Zmiany w RPP. Dwóch kandydatów z poparciem senatorów

Ludwik Kotecki i Przemysław Litwiniuk uzyskali pozytywną rekomendację na członków Rady Polityki Pieniężnej senackiej Komisji Budżetu i Finansów Publicznych. Zasadnicze głosowanie w Senacie zaplanowano na przyszły tydzień.

Styczniowe posiedzenie RPP jest ostatnim, na którym rada spotka się w dotychczasowym składzie: 25 stycznia kończy się bowiem kadencja Eugeniusza Gatnara i Jerzego Kropiwnickiego. To właśnie ich w RPP nowej kadencji mieliby zastąpić Kotecki i Litwiniuk.

Uzyskali oni na razie pozytywną rekomendację Komisji Budżetu i Finansów Publicznych. Za kandydaturą Litwiniuka opowiedziało się 5 członków komisji (2 było przeciw i 2 się wstrzymało), za kandydaturą Koteckiego natomiast głosowało 7 członków (1 był przeciw i 1 się wstrzymał).

Reklama

Zasadnicze głosowanie odbędzie się na posiedzeniu plenarnym Senatu w przyszłym tygodniu (Senat zbiera się w dniach 11-13 stycznia).

Podczas posiedzenia komisji, kandydaci do RPP byli pytani m.in. o ich decyzję, jaką by podjęli dzisiaj, gdyby byli już członkami rady.

Przypominajmy, że właśnie trwa posiedzenie RPP i oczekiwana jest podwyżka głównej stopy proc. o kolejne 0,5 pkt proc.

Kotecki przypomniał, że kilka dni temu, prezes NBP ogłosił, że jego prognoza inflacji na 2022 r. jest obecnie dużo wyższa niż jeszcze kilka tygodni temu. - Co by sugerowało, że było to przygotowanie pod dzisiejsze posiedzenie RPP - zauważył.

Według ostatnich prognoz - inflacja zdaniem NBP średniorocznie w 2022 r. wyniesie 7,6 proc. - W sytuacji, kiedy prezes NBP mówi o 7-8 proc. inflacji średniorocznie, to on nas przegotowuje do może nawet wyższej decyzji o podwyżce stóp proc. niż 0,5 pkt proc. Nie byłbym zaskoczony gdyby stopy wzrosły trochę więcej - powiedział Kotecki.

Natomiast Litwiniuk powiedział, że "gdyby mi przyszło wybierać się dzisiaj na posiedzenie RPP, to raczej prezentowałbym intencje nieznacznego podnoszenia stóp proc., przy czym nie byłbym zamknięty na korzystanie z innych instrumentów, które mogłyby poprawiać sytuację kursową, co finalnie mogłoby wpłynąć na obniżenie inflacji".

- Inflacja - i RPP nie może tego pomijać - najbardziej godzi w ludzi biednych. W związku z tym i reakcje NBP powinny brać pod uwagę sytuację rodzin, które realizują swoje zobowiązania kredytowe, i drobnych przedsiębiorców, którzy prowadzą inwestycje. Miałbym przygotowaną całą gamę propozycji do omówienia - dodał. Podkreślił także, że być może trzeba by skorzystać z innych instrumentów, którymi dysponuje NBP, w tym z operacji na otwartym rynku, stabilizujących kanał kursowy.

Inflacja nawet dwucyfrowa

Kotecki, zapytany o to, kiedy inflacja może wrócić do celu, powiedział: - To niestety potrwa. Nie da się z dnia na dzień obniżyć inflacji. Ona niestety wzrosła i wydaje się, że będzie rosła dalej i może być nawet dwucyfrowa. Z takiego poziomu nie da się obniżyć inflacji w ciągu miesiąca, dwóch, trzech. To raczej będzie trwało kilka kwartałów, czyli raczej 2023 r., niż już 2022 r.

Według Koteckiego nie ma dobrej odpowiedzi na pytanie, do jakiego poziomu mogą wzrosnąć stopy proc. w Polsce.

- To jest dynamiczna sytuacja i trzeba obserwować z jednej strony - co się dzieje z inflacją, a z drugiej - jakie będą jej prognozy - zaznaczył.

Według Koteckiego inflacja to problem numer jeden dla gospodarki Polski i powinien być "maksymalnie szybko" rozwiązany.

  - Wydaje mi się, że RPP, NBP mogły zacząć szybciej reagować na rosnące ceny, bo ta inflacja rosła już na wiosnę zeszłego roku. Tylko wtedy komunikacja NBP była moim zdaniem błędna. Uspokajano Polaków, że to jest tymczasowe, chwilowe i wróci do normalności bez potrzeby jakichkolwiek działań. Okazało ostatecznie, że te działania są potrzebne. One już zaczęły być podejmowane (...) Ale im później zaczyna się działać tym bardziej się trzeba napracować i koszty obniżania inflacji będą większe, niż gdyby działania były podejmowane w odpowiednim czasie - dodał. 

Odblokować kanał kursowy 

- Gdyby były możliwości wpływania chociażby na kurs walutowy inne niż istotne podnoszenie stóp procentowych, to korzystałbym z nich w pierwszej kolejności, z tego względu, że obniżenie ceny dolara, czy euro automatycznie powoduje potanienie surowców, które są istotne z punktu widzenia kreowania zjawiska inflacyjnego. Gdyby dzisiaj chcieć oceniać tę sytuację, bez dysponowania konkretnymi modelami makroekonomicznymi, to na pewno raczej należy prognozować politykę podnoszenia stóp procentowych, niż ich stabilizowania - powiedział Litwiniuk.

Jak zaznaczył, jeżeli Senat powołałby go do RPP, to jego zasadniczym zadaniem byłoby namawianie RPP do stosowania takich instrumentów, które "będą hamować wydatki konsumpcyjne, ale nie będą godzić w procesy inwestycyjne".

- Polska gospodarka wychodząca z pandemii ich potrzebuje (inwestycji - red). To jest zadanie bardzo trudne i wymaga współpracy między wszelkimi podmiotami, które prowadzą politykę makroekonomiczną - można je skonkretyzować do grupy podmiotów instytucji reprezentowanych w KSF. (...) Dzisiaj pełzająca inflacja, za chwilkę być może galopująca, przede wszystkim jeżeli chodzi o koszty związane z funkcjonowaniem gospodarstw domowych, ich ogrzewaniem, czy wyżywieniem. Widzimy też istotną rolę instrumentów Wspólnej Polityki Rolnej, instrumentów promujących odnawialne źródła energii. To są elementy, które pozwolą potanić surowce, czyli elementy poza inflacją bazową (...). Wiemy jak ceny gazu wpływają na ceny utrzymania mieszkania, czy na ceny nawozów sztucznych - powiedział Litwiniuk.

Symboliczne ruchy były potrzebne 

Kandydat do RPP ma zastrzeżenia co do dotychczasowej polityki komunikacyjnej NBP.

  - Ona przejawia się zarówno w przekazie kierowanym do środków masowego przekazu, jak i rynków, jak również w pewnych decyzjach, chociażby sygnalizacyjnych. Można było symbolicznie korygować stopy procentowe, aby Polacy trzymający oszczędności i niepokojący się o nie mogli żywić nadzieję, że będzie możliwość ich lokowania w stabilne instrumenty finansowe. Wobec tych zapowiedzi inwestowali w niezwykle drogie nieruchomości, co napędzało spiralę cenowo płacową - powiedział Litwiniuk.

- Rok 2021 r. mógł być przez RPP i prezesa NBP wykorzystany z większą troską o poziom stabilności cen. Wszyscy jesteśmy świadomi, że zarówno rekonstrukcja personalna RPP i kierownictwa NBP zblokowała pewne decyzje. Można powiedzieć - rozszczelniła niezależność tego gremium poprzez wpisywanie się w oczekiwania większości politycznej, która będzie decydować przede wszystkim o obsadzeniu urzędu prezesa NBP - dodał.

Bartosz Bednarz

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Rada Polityki Pieniężnej | zmiany w RPP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »