"Złota" jesień dla kierowców. Ceny paliw idą w dół

W ciągu najbliższych dwóch tygodni możemy spodziewać się spadku cen paliw na stacjach benzynowych. To wyczekiwana obniżka, bo ceny w polskich rafineriach poszły w dół już na początku miesiąca - wskazują analitycy rynku. - Spadki cen paliw na rynku hurtowym nigdy nie docierają na stacje benzynowe w tym samym momencie. Już w ubiegłym tygodniu ceny spadały na części stacji, zwłaszcza na tych należących do krajowych i zagranicznych koncernów paliwowych, bo tam wcześniejsze podwyżki na rynku hurtowym zostały szybciej przełożone na cenniki. Na stacjach niezależnych nie odnotowano wówczas takich wzrostów - wyjaśnia jeden z analityków rynku paliw.

W ostatnich dniach obserwowaliśmy delikatne korekty cen w dół, średnio o 1-2 gr na litrze. W kolejnych możliwy jest spadek średnio o ponad 5 groszy.  W środę 9 września za litr benzyny 98-oktanowej trzeba było zapłacić średnio 4,79 zł, a 95-oktanowej 4,48 zł. Litr oleju napędowego kosztował 4,39 zł.

Przy spadku cen paliw o średnio 5 gr kierowcy zatankują więcej za mniej. Zyskają również klienci, którzy zdecydują się na skorzystanie z promocji dostępnej na platformie sprzedaży samochodów Automarket, uruchomionej tego lata przez Grupę PKO Bank Polski (https://automarket.pl/samochody).

Pierwszych stu klientów, którzy wybiorą samochody w leasingu lub wynajmie długoterminowym, otrzyma 1 tys. złotych na karcie paliwowej do wykorzystania na stacjach sieci PKN Orlen i Bliska w całej Polsce. Promocja trwa od 3 sierpnia do wyczerpania zapasów i obejmuje wszystkie auta dostępne na stronie. Do wyboru są samochody nowe i używane. Te ostatnie mają maksymalnie 7 lat, a ich przebieg nie przekracza 200 tys. km.

Przy cenie litra benzyny 95-oktanowej na prognozowanym, średnim poziomie 4,43 zł, z kartą paliwową (https://automarket.pl/blog/karty-paliwowe) będzie można wlać do baku prawie 226 litrów. W przypadku oleju napędowego, po przewidywanym spadku ceny do ok. 4,34 zł za litr, kierowcy za tysiąc złotych zatankują 230 litrów.

Jak wskazują analitycy rynku paliw, w najbliższych tygodniach kierowcy mogą być spokojni. - Marże detaliczne zostały odbudowane po okresie, kiedy były dosyć niskie. W tym momencie marża jest na tyle zadowalająca i bezpieczna dla kierowców, że nawet gdyby na rynku ropy wystąpiły jakieś negatywne zjawiska i doszłoby do wzrostu cen surowców, to raczej nie będziemy obserwować podwyżek na stacjach benzynowych - ocenia jeden z analityków. Jak dodaje, nie ma większego ryzyka, że ceny będą rosły. Jest za to szansa, że będą nadal spadać, a benzyna może tanieć nieco bardziej niż olej napędowy.

Skąd możliwe rozbieżności w tempie spadku cen paliwa dla diesla i silnika benzynowego? Jak tłumaczy pytany ekspert, część gałęzi gospodarki bardzo ucierpiała w związku z pandemią koronawirusa i nie jest w stanie odrodzić się na tyle, żeby generować większy popyt na paliwa. Zwłaszcza na olej napędowy, bo to paliwo gospodarki i transportu. Benzyna to przede wszystkim konsumpcja indywidualna.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

- Ostatnio popyt na benzynę wzrósł, a wpływ na to miało kilka czynników: podróżowaliśmy, jechaliśmy na wakacje, wróciliśmy do pracy w trybie stacjonarnym. Jeżeli chodzi o olej napędowy, to duże znacznie będzie miało tutaj PKB. Jeżeli PKB nie będzie rosnąć, to nie będzie rosnąć popyt na olej napędowy. Biorąc pod uwagę poziom podaży i surowca paliw gotowych, popyt będzie niższy niż podaż na rynku światowym - podsumowuje analityk.

gs

Tekst powstał we współpracy z PKO Leasing