Zbigniew Jagiełło. "Od skarbonki do chmury, czyli historia transformacji PKO Banku Polskiego"
W poniedziałek odbędzie się Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy PKO Banku Polskiego - wraz z jego zakończeniem, po blisko 12 latach, z bankiem pożegna się prezes Zbigniew Jagiełło. Poniżej publikujemy fragment książki "Od skarbonki do chmury, czyli historia transformacji PKO Banku Polskiego", autorstwa Zbigniewa Jagiełły i Pawła Kubisiaka, wydanej przez ICAN Institute.
Sukces SKO i Juniora oraz konsekwentny rozwój bankowości internetowej iPKO spowodowały, że rynek zaczął nas postrzegać jako bank o coraz wyższej dojrzałości technologicznej. Mam tu na myśli nie tylko klientów i konkurentów, ale też wielu potencjalnych partnerów i podwykonawców. Operatorzy kart czy firmy technologiczne zasypywali nas propozycjami przeprowadzania pilotaży nowych rozwiązań. Nie patrzyłem na to przychylnym okiem, gdyż były to propozycje typu "zróbcie coś z nami - przetestujcie, zapłaćcie, a jak się uda, to kupcie od nas licencję albo całe rozwiązanie".
Jednak bardzo często wśród tych propozycji pilotaży pojawiały się rozwiązania dotyczące płatności mobilnych. W latach 2011-2012 smartfony stawały się coraz popularniejsze i na rynek wchodziły pierwsze aparaty z ekranem 1080p. Było więc tylko kwestią czasu, kiedy do licznych funkcji tych urządzeń dojdą płatności i bankowość mobilna. Powodzenie projektu SKO i Juniora skłoniło mnie, by powierzyć projekt Michałowi Macierzyńskiemu, szefowi młodego Biura Innowacji. Michał zaczął rozmawiać z potencjalnymi partnerami. Tak to wspomina:
- Zacząłem zapraszać te firmy na zasadzie "pokażcie, co możecie zrobić". Rozmawialiśmy z firmami amerykańskimi, zachodnioeuropejskimi i polskimi. Niektóre z pomysłów były bardzo zaawansowane, a część była po prostu smartfonową wersją kart zbliżeniowych. Ciekawostką jest to, że zanim przyszedłem do banku, naśmiewano się z płatności mobilnych. Mało kto w nie wierzył, bo używane wtedy telefony się do tego nie nadawały. Wystarczyły dwa, trzy lata i perspektywa zmieniła się o 180 stopni.
Z czasem coraz więcej banków zaczęło poszukiwać sposobu na wdrożenie płatności mobilnych, które umożliwią dokonywanie różnego rodzaju opłat w sklepach czy opłacanie rachunków poza domem, bez kontaktu z komputerem czy laptopem. Mieliśmy wypracowaną wstępną koncepcję i stworzyliśmy międzydziałowy zespół. Do Michała dołączyli m.in. Wojciech Bolanowski, dyrektor Pionu Bankowości Elektronicznej, oraz Adam Marciniak, obecny wiceprezes nadzorujący Obszar Informatyki.
Prace nad pierwszą wersją aplikacji mobilnej IKO zaczęły się w lutym 2012 roku od analiz i doprecyzowania wymagań biznesowych. Rozesłano zapytanie ofertowe na dostarczenie systemu platformy płatności mobilnych i bankowości mobilnej do wybranych firm informatycznych. Po serii warsztatów z dostawcami ogłoszono przetarg, który wygrał system HP Enterprise Mobile Application Services zaoferowany przez firmę HP Polska i szwedzkiego poddostawcę Accumulate. Ale potrzebna była również rozbudowa zespołu wewnątrz banku. Wojtek i Michał, widząc, że płatności mobilne stają się coraz ważniejszym elementem czynności bankowych, zaproponowali, żeby wyodrębnić specjalny dział, który skoncentruje się na rozwiązaniach mobilnych.
Prace szły pełną parą, ale brakowało nazwy nowej platformy mobilnej. Jej geneza wywodzi się z rebrandingu PKO Banku Polskiego, który prowadził Tomek Marszałł. Jednym z odważniejszych projektów logotypu była kropka i kreska pod nią, która zastąpiła symboliczne litery PKO. Wówczas jednak uznaliśmy ten projekt za zbyt odważny i za daleko idący. Ale taki nowoczesny "japoński" styl idealnie pasował do mobilnej platformy. A przy tym wciąż potrzebowaliśmy osobnej marki dla aplikacji mobilnej. W jednej z rozmów z Michałem i Tomkiem padła nazwa IKO, która nawiązywała do iPKO, ale była krótka, nowoczesna i świetnie wpisywała się w strategię dalszej transformacji marki PKO. Od razu bardzo mi się spodobała, gdyż skojarzyła mi się nie tylko z PKO, ale też z OK. Natychmiast ją pokochałem i zacząłem używać w e-mailach OKI zamiast OK. Tym samym IKO oficjalnie stało się nazwą aplikacji mobilnej banku.
Wdrożenie trwało do połowy grudnia. Aktywacja platformy IKO nastąpiła 15 grudnia 2012 roku o godzinie 13.00. Pierwszą transakcją była dokonana osiem godzin później transakcja przelewu P2P (peer-to-peer) na numer telefonu opiewająca na 100 zł. Ale prawdziwy debiut nastąpił 16 grudnia o 15.28. Wówczas dokonano pierwszej płatności za gorącą kawę w kawiarni Coffeeheaven (obecnie Costa Coffee), zlokalizowanej na parterze budynku, w którym mamy siedzibę. Tego samego dnia wieczorem zrealizowano również pierwszą wypłatę w bankomacie. Produkcyjne uruchomienie systemu nastąpiło 7 marca 2013 roku. Wówczas Wojciech Bolanowski zaprezentował publicznie IKO. Przeprowadziliśmy wtedy transmisję wideo z płatności za kawę w kawiarni Coffeeheaven oraz chwili, w której Michał Macierzyński wypłaca 20 zł w naszym bankomacie przy ul. Puławskiej 15. Płatności mobilne PKO BP trafiły do szerokiego grona klientów.
System płatności mobilnych IKO już na starcie dawał użytkownikom smartfonów spory wachlarz możliwości. Po zainstalowaniu na telefonie komórkowym aplikacji integrującej usługi bankowości mobilnej i płatności mobilnych stało się możliwe płacenie online oraz za transakcje dokonywane w punktach handlowo-usługowych z wykorzystaniem telefonu komórkowego bez karty płatniczej, przelewanie pieniędzy znajomym bez konieczności pamiętania numeru ich rachunku bankowego, a także pobieranie gotówki z bankomatów i sprawdzanie stanu konta. Od pierwszego dnia usługa była dostępna w 2900 bankomatach PKO Banku Polskiego i w ponad 20 tys. terminali płatniczych obsługiwanych przez należącą do banku firmę eService, którą wcześniej zaprosiliśmy do współpracy.
Co istotne, IKO było pionierskim projektem opracowanym bez udziału operatorów telekomunikacyjnych, którzy wówczas próbowali wchodzić na rynek bankowy, nawiązując różnego rodzaju alianse z naszymi rywalami. Realizując ten projekt, uruchomiliśmy nie tylko nowy sposób przeprowadzania transakcji bankowych, ale staliśmy się animatorem rynku płatności mobilnych i kształtowaliśmy wizerunek banku jako innowatora wykorzystującego najnowsze technologie do lepszego zaspokajania finansowych potrzeb klientów. Zyskaliśmy też nowe źródło przychodów prowizyjnych w rozwojowym kanale płatności mobilnych i m-commerce.
Ciekawostką przy starcie IKO była unikatowa współpraca z McDonald's, który promował płatności przez IKO w połączeniu ze specjalną ofertą. Do promocji IKO udało się pozyskać również takich partnerów, jak: Shell, Smyk, Empik, kina i teatry. W zaledwie pół roku od startu mieliśmy 60 tys. aktywnych aplikacji, 71 tys. terminali POS, a wartość transakcji przekroczyła 50 mln zł. Dziś nie trzeba nikomu tłumaczyć, czym jest IKO. Ale już wtedy miałem nadzieję, że IKO może być zaczątkiem czegoś większego. Podobnie zresztą myślał Piotr Alicki. Podczas startu naszej platformy mobilnej podkreślał:
Połączenie bankowości mobilnej i płatności mobilnych w jednej aplikacji to prawdziwy przełom. Projekty tego typu pojawiają się stopniowo na naszym rynku, ale to PKO Bank Polski wypracował tak kompleksowe rozwiązanie, że znacznie wyprzedza ono dostępne i planowane produkty. System jest technologicznie gotowy do przyłączania kolejnych uczestników rynku, w tym sieci bankomatowych, akceptantów i banków. Dzięki temu możliwe jest stworzenie krajowej platformy płatności mobilnych o wysokim potencjale popularyzacji. Polska dołącza tym samym do krajów, w których płatności mobilne mają szansę stać się masowo stosowanym sposobem dokonywania transakcji.
Mówiąc o gotowości do przyłączania kolejnych uczestników rynku, miał oczywiście na myśli powstanie otwartego i rozwojowego standardu płatności mobilnych. Z czasem przyjął on nazwę BLIK.
Po nagłośnionym i mocno reklamowanym starcie IKO nastała cisza. Niestety, zarówno liczba klientów, jak i wartość transakcji były ciągle niezadowalające. Postanowiłem, że odpowiedzialność za IKO przejmie Michał Macierzyński wraz ze swoim najbliższym współpracownikiem Łukaszem Kucem. Oni co prawda chcieli się zająć następnym po Juniorze serwisem dla dzieciaków, tym razem w wieku 13-17 lat, ale ja uznałem, że IKO to dla nas kluczowy projekt, a płatności mobilne to przyszłość bankowości.
Pojawiły się więc kolejne klony IKO, z systemu płatności mobilnych powstała cała aplikacja mobilna, obrastająca w coraz to nowe funkcje. System był otwarty i stale dawał klientom nowe możliwości, m.in.: wypłaty z bankomatów Euronet, udostępnienie aplikacji IKO klientom Inteligo, odbiór przekazów WesternUnion i płatności kartami Visa oraz MasterCard.
I właśnie te kolejne, konsekwentnie realizowane aktualizacje aplikacji, w których dodawaliśmy nowe funkcje, okazały się receptą na wygenerowanie wzrostów aktywacji i utrzymanie coraz wyższego poziomu użytkowania IKO. Zakres funkcji dostosowywaliśmy do oczekiwań klientów. Uważnie śledziliśmy ich opinie i komentarze w sklepach z aplikacjami i wyciągaliśmy z nich wnioski przy tworzeniu kolejnych aktualizacji. Dodatkowo wspieraliśmy IKO akcją promocyjną oraz polecaliśmy ją klientom w oddziałach banku. W rozwoju IKO pomogło też gruntowne przebudowanie wersji mobilnej iPKO, pozwalające na zapewnienie użytkownikom spójnych doświadczeń z IKO.
Przez pierwsze dwa lata pozyskaliśmy zaledwie 350 tys. użytkowników, aż wreszcie w listopadzie 2015 roku nastąpił przełom. Wprowadzona wówczas aktualizacja przyniosła trzy razy wyższą liczbę aktywacji niż poprzednie zmiany. Nagle, z 500 klientów dziennie, po wdrożeniu nowego IKO ich liczba wzrosła do 1500, a w szczycie osiągnęła nawet 10 tys. dziennie. Na pierwszy milion aktywnych aplikacji IKO pracowaliśmy trzy lata i dziewięć miesięcy, ale potem sam byłem zaskoczony tempem wzrostu. Już pół roku później było 1,5 mln aktywnych aplikacji IKO, kolejne pół roku przyniosło 2 mln, a na siódme urodziny liczba aplikacji sięgnęła 4,5 mln. Do sukcesu przyczyniło się też zaangażowanie sieci naszych oddziałów, w których doradcy zachęcają klientów do korzystania z naszej aplikacji mobilnej. W ciągu 7 lat użytkownicy wykonali za pomocą IKO 350 mln transakcji na łączną kwotę ponad 102 mld zł. Aplikacja jest używana najczęściej do dokonywania przelewów, płatności w Internecie oraz płatności zbliżeniowych. Klienci PKO Banku Polskiego i Inteligo, korzystający z IKO, płacą w sieci co pół sekundy, w każdej minucie zlecają 170 przelewów, w każdej godzinie logują się do aplikacji 113 tys. razy, a w ciągu doby bank notuje nawet 9,4 mln tapnięć.
Tym, z czego jesteśmy szczególnie dumni, są oceny, jakie wystawiają nam użytkownicy IKO w sklepach z aplikacjami. Tego typu oceny są całkowicie dobrowolne i obiektywne, dlatego są dla nas ważną miarą sukcesu. Na przełomie 2017 i 2018 roku wśród użytkowników systemu operacyjnego iOS IKO oceniane było na 4,8 pkt w 5-stopniowej skali, a wśród użytkowników Androida na 4,7 pkt. Kiedy w lutym 2018 roku brytyjski magazyn "Retail Banker International" opublikował wyniki rankingu bankowych aplikacji mobilnych, bazującego właśnie na ocenach użytkowników wystawionych w sklepach z aplikacjami, mieliśmy kolejny powód do radości. Okazało się, że oceny, jakie użytkownicy wystawili IKO, są najwyższe spośród wszystkich bankowych aplikacji mobilnych na świecie. Niższe oceny dostały aplikacje m.in. Bank of America, UBS, Lloyds czy JP Morgan, czyli banków nieporównywalnie większych od nas i dysponujących nieporównywalnie większymi budżetami na rozwój technologii. Mimo to to aplikacja PKO Banku Polskiego została uznana za najlepszą na świecie. Ten sukces udało nam się powtórzyć również w kolejnej edycji rankingu.
Rozwój IKO można przyrównać do postępów osoby ćwiczącej na siłowni. Najpierw długo pracuje się na masę, a efekty przychodzą powoli. A potem, gdy już jest masa, zaczyna się ćwiczenia na rzeźbę. Konsekwentna praca połączona z dietą pozwoli długo utrzymać dobrą figurę. Tak samo postępujemy z IKO. Jak już wypracowaliśmy masę, to teraz utrzymujemy wyniki, dbając o coraz lepsze doświadczenia klientów i dostarczając im nowe możliwości.
Gwałtowny rozwój IKO i ogromna otwartość naszych klientów na rozwiązania bankowości mobilnej stały się dla mnie papierkiem lakmusowym i potwierdzeniem kierunku, który wytyczyłem dla banku. Ale też skłoniły do refleksji, że tradycyjne banki będą musiały przekształcać się w instytucje technologiczne. W kolejnych latach chciałem, żeby to PKO Bank Polski jako lider technologiczny polskiego sektora bankowego nadawał ton tym zmianom.
Gdy rozpoczynaliśmy prace nad IKO, nie byliśmy jedynymi, którzy dostrzegli potencjał tkwiący w bankowaniu za pomocą telefonów komórkowych. Nasi główni konkurenci również nie próżnowali, a Alior Bank, Bank Millennium, Bank Zachodni WBK, Citi Handlowy, Bank Pekao i mBank wypuściły na rynek swoje aplikacje nawet przed debiutem IKO. Banki podążały za rozwojem smartfonów, więc aplikacje bankowe koncentrowały się na systemach Android oraz iOS i w miarę postępu technologicznego wchodziły w coraz to nowsze rozwiązania, takie jak choćby obsługa widgetów.
Pod koniec 2012 roku z bankowości mobilnej korzystało około 1,2 mln klientów. W tym okresie do wyścigu o klienta mobilnego włączyli się również operatorzy komórkowi. Orange i T-Mobile udostępniły swoim klientom zbliżeniowe płatności mobilne wykorzystujące karty SIM. Usługę Orange Cash oparto na karcie przedpłaconej mBanku, natomiast T-Mobile wprowadził usługę MyWallet, bazującą na aplikacji mobilnej współpracującej z kartami kilku banków. My świadomie postanowiliśmy rozwijać IKO bez udziału telekomów, gdyż już wówczas przeczuwałem, że bankowość podąża w kierunku biznesu platformowego i operatorzy staną się naszymi naturalnymi konkurentami.
Gdy w marcu 2013 roku uruchomiliśmy oficjalnie system płatności mobilnych IKO, od razu pokazaliśmy, że nasze rozwiązanie jest najlepsze na rynku. Nasza aplikacja pozwalała klientom przesyłać sobie czeki i pieniądze na numer telefonu. Dzięki współpracy z eService możliwe stało się dokonywanie płatności nie tylko w Internecie, ale i w sklepach stacjonarnych oraz wypłacanie gotówki z bankomatu bez karty. Dodatkowo otworzyliśmy nasz system nie tylko na nowoczesne smartfony z systemami Android i iOS, ale także na starsze modele telefonów. Mogłem się jednak spodziewać, że utrzymanie palmy pierwszeństwa będzie wymagało nieustannego wyścigu, gdyż nasi rywale na pewno się nie poddadzą i będą wprowadzać kolejne wersje swoich rozwiązań, aby nas dogonić i wyprzedzić.
Obserwując rynek płatności mobilnych i zachowania naszych konkurentów, pomyślałem sobie, że sytuacja, w której każdy bank będzie miał osobny system płatności, doprowadzi do tego, że w każdym sklepie będzie co najmniej po kilka terminali płatniczych. A przecież do tego wyścigu mogli jeszcze dołączyć emitenci kart płatniczych, kolejni operatorzy telekomunikacyjni i wreszcie dostawcy terminali, tacy jak eService czy First Data. To nie miało sensu. I po dyskusji wewnątrz banku postanowiłem zaproponować naszym konkurentom stworzenie wspólnego standardu płatności mobilnych dla sektora bankowego.
Pojawiły się wówczas pytania: "A co z naszą innowacyjną aplikacją?", "Czy sprzedamy nasz system, a jeśli tak, to za ile?", "Czy nie lepiej rozwijać samodzielnie nasze IKO, aby utrzymać przewagę technologiczną nad innymi?". W wyniku dyskusji coraz więcej osób skłaniało się ku temu, żeby postawić na szalę to, co do tej pory zrobiliśmy, i zaproponować, aby system IKO - w mojej ocenie najlepszy na rynku - stał się wspólnym dla wszystkich systemem płatności mobilnych. W tym przekonaniu utwierdzili mnie Piotr Alicki i Adam Marciniak, którzy w kwestiach technologicznych są dla mnie prawdziwymi autorytetami. Oni sami byli mocno zaangażowani w tworzenie aplikacji IKO i to właśnie Piotr niejednokrotnie zwracał uwagę, że na tym nie może się skończyć, że nasza platforma powinna stać się fundamentem czegoś większego niż tylko system płatności jednego banku. Zacząłem więc umawiać się na spotkania z prezesami innych banków, aby zaproponować nasz system jako wspólny standard płatności. Szybko przekonałem do naszego pomysłu ówczesnego prezesa Banku Zachodniego WBK Mateusza Morawieckiego, prezes ING Banku Śląskiego Małgorzatę Kołakowską, prezesa Alior Banku Wojciecha Sobieraja, prezesa mBanku Cezarego Stypułkowskiego i ówczesnego prezesa banku Millennium Bogusława Kotta. Była to pierwsza grupa banków, która stała się zalążkiem konsorcjum współtworzącego ujednolicony system płatności mobilnych. Do tego grona założycieli staraliśmy się, już z pozostałym prezesami, doprosić innych. Niestety, nie wszyscy podzielali mój entuzjazm w tej słusznej sprawie. Wśród osób, które stanowczo odrzuciły moją propozycję, był m.in. ówczesny prezes Banku Pekao Luigi Lovaglio. Jego negatywnego stanowiska nie udało się zmienić też innym uczestnikom konsorcjum, którzy wspierali mnie swoim autorytetem.
Jak wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach, więc przed podpisaniem ostatecznego porozumienia zatrudniliśmy firmę doradczo-audytorską, by podsumowała wszystkie aspekty projektu i wyceniła jego wartość. Najdłużej trwały dyskusje, czy wliczać wartość wytworzenia oprogramowania. W końcu wycena zatrzymała się w okolicach 30 mln zł.
Na ostatniej prostej pojawiła się kwestia, jak nazwać nasz standard płatności mobilnych. Oczywiście od razu zaproponowałem, żeby użyć słowa IKO, ponieważ już funkcjonowało w mediach. Jednak prezesi innych banków obawiali się zawłaszczenia przez nas przestrzeni marketingowej. I wówczas pojawiło się słowo BLIK. Pod koniec rozmów padło pytanie, jak się podzielić udziałami w nowej spółce, która będzie właścicielem standardu płatności. Na stole znalazły się dwie odpowiedzi przygotowane przez wspólny zespół. Pierwszy wariant przewidywał, że dzielimy udziały w spółce po równo, a drugi - że szukamy modelu, który byłby pochodną udziału w rynku bankowości detalicznej lub w bankowości internetowej, gdyż bankowości mobilnej z prawdziwego zdarzenia jeszcze nie było. Spór przeciągał się, więc po żołniersku zaproponowałem, żeby zamiast dalszych dywagacji po prostu rzucić monetą. Niech los zadecyduje, jak się podzielimy. Ówczesna wartość udziałów wynosiła zero, bo rynek płatności mobilnych w Polsce jeszcze nie istniał. Idea podjęcia decyzji przez rzut monetą została zaakceptowana przez wszystkich prezesów. Nie miałem, niestety, monety, uratował mnie Bogusław Kott, który pożyczył mi pięciozłotówkę. Rzuciłem monetą i okazało się, że wybieramy rozwiązanie po równo. Monety Bogusławowi nie oddałem, ale ją zachowałem i 29 lutego 2020 roku symbolicznie przekazałem na ręce zarządu Polskiego Standardu Płatności.
W połowie 2013 roku ogłosiliśmy rozpoczęcie prac nad wspólnym systemem płatności mobilnych oraz nad powołaniem spółki Polski Standard Płatności. Sześć banków, które wzięły udział we wdrożeniu, obsługiwało wówczas ponad 16 mln klientów i łącznie miało 70-procentowy udział w grupie młodych klientów. W tym samym roku do projektu dołączyła Krajowa Izba Rozliczeniowa. W czasie, gdy toczyły się prace wdrożeniowe, rynek płatności mobilnych powoli nabierał rozpędu. Rok później z bankowości mobilnej korzystało już ponad 3 mln osób, a my pod względem liczby użytkowników mobilnych byliśmy na trzecim stopniu podium, za mBankiem i Bankiem Pekao. Do wyścigu dołączyły również firmy płatnicze Visa i MasterCard, tworząc nowy standard zbliżeniowych płatności mobilnych, który nazwano HCE (Host Card Emulation). Istotą tego rozwiązania było przeniesienie bezpiecznego elementu z karty SIM do tzw. chmury, dzięki czemu użytkownik nie musiał podpisywać specjalnej umowy z operatorem telekomunikacyjnym.
I wreszcie nadszedł 9 lutego 2015 roku - tego dnia wystartował system BLIK. W tamtym okresie liczba aktywnych użytkowników bankowości mobilnej ogółem przekroczyła 4 mln osób. Liderem był nadal mBank, ale my weszliśmy na drugi stopień podium. Powolny rozwój IKO w pierwszych dwóch latach nabrał w 2015 roku gwałtownego przyspieszenia, a nasze konsekwentne działania zmierzające do pobudzenia IKO zaczęły procentować, dzięki czemu szybko staliśmy się absolutnym liderem rynku bankowości mobilnej. W tym czasie ostro przyspieszył też cały rynek płatności mobilnych. Był niczym lokomotywa - rozpędzał się powoli, ale jak już nabrał prędkości, nic nie było w stanie go zatrzymać.
Na tej fali BLIK szybko nabierał rozpędu, wspomaganego, tak jak w przypadku IKO, konsekwentną rozbudową o nowe funkcje i coraz lepszą jakością obsługi. Jedną z interesujących innowacji było wprowadzenie jeszcze w tym samym roku możliwości wykonywania przelewów bezpośrednio na telefon, bez konieczności podawania numeru rachunku odbiorcy. Do projektu dołączały kolejne banki, właściciele sklepów stacjonarnych i internetowych, w tym Allegro, a z czasem sieci sklepów, w tym m.in. Biedronka, oraz sieci bankomatów. Na koniec 2017 roku BLIK odnotował 6 mln użytkowników, a rok później do naszej grupy dołączył też Bank Pekao. W tym samym roku ruszyła nowa, dynamiczna kampania multimedialna "BLIK, przelew na telefon w mig". Bohaterem kampanii był rekordzista w liczbie wypowiadanych słów - uchodzący za jednego z najszybszych raperów na świecie - MC Silk, który podkreślał szybkość przelewów na telefon BLIKIEM oraz zalety korzystania z nich w różnych sytuacjach.
Na koniec 2019 roku z BLIKA korzystało już prawie 9 mln użytkowników. W ciągu pięciu lat użytkownicy zrealizowali za jego pomocą łącznie 353 mln transakcji o wartości 47 mld zł. BLIK okazał się liderem w Internecie, gdzie w 2019 roku wyprzedził płatności kartami. W 2020 roku zdobył ponad 40 proc. rynku e-commerce. Rok 2020 może stać się okresem dużego przełomu. Udziałowcem Polskiego Standardu Płatności, operatora BLIKA, został operator kart płatniczych Mastercard. Efektem będzie umożliwienie użytkownikom BLIKA zbliżeniowych płatności z wykorzystaniem smartfona również za granicą, we wszystkich terminalach POS, w których akceptowane są płatności zbliżeniowe Mastercard. Płatność BLIKIEM pojawiła się też na platformie AliExpress. To mogą być pierwsze kroki na drodze do globalnej ekspansji naszego systemu.
BLIK jest rozwiązaniem, które dobrze oddaje czołową rolę PKO Banku Polskiego nie tylko w obszarze technologicznym, ale też w charakterze kreatora rynku. Standard płatności mobilnych powstał na bazie naszej platformy IKO, która kilkakrotnie dała nam powód do świętowania małych zwycięstw. Gdy uruchamialiśmy kolejne wersje IKO, organizowaliśmy imprezy, w których uczestniczyło około 150 osób z całego banku. Na stronach tej książki wymieniam tylko nieliczne z nich, ale zawsze pamiętam, że za naszymi sukcesami stoi cała grupa zaangażowanych i kompetentnych ludzi, których mam zaszczyt zaliczać do Drużyny Jagiełły. Doskonale wiem, że bez tych 150 osób, które stały za IKO i przepchnęły ten system przez organizację, a potem zabiegały o atencję klientów, sam niewiele bym osiągnął. Gdy pomyślę o tym, jak ważną cegiełkę do tych przełomowych projektów dołożył każdy z pracowników PKO Banku Polskiego, przypomina mi się stara historia o trzech kamieniarzach pracujących przy wielkim projekcie.
W XIV wieku w Europie Środkowej wznoszono mury wspaniałej katedry. Mnich nadzorujący roboty, obserwując pracujących robotników, zauważył, ze prezentują oni bardzo zróżnicowane podejście do pracy. Podszedł do człowieka pracującego młotem i dłutem.
Co robisz? - zapytał go.
- Ciosam kamienie, mnichu. Haruję tu cały dzień. - Po czym, przeklinając, kontynuował pracę.
Drugiego robotnika mnich zapytał o to samo.
- Pracuję, żeby móc zapłacić za dom i nakarmić dzieci - odpowiedział kamieniarz.
Podszedł do trzeciego robotnika i zapytał go o to samo. Mężczyzna, podniósł głowę i mnich ujrzał twarz o radosnym i dumnym spojrzeniu.
- Czy nie widzisz? - powiedział, wskazując na wznoszony budynek. - Buduję katedrę!
I właśnie postawa, jaką prezentuje trzeci z kamieniarzy, doskonale oddaje podejście ludzi do pracy w PKO Banku Polskim. Tworząc IKO czy potem BLIKA, każdy ciosał swój kamień, mając świadomość, że wznosi katedrę.
Dziękujemy autorom i wydawnictwu za udostępnienie fragmentów książki.
***