Ciepłownicy bankrutują

Dwa zapisy w rozporządzeniu ministra gospodarki doprowadziły na skraj bankructwa prawie całą branżę ciepłowniczą. Wystarczy je zmienić, by zakłady odzyskały rentowność.

Dwa zapisy w rozporządzeniu ministra gospodarki doprowadziły na skraj bankructwa prawie całą branżę ciepłowniczą. Wystarczy je zmienić, by zakłady odzyskały rentowność.

W rozporządzeniu do ustawy "Prawo energetyczne" jeden z zapisów mówi, że zakłady ciepłownicze działają na zasadzie non profit (bez zysku). Drugi nakazuje ustalać ceny ciepła na kolejny rok w oparciu o koszt produkcji z roku poprzedniego. To wystarczy, by spółki ciepłownicze od trzech lat przejadały kapitały własne.

Poszkodowane ciepło

- W tym roku koniecznie trzeba znowelizować rozporządzenie taryfowe dla ciepła. Zwłaszcza że wkrótce zacznie się kluczowy dla nas sezon grzewczy - uważa Jacek Szymczak, prezes zarządu Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie.

Reklama

Artykuł 25 par.2 wspomnianego rozporządzenia dopuszcza wypracowanie zysku tylko w przypadkach uzasadnionych nakładami na niezbędne inwestycje. - Nie ma tu mowy o jakiejkolwiek rentowności. W efekcie regulator nie zakłada jakiegokolwiek zwrotu z kapitału własnego, które przedsiębiorstwo chciałoby otwarcie zawrzeć w swojej taryfie - twierdzi Jacek Szymczak.

Tymczasem w pokrewnej elektroenergetyce można zarabiać. Dystrybutorom prądu umożliwia to zapis w taryfie na rok 2003/2004. Regulacja pozwala na zysk w wysokości 3,4% kapitałów własnych. - Skoro jedna z branż energetycznych może generować zyski, to dlaczego odmawia się tego ciepłownikom - nie rozumie prezes Szymczak.

Przeszłość znaczy przyszłość

Drugi kontrowersyjny przepis (art. 26) to skomplikowany wzór na określenie sztywnych stawek, po jakich spółka będzie mogła w przyszłym roku sprzedawać ciepło. Bazuje on na danych z przeszłości. Regulator przyjmuje, że jeżeli w danym roku cena baryłki ropy wynosi np. 27 USD, to koszt pozyskania paliwa w roku przyszłym będzie taki sam. Jeśli ropa podrożeje już w styczniu roku następnego do 35 USD, to spółka ciepłownicza, nie mogąc podnieść ceny, dopłaci różnicę. Poniesie tym samym straty. Porównując: gdyby PKN Orlen działał na takich zasadach, dziś cena benzyny kształtowałaby się na poziomie ubiegłorocznym, bez możliwości zmian. - Tego typu urzędnicza procedura sprawia, że zatraca się normalny rynkowy charakter działalności. Gdy coś naprawdę rośnie, na przykład koszty związane z wytwarzaniem oraz z przepływem ciepła, jest niedopuszczalne, aby biurokratyczny współczynnik był przeszkodą przy przenoszeniu ich do taryfy. Tak więc koszty z przeszłości wpływają na przyszłość - denerwuje się J. Szymczak.

W efekcie padają zakłady ciepłownicze. Pojawiające się na ich miejsce nowe oferują w majestacie prawa ciepło znacznie droższe. Dlatego zamiast podwyżki np. 10% odbiorcom funduje się wzrost o 25-40%. - W drugiej połowie września odbędzie się spotkanie przedstawicieli resortu gospodarki oraz ciepłowników. Mam nadzieję, że znajdziemy rozwiązanie, które przy odpowiednim zabezpieczeniu klientów pozwoli przedsiębiorstwom ciepłowniczym na normalne prowadzenie działalności - powiedział Jerzy Suchański, senator i przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. restrukturyzacji energetyki.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: ciepło
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »