikował tekst "Fast Food in Denmark Serves Something Atypical: Living Wages" ("Fast foody w Danii serwują coś nietypowego: pensje, z których da się wyżyć").
Autorzy artykułu, Liz Alderman & Steven Greenhouse, opisują, że Duńczyk pracujący w McDonaldzie w Danii dostawał w 2014 r. 20 dolarów za godzinę, podczas gdy Amerykanin pracujący w takiej samej restauracji w USA tylko 9 dolarów. Wyższa płaca wynikała z ustaleń między związkami zawodowymi a pracodawcami.
Innym sposobem na wyższe wynagrodzenia nisko wykwalifikowanych osób jest wprowadzenie wysokiej płacy minimalnej. W 2020 r. wynosiła ona w USA tylko 21 proc. średniej pensji (spadek z 28 proc. w 2011 r. - dane OECD), podczas gdy na przykład w Polsce jest to dwa razy większy udział.
W pracy znajdziemy także sporo interesujących danych dotyczących nierówności w państwach europejskich, w tym w Polsce. Zwraca uwagę wykres na stronie 44. Wynika z niego, że wśród badanych krajów wzrost udziału dochodów 10 proc. najbogatszych obywateli w całości wynagrodzeń przed opodatkowaniem od 1980 do 2017 r. był większy niż w USA jedynie w Polsce i na Węgrzech.
Jaedo Choi i Andrei A. Levchenko opracowali analizę "The Long-Term Effects of Industrial Policy" ("Długoterminowe skutki polityki przemysłowej"). Sprawdzili w niej długoterminowe skutki pomocy państwa dla przemysłu ciężkiego i chemicznego w Korei Południowej w latach 1973-1979. Powodem wprowadzenia dotacji było wycofanie amerykańskich wojsk z kraju.
W obliczu zagrożenia ze strony Korei Północnej prezydent kraju generał Park Chung-hee rozpoczął program inwestycji w przemysł ciężki i chemiczny, by wspomóc sektor obronny kraju. Porównanie firm dotowanych z tymi, które nie otrzymały wsparcia, wykazało, że subwencje miały duży i statystycznie istotny wpływ na sprzedaż firm.
Efekt utrzymywał się nawet 30 lat po zakończeniu programu wsparcia. Firma, która dostawała subsydia od 1973 do 1979 r., miała o 919 proc. większy wzrost sprzedaży w latach 1982-2009. Przekłada się to na wyższy średni roczny wzrost sprzedaży o 8,6 proc. w tym okresie.
Jeffrey Weaver przygotował publikację "Jobs for Sale: Corruption and Misallocation in Hiring" ("Miejsca pracy na sprzedaż: korupcja i błędna alokacja przy przyjmowaniu do pracy"). Zajął się w niej kwestią korupcji przy przyjmowaniu do pracy na rządowe posady w krajach rozwijających się.
Przepytano np. 60 urzędników z Indonezji i okazało się, że każdy z nich musiał zapłacić łapówkę za przyjęcie do pracy. Autor zebrał dane dotyczące programu zatrudnienia na stanowisku zarządzającego pracownikami ochrony zdrowia. Ze względu na bezpieczeństwo informatorów nie podano informacji, którego kraju dotyczyło badanie.
Wszyscy przyjęci do pracy zapłacili łapówkę i wyniosła ona średnio 17 miesięcznych pensji na nowym stanowisku. Awans oznacza 40-procentową podwyżkę, a zarządzający są rzadko zwalniani. Wydaje się więc, że to dobra inwestycja. Co ciekawe, jakość pracy oraz poziom kwalifikacji osób przyjętych dzięki łapówkom są wysokie.
Michael Peters przygotował analizę "Market Size and Spatial Growth - Evidence from Germany’s Post-War Population Expulsions" ("Wielkość rynku i wzrost przestrzenny - dowody z przesiedleń Niemców po II wojnie światowej"). Badał w niej skutki, jakie miało dla gospodarki RFN po II wojnie światowej przesiedlenie 8 mln osób, czyli ok. 20 proc. ówczesnej ludności kraju, z terenów utraconych przez Niemcy w wyniku zmiany granic.
W tym samym czasie alianckie bombardowania zniszczyły także średnio ok. 25 proc. mieszkań, w niektórych miastach nawet 75 proc. W efekcie uchodźców umieszczano raczej w wiejskich społecznościach, gdzie zachowało się więcej domów, a gęstość zaludnienia była mniejsza. Zwiększenie gęstości zaludnienia miało istotny wpływ na wzrost produktywności. Z szacunków autora wnika, że w wyniku przesiedleń PKB RFN po 25 latach był mniej więcej o 12 proc. wyższy.
Aleksander Piński
Dziennikarz ekonomiczny, autor recenzji książek i przeglądów najnowszych badań ekonomicznych
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Rządził rosyjskim imperium, uciekł za granicę walczyć za Ukrainę