Zielona energia: Konieczność, a nie kwestia wyboru
Polska energetyka od początku związana była z węglem ze względu na znaczące krajowe zasoby tego surowca. Ta silna zależność sprawia, że transformacja rodzimego sektora energetycznego będzie trudniejsza i bardziej kosztowna. Od zmian nie ma jednak odwrotu, kształt europejskiej polityki klimatycznej jest przesądzony.
Według unijnego badania opublikowanego we wrześniu 2017 roku, aż 92 proc. obywateli UE uważa zmianę klimatu za poważny problem. Ekologia weszła na dobre do debaty publicznej i programów politycznych. Temat podjęła młodzież, która niejednokrotnie dawała wyraz swoim poglądom, organizując młodzieżowy strajk klimatyczny, podczas którego przewijało się hasło: "Nie zabierajcie nam przyszłości".
Węgiel traci pozycję od długiego czasu. Zużycie węgla kamiennego w UE stale spadało począwszy od lat 90. Wówczas wynosiło ok. 500 mln ton, tymczasem w 2018 r. było to już tylko 226 mln ton. Obserwowany jest jednocześnie spadek jego produkcji w UE. W 2018 r. wydobyto 74 mln ton, podczas gdy w 1990 r. produkcja wynosiła 368 mln ton.
O ile w 1990 r. węgiel kamienny produkowało 14 państw członkowskich UE, o tyle w 2018 r. zostało już tylko pięciu producentów - Polska, Czechy, Niemcy, Wielka Brytania i Hiszpania. Przy czym w 2018 r. Polska wyprodukowała 63,4 mln ton węgla kamiennego, co stanowi 86 proc. całkowitej produkcji unijnej. W 2017 roku Polska i Niemcy odpowiadały łącznie za ponad połowę całkowitego zużycia węgla kamiennego.
Zużycie węgla brunatnego w UE w 2018 r., było wyższe niż kamiennego, wyniosło 370 mln ton. Ale i tu widoczny jest spadek, przy czym był on najsilniejszy w latach dziewięćdziesiątych. Trend produkcji węgla brunatnego jest bardzo podobny do trendu zużycia. Węgiel brunatny produkowany jest głównie w krajach konsumpcji, w tym przypadku import i eksport są znikome. W zużyciu węgla brunatnego przodowały Niemcy (44 proc. zużycia unijnego w 2017 r.). Na dalszych pozycjach znalazły się: Polska (16 proc.), Czechy i Grecja (po 10 proc.), Bułgaria (9 proc.) i Rumunia (7 proc.).
Tempo odchodzenia od węgla będzie musiało przyspieszyć ze względu na politykę klimatyczną Unii Europejskiej. Jak podaje w swojej analizie Fundacja Instrat, kraje UE muszą odejść od spalania węgla najpóźniej do 2030 roku. Jest to konieczne ze względu na realizację międzynarodowych porozumień, zwłaszcza Porozumienia Paryskiego zakładającego, że kraje będące jego sygnatariuszami zobowiążą się do redukcji emisji gazów cieplarnianych, tak, by wstrzymać wzrost średniej globalnej temperatury na poziomie nie przekraczającym 2 stopni Celsjusza, z dążeniem do 1,5 stopni Celsjusza.
- Data odejścia od węgla nie jest przypadkowa. Wynika bezpośrednio ze scenariuszy ograniczających ocieplenie globu do poziomu 1,5°C, które znalazły się w raporcie Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu. Scenariusze te zakładają praktycznie całkowite zakończenie produkcji energii elektrycznej z węgla w krajach OECD i Unii Europejskiej do roku 2025, a w grupie scenariuszy 1,5°C z małym przekroczeniem - do roku 2030 - informuje Paweł Czyżak z Fundacji Instrat.
Polska ma w tym obszarze sporo do zrobienia, bo węgiel pokrywa dziś ok. 75 proc. zapotrzebowania polskiej elektroenergetyki. Tymczasem prognozowany udział węgla w miksie energetycznym Polski w 2030 roku, według Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu, to 56 proc.
Jak podkreśla Polski Instytut Ekonomiczny w raporcie poświęconym przyszłemu miksowi energetycznemu Polski, wraz z wyczerpującymi się zasobami łatwo dostępnego surowca krajowe górnictwo dostarcza na rynek węgiel o gorszych parametrach: wyższym udziale siarki, popiołu, chloro- i fluorowodoru oraz metali ciężkich, w szczególności rtęci. Przekłada się to na wyższą emisyjność paliwa, co ogranicza możliwość jego zbytu w energetyce zawodowej i ciepłownictwie, odpowiedzialnym za ok. połowę rocznego zużycia węgla kamiennego.
Problemem jest też sytuacja hydrologiczna w kraju i dostępność wody do chłodzenia bloków węglowych. Polskie zasoby wodne są znacznie ograniczone i należą do najmniejszych w Europie. Jak podaje PIE, w latach 2013-2017 odnawialne zasoby wodne przypadające na mieszkańca Polski wyniosły 1585 m3 rocznie, niemal pięciokrotnie mniej niż średnia w krajach Unii Europejskiej. Mniejsze zasoby posiadały jedynie Czechy, Dania i Malta.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Węgiel staje się nieekonomiczny, bo koszty produkcji są stosunkowo wysokie. Dodatkowym obciążeniem są koszty uprawnień do emisji CO2. Co prawda w czasie pandemii koronawirusa ceny uprawnień spadły, ale eksperci podkreślają, że to chwilowe załamanie. Handel emisjami jest dotkliwy nie tylko dla energetyki i ciepłownictwa. Obejmuje też inne branże, w tym hutnictwo, produkcję cementu, szkła.
Dodatkowo czynnikiem przemawiającym za przestawieniem się na czyste źródła energii jest dostępność finansowania. Instytucje finansowe deklarują, że nie chcą finansować brudnej energii, chętnie natomiast wykładają pieniądze na "zielone" projekty. Ten trend od lat widoczny jest w największych zagraniczne bankach. Dotarł on również do Polski.
Węgiel będzie coraz częściej zastępowany gazem, który jest paliwem dużo czystszym i mniej emisyjnym. Nowe bloki, które są budowane w kraju, oparte są właśnie o błękitne paliwo. Symboliczna była ostatnia decyzja Orlenu dotycząca projektu Ostrołęka C.
Blok w Ostrołęce miał być ostatnim budowanym na węgiel. Inwestycję realizowały Energa i Enea, które miały po 50 proc. udziału w projekcie. Prace budowlane ruszyły jesienią 2018 roku. Jednak PKN Orlen, który 30 kwietnia sfinalizował przejęcie Energi, zapowiedział w ostatnich dniach, że stawia na rozwój aktywów energetycznych w kierunku źródeł nisko i zeroemisyjnych i zaangażuje się w budowę elektrowni Ostrołęka pod warunkiem, że będzie ona oparta na technologii gazowej. Firmy realizujące inwestycję od razu zdecydowały się na odpisy księgowe dotychczas poniesionych wydatków (ok. 1 mld zł).
W coraz większym stopniu będą się rozwijać również odnawialne źródła energii, głównie wiatrowe i słoneczne, ale rosnąć będzie też rola biogazowni. Tym bardziej, że rozwój technologii sprawia, że OZE są one coraz bardziej dostępne, również cenowo. International Renewable Energy Agency szacuje, że koszty wytworzenia energii elektrycznej ze słońca w latach 2010-2018 spadły aż o 77 proc. W przypadku energii wiatrowej na morzu spadek wyniósł 20 proc., a na lądzie 34 proc. O 17 proc. spadły natomiast koszty wytwarzania energii z biomasy.
Monika Borkowska