Co z tymi kredytami?
Kiedy mówimy o działalności banków, to automatycznie kojarzymy ją z przyjmowaniem wkładów pieniężnych i udzielaniem kredytów. Chociaż banki mogą wykonywać wiele innych czynności, to właśnie te, ze względu na wagę i popularność, są podstawowym wyznacznikiem działalności bankowej.
Nasz system bankowy jest stosunkowo młody i dopiero od niedawna obserwujemy jego rozkwit, zarówno ze względu na wzrost liczby banków komercyjnych oraz ich oddziałów, jak i bogatszą ofertę produktów finansowych. Przebudowa systemu bankowego i stworzenie bankowości komercyjnej dały szansę na rozwój polskiej gospodarki. Banki, które w początkowym okresie funkcjonowania z wielką ostrożnością podchodziły do udzielania kredytów, zwłaszcza długoterminowych, w ostatnich latach złagodziły swoją politykę. Dzięki pieniądzom uzyskanym od banków, wiele przedsiębiorstw mogło zrealizować zamierzenia i rozwinąć swoją działalność, a osoby indywidualne mogły zaspokoić swoje potrzeby, w tym zakup mieszkania.
Banki odwróciły się od klientów
W kilku ostatnich miesiącach sytuacja zmieniła się diametralnie. Można powiedzieć, że banki, których główną funkcją jest zaspokajanie zapotrzebowania na pieniądz, odwróciły się od klientów i zaczęły dostosowywać się do nowych warunków rynkowych. Niepokojące są nawet wypowiedzi niektórych osób zarządzających bankami, że teraz nie powinno się przyjmować depozytów oraz udzielać kredytów. Strategia dosyć kontrowersyjna - przecież na tych dwóch czynnościach opiera się główna działalność banków.
Paradoks czystej historii
Akcja kredytowa dla gospodarki jest mocno ograniczona, czego skutki obserwujemy na co dzień. Niedawno problemem był brak zdolności kredytowej. Dziś okazuje się, że barier jest znacznie więcej. Można dobrze zarabiać, mieć zdolność kredytową, nawet niewielki wkład własny, ale wniosek kredytowy na zakup mieszkania będzie odrzucony np. ze względu na czystą historię kredytową. To tylko dowodzi, że banki nie są skłonne do udzielania kredytów i wyszukują coraz więcej przeszkód. Oczywiste jest, że nie każdy musi mieć własne mieszkanie - niektórych po prostu na to nie stać. Niepokojące jest jednak to, że teraz kredyt jest dostępny dla nielicznych i nawet wysokie zarobki nie gwarantują jego otrzymania.
Coraz wyższe marże
Najgorsze jest jednak to, że niektóre banki, widząc rosnącą popularność rządowego programu "Rodzina na swoim", zaczęły znacząco podwyższać marże. Może się więc okazać, że rata kredytowa spłacana z pomocą państwa będzie wyższa od raty spłacanej indywidualnie w całym okresie kredytowania. Dofinansowanie do części odsetek kredytu ma pomóc małżeństwom i osobom samotnie wychowującym dzieci w spłacie raty kredytowej w początkowym okresie. Z jednej strony mamy więc pomoc państwa, a z drugiej banki, które widząc zwiększone zainteresowanie kredytami z państwową dopłatą chcą na nich więcej zarobić. Banki, podobnie jak inne przedsiębiorstwa, dążą do maksymalizacji zysku i wykorzystują nadarzające się na rynku okazje. Ale oprócz zysku ważne jest zaufanie i bezpieczeństwo - to od nich zależy sprawne funkcjonowanie banku. Niektóre banki zdają się o tym ostatnio zapominać, podobnie jak o tym, że pełnią ważną funkcję w gospodarce i chociażby z tego względu powinny współpracować z pozostałymi podmiotami. Dostosowywanie się do zmieniających się warunków rynkowych jest racjonalne, ale prawie całkowite wstrzymanie akcji kredytowej już nie.
Małgorzata Kędzierska, analityk rynku nieruchomości