ZOZ - Zadłużone po uszy

Okazuje się, że nie tylko mniej lub bardziej przeciętni Polacy mają skłonności do wpadania w pętlę długów. Zdecydowanym - w kategorii "profesjonalnej" - liderem na tym polu są instytucje opieki zdrowotnej.

Operowanie długami szpitali rozwija się w nieźle prosperującą gałąź handlu. Trudno się temu dziwić, skoro zadłużenie służby zdrowia przekracza 8 mld zł. Państwo zaś nieustannie wspomaga nieekonomicznych zarządców i podległe im instytucje różnymi rozwiązaniami ekonomicznymi.

Było, jest i ... nie będzie?

Historia, jak wiadomo, lubi się powtarzać. 1 stycznia 1999 roku szpitale zostały oddłużone. Pod koniec 1999 roku rząd polski wykupił od 4333 wierzycieli długi na łączną kwotę 223,4 mln zł. Zadłużenie to powstało na skutek wyjątkowej niegospodarności dyrektorów szpitali, beztrosko przepłacających za leki czy usługi (za towar wart 13 tys. zł zdarzyło się zapłacić nawet 118 tys. zł!). Długi służby zdrowia wzrosły w 1998 roku ponad dwukrotnie, z 3 mld zł do 7 mld zł.

Reklama

Aktualnie, do zadłużenia "farmakologiczno-usługowego" dochodzi jeszcze problem z realizacją zobowiązań wynikających z tzw. ustawy 203 uchwalonej w grudniu 2000 roku, a dotyczącej podwyżek płac dla personelu medycznego. W przyszłorocznym budżecie zaplanowano już na ten cel 2,2 mld zł. Duża część zadłużenia szpitali jest wynikiem nałożenia na placówki medyczne obowiązku wypłacenia podwyżki z tytułu wspomnianej ustawy 203. Zgodnie z nią, w 2001 roku płace miały wzrosnąć o 203 zł brutto miesięcznie, a w roku następnym o 107 zł (w sumie o 313 zl brutto). Nie ustalono jednak, kto miał przekazać szpitalom i przychodniom pieniądze na ten cel. Część szpitali wypłaciła należności i popadła w długi.

W chwili obecnej przeterminowane długi szpitali wynoszą ok. 4 mld zł. Najbardziej problem ten dotyka dostawców leków i sprzętu medycznego, bezskutecznie czekających na wypłacenie należnych im pieniędzy.

Rządowy pomysł

Najnowsza propozycja rządu, która ma na celu próbę wyprowadzenia opieki medycznej w Polsce na w miarę prostą finansowo drogę, zakłada - po raz kolejny - oddłużenie publicznej służby zdrowia.

- 19 września rząd przyjął autopoprawkę do projektu ustawy o pomocy publicznej i restrukturyzacji zakładów opieki zdrowotnej, która umożliwi udzielanie zadłużonym szpitalom pożyczek z budżetu państwa - poinformował minister zdrowia Marek Balicki. Autopoprawka zakłada, że szpitale, które będą chciały skorzystać z pożyczki, nie będą musiały obowiązkowo przekształcać się w spółki kapitałowe. Do porozumienia w tej sprawie doszli szefowie resortów zdrowia, gospodarki i finansów.

Pożyczki z budżetu dla ZOZ-ów to kolejny pomysł rządu na rozwiązanie problemu ich zadłużenia. Wcześniej proponowano zaciąganie kredytów pomostowych w bankach komercyjnych.

Warunkiem udzielenia pożyczki jest rozpoczęcie przez placówkę medyczną procesu restrukturyzacji. Rząd ostro dyskutował, czy przekształcanie szpitali w spółki użyteczności publicznej powinno być obowiązkowe czy dobrowolne. Zdecydowanym przeciwnikiem obligatoryjności przekształcania w spółki był minister zdrowia. Według niego, spowodowałoby to szybką likwidację wielu z placówek medycznych. Stanowisko ministra zdrowia popierały środowiska medyczne. Ich zdaniem, ustawa powinna takie przekształcanie umożliwiać, a nie nakazywać.

Odmiennego zdania był minister gospodarki, wicepremier Jerzy Hausner, który niepokoił się tym, że udzielenie pożyczki ZOZ-owi bez obowiązku przekształcenia się w spółkę doprowadzi do konieczności kolejnego bezwarunkowego oddłużenia szpitali.

Ostatecznie podjęto decyzję, że przekształcanie się szpitala w spółkę będzie samodzielną decyzją danej placówki. - Mamy też kolejną nową propozycję: w przypadku placówek, które przekształcą się w spółki i dojdzie do ogłoszenia ich upadłości, minister zdrowia będzie zawsze uczestnikiem tego postępowania - zaznaczył Balicki. Dodał, że "rząd ustalił w autopoprawce, że jeśli placówka w procesie restrukturyzacji przekształci się w spółkę, to umorzone jej zostanie 50 proc. pożyczki, a nie jak wcześniej proponował minister zdrowia 80 proc.".

Długi kupię!

Na razie jednak o długi szpitali toczy się batalia wśród chętnych na ich wykupywanie. Zdaniem resortu zdrowia, zobowiązania szpitali tylko wobec dostawców leków oraz wyrobów medycznych wynoszą 1,5 mld zł. Natomiast Konsorcjum Wierzycieli Służby Zdrowia twierdzi, że może to być nawet 4 mld zł.

Konsorcjum uważa, iż firmy medyczne powinny mieć możliwość zawierania ugód ze szpitalami, ale nie powinno to warunkować odzyskania zaległych płatności. Ponadto postuluje, aby podstawową formą zabezpieczenia wierzycieli były obligacje emitowane przez organ założycielski szpitala z oprocentowaniem gwarantowanym przez Skarb Państwa, ale w postaci papierów zbywalnych, które mogłyby być skupowane np. przez banki. Jednocześnie przedstawiciele KWSZ uprzedzają, że jeżeli jego propozycje nie zostaną zaakceptowane przez stronę rządową, to w momencie uchwalenia ustawy o pomocy publicznej jej przepisy zostaną zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego.

Poza samymi pomysłami rządu, które powoli nabierają cech opery mydlanej, warto zastanowić się nad problemem: czy jest sens i potrzeba pomocy służbie zdrowia? Może - choć to brutalne rozwiązanie - lepiej pozwolić upaść nieekonomicznym zakładom, a na ich fundamentach rozpocząć konstruowanie nowego rozwiązania? A może jednak cierpliwie uczyć gospodarności i dbania o - było, nie było - wspólne dobro, jakim jest służba zdrowia? Ponad 8 mld zł zadłużenia. Spekulacje zobowiązaniami. Budżet NFZ wynosił, według słów byłego prezesa Jerzego Millera, ok. 30 mld zł. Chore zdrowie. Jak można uleczyć tę sytuację?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »