Turyści z Korei Południowej szturmują szwajcarską wieś. Wprowadzono opłaty za selfie
Iseltwald - położona w górach szwajcarska wieś pobiera opłatę 5 franków za selfie zrobione na molo nad jeziorem Brienz. Plener ten wykorzystano w popularnym południowokoreańskim serialu, co sprawiło, że miejscowość masowo odwiedzają mieszkańcy tego kraju. Lokalne władze nie czerpią zysków z ich pobytu, postanowiły więc to sobie zrekompensować. Liczy też, że opłata zniechęci część zainteresowanych z przyjazdu.
Popularność Iseltwald - wsi zwanej "perłą jeziora Brienz" - rozpoczęła się po emisji na platformie streamingowej Netflix południowokoreańskiego serialu "Miłość nie zna granic" (Crash Landing on You). Historia opowiada o młodej i majętnej kobiecie z Korei Południowej, która podczas pobytu w górach ma wypadek na paralotni i ląduje w Korei Północnej. Trafia tam najpierw do więzienia, a potem nie może wrócić do ojczyzny. Z pomocą przychodzi jej północnokoreański żołnierz.
Serial stał się hitem najpierw w Korei Południowej, a potem doceniono go w krajach zachodnich. Ponieważ filmowcy nie mieli wstępu do położonych w Korei Północnej Gór Diamentowych, gdzie toczy się akcja, a u siebie nie mieli podobnych plenerów, znaleźli je w środku Europy. W filmie "udawały je" szwajcarskie Alpy i położona w górach wioska Iseltwald, którą na co dzień zamieszkuje 425 osób.
Spokojna dotąd wieś położona w Berneńskim Oberlandzie - bajkowej krainie uważanej za kolebkę narciarstwa - jest codziennie odwiedzana przez setki turystów głównie z Korei Południowej. Niektórzy decydują się na długą podróż tylko po to, żeby odwiedzić to miejsce.
Większość przyjezdnych interesuje wyłącznie niewielkie molo nad jeziorem Brienz, gdzie nakręcono jedną z głównych scen serialu. Podróżni robią sobie tam selfie odwzorowując kadr z filmu. "Od premiery serialu wieś odwiedza rocznie 400 tys. osób" - informuje portal watson.ch.
Dla Iseltwald wielki napływ turystów to problem. Mieszkańcy alpejskiej wioski skarżąi się, że każdego dnia wśród przyjezdnych dochodzi do kłótni i przepychanek. Dziesiątki autokarów tamuje ruch a turyści wyrzucają na ulice śmieci. "Autokary wysadzają ludzi na chwilę i pędzą dalej. Nie są zainteresowane ani naszą gastronomią, ani kulturą. Nam zostawiają odpadki, tłok i hałas" - cytuje portal blick.ch skargi mieszkańców wsi.
Ponieważ turystów zwykle nic poza molo nie interesuje, lokalna społeczność nie czerpie zysków z ich pobytów. Postanowiono to zmienić. Władze Iseltwald ustawiły na wejściu na molo bramkę i wprowadziły od tego sezonu opłatę za selfie. Aby móc sobie zrobić zdjęcie na molo nad jeziorem Brienz, trzeba zapłacić 5 franków, czyli równowartość około 23 złotych. Jak poinformowano, środki te zasilają konto gminy.
- To całkowicie powszechna metoda - zapewniał tamtejsze media Jürg Stettler, dyrektor Instytutu Turystyki i Mobilności na Uniwersytecie Nauk Stosowanych i Sztuki w Lucernie.
Zdania na temat zainstalowania bramki namolo są podzielone. Jedni twierdzą, że pobierając pieniądze wieś powinna zaoferować płacącym coś w zamian. Inni przypominają, że opłaty są pobierane na parkingach i w toaletach, można je więc pobierać i na molo. Na temat selfie wypowiedziała się też organizacja, która promuje Szwajcarię jako kierunek turystyczny. Jej zdaniem, bramka nie szkodzi jej wizerunkowi, a opłata gwarantuje wchodzącym na molo możliwość zrobienia najlepszego zdjęcia.
Opłata ma zrekompensować miejscowej społeczności brak zysków z obecności licznych turystów, w tym również zniszczenia spowodowane przez ich napływ. Gmina liczy, że opłata zniechęci część zainteresowanych do robienia sobie selfie nad jeziorem, i chętnych do wchodzenia na molo ubędzie. Twierdzi, że skutki podjętej decyzji będzie można ocenić najwcześniej pod koniec lata.
EW