"Zawieszony posiłek". Tak można pomóc uchodźcom

Restauracje i bary wyspecjalizowane w posiłkach z Chin, Meksyku, wegetariańskich czy w serwowaniu hamburgerów; a także kawiarnie w wielu miastach Polski zapraszają do wykupowania “zawieszonych dań". Wszystkie posiłki trafiają do uchodźców z Ukrainy. Jedne są rozdawane na dworcach, inne w hotelach, a jeszcze inne można zjeść na miejscu, w lokalu.

Pierwsze “zawieszone kawy" zaczęły wydawać włoskie bary podczas kryzysu finansowego, w 2008 roku. Ci, których było na to stać, zamawiali swoją “małą czarną", ale płacili za dwie, z myślą o kimś, kogo na to nie stać. Potem tak opłacane posiłki, dzięki oddolnym inicjatywom właścicieli barów i restauracji, trafiały do lekarzy wspierających chorych podczas pandemii i do tysięcy osób starszych, które wtedy nie mogły, albo obawiały się wyjść z domów. Teraz “zawieszone dania" są rozwożone między uchodźców z Ukrainy, do miejsc ich tymczasowego pobytu. 

Reklama

Grupa Polsat Plus i Fundacja Polsat razem dla dzieci z Ukrainy

W dwóch lokalach “Szwejka" w Lublinie na osoby uciekające przed wojną  czeka dzisiaj 15 “zawieszonych dań". Ale bez względu na ich liczbę, odkąd na Ukrainie wybuchła wojna, restauracja codziennie przygotowuje dla potrzebujących od 20 do 40 posiłków. Ma już swoich stałych odbiorców.

- Pomagamy trzem miejscom. Codziennie jeździmy do domków letniskowych nad Zalewem Zemborzyckim. W zależności od potrzeby dowozimy jedzenie do domu wynajętego przez naszego kolegę dla osób z Ukrainy. Wozimy też do zajazdu, który oddał uchodźcom swoje pokoje - wylicza Interii Aneta Szalast, menedżerka restauracji. 

Wszystko finansują sami. Sami też opłacają pracowników, którzy wykonują dodatkową pracę. - Od firmy, która chciała pomóc, dostaliśmy za darmo mięso i teraz je wykorzystujemy. Od siebie dajemy całą resztę - zapewnia menadżerka lubelskiej restauracji. I zapewnia, że przez cały czas są w kontakcie z osobami, które koordynują w Lublinie rozwożenie uchodźcom posiłków. 

W Lublinie 66 barów i restauracji

W mieście, przez które codziennie przejeżdżają tysiące uchodźców i wielu z nich zostaje na noc, pomysł “zawieszonego posiłku" poparło 66 barów i restauracji (i jedna restauracja w Chełmie). Wspólnie stworzyły inicjatywę “Gastro Lublin dla Ukrainy", w ramach której codziennie rozwożą gorące jedzenie uciekającym przed wojną. 

Zwykle, to co wszyscy rozwożą każdego dnia wystarcza, gorzej w weekendy, zwłaszcza w niedziele. Zdarza się, że dostarczamy, a już ktoś nas uprzedził. Wtedy jedziemy do innego miejsca - informuje w rozmowie z Interią Szalast. 

Każdy może opłacić zawieszone danie

Podobne inicjatywy istnieją w wielu miastach. Na przykład w Katowicach, w Przemyślu, w Warszawie. Ich sponsorem może być każdy z nas, bo za “zawieszone danie" można zapłacić na dystans. Lubelski “Szwejk", podobnie jak większość wspierających tą inicjatywę lokali, zamieścił numer konta na Facebooku.

Aneta Szalast, menadżer restauracji tłumaczy Interii, że wprowadzanie zmian na stronie internetowej byłoby zbyt długotrwałe. - Nie jesteśmy w stanie tego zrobić “na już". Trzeba robić zamówienie, ustalać szczegóły, czekać. Dlatego korzystamy z sieci społecznościowych - wyjaśnia Aneta Szalast. “Zawieszone restauracje" nie określają tez kwot, wystarczy wpłacić “co łaska". 

Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc

Ewa Wysocka  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: posiłek | restauracja | Pomoc Ukrainie | Ukraińcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »