Budowlanka odczuje skutki pandemii

W pierwszej fazie pandemii sektor budowlany dobrze poradził sobie z wyzwaniami, jakie pojawiły się na rynkach wraz z koronawirusem. Budowy nie zostały zamknięte, cały czas prowadzono prace. Jednak spowolnienie gospodarcze nie pozostawia złudzeń - również firmy budowlane odczują negatywne skutki pandemii. Trzeba się liczyć ze spadkiem inwestycji prywatnych - ocenia Deloitte w swoim raporcie poświęconym branży.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

W 2019 roku polski rynek budowlano-montażowy wzrósł o 9 proc. rok do roku. Wartość produkcji budowlano-montażowej wyniosła 224,3 mld zł. Jednak od momentu wystąpienia pandemii widoczny jest spadek dynamiki produkcji. We wrześniu na przykład spadła o prawie 10 proc. w porównaniu z wrześniem 2019 roku.

Obecnie portfele największych spółek budowlanych na rynku są jeszcze wypełnione projektami z przetargów z lat 2018-2019, ale stopniowo firmy będą zmuszone do zwiększonej konkurencji ze względu na ograniczenie inwestycji sektora prywatnego. W tym kontekście, szczególnego znaczenia nabierają duże programy inwestycji publicznych, jak budowa dróg, szlaków kolejowych, projekty hydrotechniczne czy budowa obiektów przemysłowych, które częściowo mogą załatać lukę podaży projektów w sektorze prywatnym.

Reklama

Covid-19 spowolnił prace

Od końca marca krajowa gospodarka mierzyła się z pandemią koronawirusa. Mimo wielu restrykcji sektor budowlany kontynuował działalność. W pewnym momencie nastąpiło krótkotrwałe ożywienie, które utrzymało się do września.

Obecna sytuacja nie nastraja jednak zbyt optymistycznie. Przyczyn jest kilka. Pierwsza to oczywiście druga fala koronawirusa i kolejne ograniczenia, które przekładają się na kondycję gospodarki. Ale trzeba też pamiętać o projekcie perspektywy finansowej UE na lata 2021-2027, który przewiduje wsparcie dla Polski niższe o 12 proc. niż w latach 2014-2020.

W pierwszej połowie roku spółki budowlane notowane na warszawskiej giełdzie wykazały łączny wzrost przychodów o 8 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2019 r. Największym graczem jest Budimex, którego sprzedaż w tym okresie wzrosła o 15 proc., do 3,7 mld zł. Spory, bo prawie 13-proc. wzrost, zanotował też Mostostal Warszawa. O 1,2 proc. wzrosła sprzedaż Unibepu. Spadki sprzedaży zanotowały z kolei Erbud (o 9,5 proc.), Polimex-Mostostal (o 3,4 proc.), Torpol (o 11,4 proc.) i Trakcja (o 14,8 proc.).

W pierwszym półroczu tego roku żaden z podmiotów, które opublikowały swoje dane do dnia wydania raportu, nie poprawił natomiast procentowej marży brutto. Powoli wyhamowuje i stabilizuje się wzrost cen w produkcji montażowo-budowlanej.

Covid przełożył się na wiele aspektów pracy firm budowlanych. Odczuwalne były ograniczenia w transporcie i przejściowe zakłócenia łańcucha dostaw. Problemem była też mniejsza dostępność pracowników z Ukrainy. Prace toczyły się wolniej, bo konieczne było zachowanie zasad reżimu sanitarnego. Wydłużył się też czas oczekiwania na decyzje administracyjne.

Sektor prywatny hamuje z inwestycjami

Jak podaje Deloitte, niewiadomą pozostaje dalszy rozwój sytuacji makroekonomicznej w Polsce w szczególności w kontekście obserwowanej drugiej fali zachorowań i ryzyka kolejnego "lockdownu". Pogorszenie wskaźników gospodarczych może w kolejnych kwartałach przełożyć się na spadek  popytu na nowe mieszkania i spadek inwestycji w zakresie budownictwa infrastrukturalnego.

Trudniej będą miały firmy, które w dużej mierze pracują z inwestorami prywatnymi. Sektor prywatny w związku z pandemią ogranicza inwestycje, obawiając się o stan gospodarki i swoją przyszłą kondycję. W tym przypadku zleceń może zabraknąć. Firmy dotknięte utratą zamówień skierują się ku sektorowi publicznemu, co zwiększy konkurencję i obniży ceny wykonawstwa.

Zmorą gospodarki stały się zatory płatnicze. Branża budowlana należy do najbardziej obciążonych opóźnieniami w płatnościach. Według Biura Informacji Kredytowej zaległości płatnicze w budownictwie w drugim kwartale 2020 r. wyniosły 5,2 mld zł (w porównaniu do 4,9 mld zł na koniec 2019 r.).

- Polski rynek wciąż jest niestabilny, co rodzi ryzyko skokowego wzrostu cen usług i dostaw. Z powodu pandemii Covid-19 wielu inwestorów odkłada lub odwołuje inwestycje, co może skutkować ogromnym popytem na projekty i wojną cenową. Jeśli pandemia będzie trwać dłużej, może także wpłynąć na dostępność zasobów ludzkich na projektach - ocenia Michal Jurka, prezes spółki Skanska w Europie Środkowej.

Z drugiej strony zwraca on uwagę, że pandemia niesie ze sobą szansę na uruchomienie środków z Funduszu Odbudowy UE, które wzmocnią gospodarkę i ustabilizują rynek. Dużych szans dla branży upatruje on w takich sektorach jak magazyny i centra dystrybucji, a także niedofinansowany sektor zdrowia w Polsce.

Brakuje optymizmu

Z ankiety przeprowadzonej przez Deloitte wśród krajowych firm z branży budowlanej wynika, że oczekiwania firm spadły w porównaniu z badaniem zeszłorocznym. Najwięcej, bo 42 proc. ankietowanych, zakłada, że w najbliższych 6 - 24 miesiącach sytuacja branży "nieznacznie się pogorszy".
Drugą największą grupę, 26 proc., stanowili ci, którzy uważają, że sytuacja się nie zmieni. Z kolei 21 proc. ankietowanych spodziewa się znacznego pogorszenia koniunktury. Tyko 11 proc. oczekuje nieznacznej poprawy.

Lepiej przedstawiają się oceny w perspektywie długoterminowej, powyżej 24 miesięcy. W tym przypadku 47 proc. badanych spodziewa się nieznacznej poprawy koniunktury, 16 proc. respondentów zakłada, że nic się nie zmieni, kolejne 16 proc. liczy na znaczną poprawę, a następne 16 proc. zakłada lekkie pogorszenie. Tylko 7 proc. przewiduje znaczne pogorszenie koniunktury.

Niepewność co do przyszłości nie skłania firm do ekspansji na rynki zagraniczne. Aż 64 proc. zapytanych o możliwość podjęcia takich działań wybrało odpowiedzi "raczej nie" lub "zdecydowanie nie". Jedynie 5 proc. badanych jest zdecydowana na ekspansję zagraniczną, a 26 proc. wykazuje taki zamiar.

Wśród największych ryzyk badani wymieniali dekoniunkturę związaną z pandemią (58 proc.), wzrost cen materiałów (42 proc.), problemy z podwykonawcami (26 proc.), dostępność pracowników (21 proc.) i zbliżający się koniec perspektywy unijnej (21 proc.). Wskazywali też inne zagrożenia: ryzyka w regulacjach prawnych (16 proc.), wzrost konkurencji na rynku (16 proc.), ryzyka w regulacjach podatkowych (11 proc.), czy trudności z pozyskaniem finansowania zewnętrznego (11 proc.).

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »