Żywność jest rekordowo droga!

Z danych ogłoszonych na początku br. przez Światową Organizację Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa wynika, że od połowy 2010 r. ceny żywności na świecie nieustannie rosną. Przekroczyły już rekordową wartość odnotowaną w 2008 r., kiedy wzrost cen wywołał zamieszki na Haiti, w Kamerunie, Egipcie, Mali, Indonezji, Pakistanie i wielu innych krajach.

Od ponad 20 lat Światowa Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) podaje co miesiąc średnią cenę koszyka 55 podstawowych produktów, wśród których znajdują się: zboże, olej, nabiał, cukier i mięso. Wartość poszczególnych produktów w koszyku określana jest w punktach, a dopiero potem wyciąga się średnią arytmetyczną. O ile latem 2008 r. średnia ta wyniosła 213,5 pkt i wtedy był to stan najwyższy w historii pomiaru, o tyle na koniec 2010 r. odnotowano nowy rekord - 214,7 pkt.

Jak podaje francuski "Le Monde", zdrożała większość produktów z koszyka FAO. Tylko w okresie od listopada do grudnia 2010 r. odnotowano gwałtowny skok ceny cukru (z 373,4 pkt do 398,4 pkt), zboża (z 223,3 pkt do 237,6 pkt) i oleju (z 243,3 do 260,0).

Reklama

Winna matka natura, ale i czynnik ludzki

Tak znaczny wzrost cen podstawowych produktów żywnościowych związany jest w dużej mierze z klęskami żywiołowymi i anomaliami pogodowymi, których doświadczyliśmy w ubiegłym roku. Najpierw susze i pożary w Rosji i krajach położonych nad Morzem Czarnym, w wyniku których ceny zbóż - kukurydzy i pszenicy - wzrosły prawie o połowę, a soi o jedną trzecią. Do tego dołożyły się susze w Ameryce Południowej, wywołane zaburzeniem cyrkulacji pasatów, określanymi jako La Nina. Ostatnio Australia nękana jest przez powódź, więc zdrożeje wiele eksportowanych stamtąd na rynki azjatyckie produktów (przede wszystkim indyjski, banglijski i japoński). Canberra już zapowiedziała, że eksport cukru w 2011 r. trzeba będzie zmniejszyć o jedną czwartą.

Nie należy obwiniać jedynie sytuacji pogodowej. Rosnący popyt na żywność przede wszystkim w krajach azjatyckich przekłada się również na wyższe ceny produktów. Przewiduje się, że do 2012 r. Chiny będą kupować 60 proc. soi uprawianej na świecie. To dwa razy więcej niż jeszcze cztery lata temu. Coraz większe plantacje biopaliw wypierają tereny uprawne roślin spożywczych. Zachowania spekulantów na rynkach produktów spożywczych oraz tendencja do zawierania kontraktów terminowych na żywność również przyczyniają się do rozhuśtania cen.

Inflacja

Wysokie ceny żywności mogą stać się iskrą zapalną protestów polityczno-społecznych, mogą spowodować, że całym społeczeństwom zagrozi widmo niedożywienia. Z ekonomicznego punktu widzenia wyższe ceny żywności stanowią potencjalny czynnik pogłębiający inflację i są zdolne wpłynąć na kierunek polityki monetarnej na całym świecie. - Podwyższone ceny podstawowych produktów rolnych bez wątpienia będą miały istotny wpływ na inflację - powiedział w wywiadzie udzielonym Agencji Reuters Will Shropshire z J.P. Morgan. By zahamować rosnącą inflację, Chiny w ostatnich miesiącach zwiększyły dwukrotnie stopy procentowe. Według ekonomistów obecny skok inflacji w strefie euro - najwyższy od dwóch lat - spowodowany jest między innymi rozhuśtanymi cenami żywności i energii.

Na razie należy spodziewać się kolejnych podwyżek cen produktów rolnych. Dopiero po następnych zbiorach, czyli w połowie lata, będziemy mogli się przekonać, czy tendencja się utrzyma. Miejmy nadzieję, że matka natura okaże się jednak łaskawa. Tak jak w 2008 r., gdy ostatecznie spadły deszcze i ostudziły nastroje społeczne, a łagodniejsza pogoda spowodowała spadek cen żywności.

Arkadiusz Puławski

Gazeta Finansowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »