Strefa euro ma o połowę mniejszą inflację niż Polska. Czy nie pora na euro także u nas?

Od początku roku inflacja w strefie euro jest o połowę mniejsza niż u nas, a do unii walutowej wybierają się kolejne kraje. Zdaniem ekspertów to okazja do dyskusji jak przyjąć euro w Polsce, bo samą decyzję podjęliśmy już 20 lat temu.

  •  Inflacja w czerwcu - Polska: 11,5 proc., strefa euro: 5,5 proc.
  •  Już od kilku miesięcy inflacja w Polsce jest dwa razy większa niż średnia w strefie euro
  • Euro chcą przyjąć Bułgaria i Rumunia, "za" jest większość Węgrów
  • Przyjęcie euro nie spowodowało wzrostu cen w Chorwacji
  • 92 proc. Polaków chce być w UE, w strefie euro - 55 proc.

Euro nie zmniejszyłoby inflacji w Polsce aż o połowę, ale...

Od kilku miesięcy średnia inflacja w strefie euro jest niemal dokładnie o połowę mniejsza niż w Polsce. Zdaniem ekspertów nie oznacza to jednak, że gdyby Polacy już dziś płacili w euro, wzrost cen byłby u nas o połowę słabszy.

Reklama

- Pamiętajmy, że inflacja w strefie euro to wartość średnia, w eurolandzie są kraje (Belgia, Hiszpania, Luksemburg), gdzie w maju ceny wzrosły o mniej niż 3 proc. r/r, choć w tym samym miesiącu były i takie (Litwa, Łotwa, Estonia, Słowacja), gdzie wzrost cen przekraczał 10 proc. Na pewno jednak przynależność do strefy euro również w Polsce oznaczałaby większą dyscyplinę w polityce fiskalnej, pieniężnej i - szerzej - gospodarczej. Mówiąc wprost - politycy w Polsce nie mogliby sobie pozwolić na aż taką swobodę - mówi Interii Biznes Marek Tatała, prezes Fundacji Wolności Gospodarczej.

Europa Wschodnia bardziej narażona na inflację

Większą inflację we wschodniej części strefy euro w naturalny sposób wymuszała ich zależność od gospodarek Rosji i Białorusi, szczególnie od ich surowców, zwłaszcza że mówimy o gospodarkach małych. Każdy kraj ma zresztą własny zestaw czynników, które wpływają na poziom cen, w dodatku czynniki te się zmieniają.

- Niższa inflacja nie jest jedyną korzyścią dla których Polska powinna dążyć do strefy euro. Dziś i tak nie spełniamy kryteriów konwergencji i musimy zmniejszać inflację by w ogóle myśleć o dołączeniu do eurolandu. Zgodnie z nimi stopa inflacji może najwyżej o 1,5 pp. przekraczać inflację 3 najstabilniejszych pod tym względem państw członkowskich. Konieczne są także: równowaga finansów publicznych, stabilny kurs lokalnej waluty i stabilny poziom długoterminowych stóp procentowych - spełnienie tych kryteriów poprawiłoby sytuację gospodarczą w Polsce - dodaje nasz rozmówca.

Wahania kursów to niepewność dla biznesu

Złoty nie należy do najbardziej znaczących walut na świecie, jest dość niestabilny, co widać zwłaszcza w chwilach zawirowań w światowej gospodarce, takich jak kryzys finansowy przed kilkunastu laty, początek pandemii czy wybuch wojny w Ukrainie.

- Oczywiście słabszy złoty wspiera nasz eksport, mocniejszy - obniża koszty importu, ale najważniejsza i zarazem najbardziej kosztowna jest niepewność kursu, konieczność rewidowania planów firm z jego powodu i ubezpieczania biznesu od ryzyka walutowego. Firmy, które pozornie zyskują na słabszym złotym przy okazji eksportu, często muszą zarazem płacić więcej za import niezbędnych komponentów czy urządzeń - myślę że najchętniej po prostu w ogóle uwolniłyby się od tej niepewności. Własna waluta pozwala wprawdzie na np. interwencje na rynku walutowym, ale wzrost gospodarczy znacznie lepiej opierać na podnoszeniu produktywności i inwestycjach. Politycy powinni skupić się właśnie na tym, zamiast na próbach sztucznego wpływania na kurs złotego do euro - uważa Marek Tatała.

Chorwacja - euro wcale nie podniosło cen

Dyskusję o przyjęciu euro w Polsce ożywiło wprowadzenie go w Chorwacji i istotne deklaracje w tej sprawie Bułgarii i Rumunii. Przeciwnicy euro kolportowali dane o wzroście cen w Chorwacji, ale... dane tego nie potwierdzają, podobnie zresztą jak w innych krajach, które przyjmowały wspólną walutę przed nią - tzw. "efekt capuccino", jeśli w ogóle występował, miał znaczenie marginalne i krótkotrwałe. Analitycy EBC podkreślają, że inflacja w Chorwacji spadła po wejściu do strefy euro do 12,5 proc. w styczniu i 11,7 proc. w lutym 2023 r.

- Jednocześnie z dołączeniem do eurolandu Chorwacja weszła do strefy Schengen, natychmiast wzrosło więc zainteresowanie jej ofertą turystyczną i już słychać, że 2023 r. będzie dla branży turystycznej w tym kraju rekordowy, a popyt generuje wzrost niektórych cen. W dodatku inflacja w Chorwacji i tak należy do najwyższych w strefie euro - turysta widzi więc niektóre ceny wyższe od tych z zeszłego roku, ale to samo widzi przecież nad polskim morzem - zauważa Marek Tatała.

Polska bez euro coraz bardziej samotna

Często zapominamy, że Polska już zdecydowała o przyjęciu euro - głosowaliśmy za tym w referendum akcesyjnym w 2003 r. 20 lat później wciąż mamy złotego, ale z własną walutą jesteśmy coraz bardziej osamotnieni - Bułgaria już jest w "przedpokoju" strefy euro czyli w systemie ERM2, wspólną walutę chce przyjąć także Rumunia, za dołączeniem do strefy euro opowiada się także nowy prezydent Czech i - według ostatnich sondaży - 70 proc. Węgrów. Unia Europejska i strefa euro zaczynają się coraz bardziej pokrywać. Dalsze pozostawanie na uboczu może mieć dla nas fatalne konsekwencje.

- Coraz więcej decyzji gospodarczych podejmowanych będzie w strefie euro, a dotyczyć także krajów UE, które w niej nie są - będąc poza nią marginalizujemy znaczenie Polski w Unii. Udział w eurolandzie zwiększy też nasze bezpieczeństwo ekonomiczne - dla Francuza czy Portugalczyka wydarzenia na wschodzie UE będą o wiele ważniejsze, gdy ich skutki będą mogły bezpośrednio oddziaływać na walutę, którą również on na co dzień się posługuje. Część spotkań eurogrupy odbywa się tuż przed spotkaniami wszystkich ministrów finansów państw Unii i to na tych pierwszych zapadają decyzje, komunikowane potem przedstawicielom pozostałych krajów - podkreśla prezes Fundacji Wolności Gospodarczej.

Polacy potrzebują rzetelnej informacji o euro

Choć Polacy są największymi euroentuzjastami w UE (92 proc.) to już liczba zwolenników przyjęcia euro jest zdecydowanie mniejsza (55 proc.). Polacy boją się przede wszystkim wzrostu cen, obawę budzi też sama perspektywa zmiany - wiele osób nie rozumie, że wprowadzenie nowej waluty zajmie co najmniej kilka lat. Słabnie natomiast siła argumentu o złotym jako atrybucie suwerenności kraju. Zdaniem eksperta brakuje działań edukacyjnych ze strony krajowych instytucji, które powinny także przypominać o zobowiązaniu Polski do wejścia do strefy euro.

- Polskie instytucje i politycy powinni przekazywać rzetelną informację nt. euro, tymczasem podają nieprawdziwe informacje o rzekomym wzroście cen w Chorwacji czy przedstawiają przyjęcie wspólnej waluty jako kataklizm. Powinno zostać odtworzone na poziomie rządowym stanowisko pełnomocnika ds. wejścia Polski do strefy euro. Wspólna waluta to przecież integralna część integracji europejskiej, o której zdecydowaliśmy w referendum 20 lat temu - podsumowuje Marek Tatała.

Wojciech Szeląg

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: euro | przyjęcie euro | Chorwacja w UE | złoty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »